O ruskich badziewiach ze szczególnym uwzględnieniem szamponu Love2mix organic pomarańcza i chilli już pisałam, ale powtórzę, bo w fali ochów i achów sponsorowanych może ktoś da się nabrać. Reasumując moje doświadczenia z tym ruskiem gównem (słowa nie cofnę, bo smród ww. szamponu adekwatny):- ceny może i przystępne, ale wydajność produktów (za wyjątkiem nieszczęsnego szamponu i kremu pod oczy) beznadziejna,
- rzekoma naturalność i bogactwo składników (dobrze odhodowanych po Czarnobylu) NIJAK się ma się do jakości i skuteczności. Szampony i odżywki mające powstrzymać wypadanie włosów działały dokładnie na odwrót. Włosy wypadały masowo, a pozytywnych efektów działania innych odżywek czy masek nie zauważyłam ŻADNYCH,
- "kompozycje zapachowe" jak dla mnie również nie trafione. Przesłodzone, infantylne (ciasteczkowy zapach maski drożdżowej), mdłe czy co gorsza cuchnące...
Jedyny produkt na który się nie skarżę to krem pod oczy z jonami srebra. Mam jedynie nadzieję, że to faktycznie jony srebra, a nie uran ;)
Odżywka 8in1 Eveline do paznokci.
Kosmetyki Eveline uważam za jedne z lepszych.Zapomniałam zabrać do Polski mojego zestawu Nail Tek, więc zastępczo kupiłam ten lakier. Zachwyty nad tym produktem, w moim przypadku znowu okazały się nietrafione. Po 4 dniach używania moje długie i odhodowane na Nail Teku paznokcie rozdwoiły się i częściowo... odpadły. Wyglądało to tak, jakby część tych odżywek pękła razem z końcówką paznokcia. Cóż... może dam tej odżywce drugą szansę, na razie wracam do NIEZAWODNEGO I NAJLEPSZEGO NA ŚWIECIE NAIL TEK.
Płyn micelarny z Biedronki.Kolejny "kultowy" produkt. Dołączam do grona jego fanek! Tym razem rozczarowania nie było. Podobnie jeśli chodzi o "biedronkowe" żele do mycia twarzy.
Żel do higieny intymnej Facille.
Kolejny przykład na to, żeby ostrożnie podchodzić do innowacji kosmetycznych. Popularny produkt wśród włosomaniaczek. Sama używałam dosyć długo aż... przypadkiem wpadłam na informację, że może powodować wypadanie włosów. Z pewną dozą nieśmiałości podeszłam do tego komunikatu. Jak to? Ten sprawdzony, łagodny, bez SLS? A łyżka na to - niemożliwe. Eksperymentalnie więc będąc w Polandii odstawiłam ten myjak i przez tydzień myłam włosy "zwykłymi" szamponami z SLS. To był szok. Z dnia na dzień włosów wypadało mniej!! Widziałam to podczas mycia, szczotkowania czy nawet po ilości włosów walających się na podłodze.Całe lata myłam włosy szamponami z SLS i żyłam. Nic mnie nie swędziało, włosy nie wypadały. Po fali włosomaniacznych postów potępiających SLS-y poczułam się jak włoso-zabójca. Zmieniłam preparaty myjące na łagodne. Skutek był odwrotny od zamierzonego.
Wniosek - ostrożnie z nowościami, a lepsze jest wrogiem dobrego. Facille znika z listy moich szamponów. Skoro wyprodukowano to do mycia tyłka, to najwyraźniej takie jest tego produktu zadanie. I niech tak zostanie. Szampony z SLS wracają. Rozcieńczane metodą kubeczkową i przy metodzie OMO.
Co jednemu pomoże, innego może zabić.
Maska intensywnie regeneracyjna do włosów Biovax firmy L'biotika (w składzie henna i aloes).

Użyłam na razie kilka razy. I pieję, zachwycam się i rozpływam nad tym cudem. Nigdy jeszcze nie miałam takiej maski, po której włosy są błyszczące, jedwabiste, mięciuteńkie, a jednocześnie elastyczne jak sprężynki. Nie jestem w stanie powstrzymać się od ich dotykania i głaskania! Trudno dogodzić mojemu nosowi, ale zapach tej maseczki jest idealny! Nie potrafię go opisać. Lekko kwiatowy, świeży. Pozostaje na włosach, ale w miłym i mało nachalnym wydaniu.Możliwe, że moje włosy potrzebowały akurat tej maski i tych składników. Możliwe, że za jakiś czas nie będzie ona już tak bosko działała, ale w tym momencie po prostu klęczę i biję pokłony. Chwalone ruskie cuda w 1/100 nie dały takiego efektu!!! Jestem w pozytywnym szoku. I oby tak zostało :)

Kohl.
Nigdy nie malowałam oczu ciemnymi kredkami, bo miałam wrażenie, że zmniejszają oczy. Do tego kredka znikała szybko i należało czynność powtarzać, albo co gorsza rozmazywała się robiąc z człowieka pandę, studentkę w czasie sesji albo ofiarę przemocy w rodzinie.
Na kohla i kajal trafiłam na blogu Aliny Rose. Poczytałam, poszukałam, zamówiłam w jakimś arabuskim sklepie.
Mój Kajal okazał się bublem. Po kilku dniach pękła zakrętka, kredka wydostała się na wolność i odstawiła efektowne graffiti w kuferku z kosmetykami. Do tego rozmazuje się i znika dość szybko. Rzekłabym, że zachowuje się jak typowa kredka do oczu. O niebo lepszy jest kohl. Mimo proszkowej konsystencji łatwiej mi go aplikować, trzyma się na oczach jak żelbeton i daje wg mnie bardziej naturalne wrażenie. Jakiegoś drastycznego wybielenia białek oczu nie zauważyłam. Może dlatego, że noszę szkła kontaktowe i trochę ograniczam mu pole działania :)
A Wy jakie macie ulubione kosmetyki, które polecacie? A może wprost przeciwnie jest coś przed czym chcecie ostrzec?




































