Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

piątek, 20 listopada 2020

PIS OFF

 Mogłabym sobie odpuścić. W końcu mnie te problemy nie dotyczą. Mnie tam nie ma (i tak mi dopomóż Bóg obym tam nie musiała wrócić). Ja żyję w cywilizowanym świecie. Ale... Chcę czy nie chcę to mój kraj. Nie, wróć. To kraj, w którym mieszka moja rodzina, znajomi. I który tkwi we mnie jak rak. I długo biłam się z myślami czy pisać, ale... 

Już od lat 80-tych wiedziałam, że z tym krajem coś jest nie tak. I już wówczas śpiewałam razem z Dezerterem:

To jest mój kraj

Bo tu się urodziłem

I tutaj pewnie umrę

Ale dlaczego mam się cieszyć 

Mam się cieszyć z tego, że...

To jest mój kraj


I po raz kolejny powtarzam - czy coś się zmieniło? 

To co się obecnie dzieje w Polandii to czysty powrót do PRL-u, do czasów, które bardzo dobrze pamiętam. Pamiętam jak dziś ZOMO (wyglądającą notabene identycznie jak oddziały pacyfikujące gazem strajkujące obecnie kobiety), policję strzelającą do ludzi, krew na ulicy.  Pamiętam. Choć nie chcę. Teraz był gaz, wkrótce "przez pomyłkę" zapewne będzie ostra broń. Mylę się? Daj Boże. 

Wbiło mnie w fotel, kiedy będąc we wrześniu w Polsce oglądałam "wiadomości". Propaganda jak za czasów komuny. Tylko Urbany jakieś młodsze i bez uszu odstających. Ta sama propaganda, chwyty, kłamstwa, sofistyka i pranie mózgów. I przerażenie, że ludzie dają sobie te mózgi prać. Kolejny skarlony tyran, z chorymi wizjami w swoim rozdętym nienawiścią czerepie sterujący marionetkami rządu i masami, którym zapchano gęby różnymi plusami. Dobry pan! Dał kiełbasę! A że założył kolczatkę? Oj... do wszystkiego można się przyzwyczaić... Brak refleksji, że jak się jednym dało, to innym się odbierze. Psychopatyczny karzeł gorszy od Hitlera, bo tamten eksterminował inne nacje. Ten niszczy własny naród. Metodycznie i skutecznie. 

To co wyczyniają pisiory i ich sługusy to jedno. Chyba wszystko już zostało na temat tej stopniowo wprowadzanej dyktatury powiedziane. Ale mnie poruszyła postawa tych co niby są za, ale stoją z boku i "nie krzyczą", bo nie lubią agresji i wulgaryzmów.  No żesz kurwa, serio??? Grzecznymi prośbami, spokojnymi argumentami, chowaniem głowy w beton po raz kolejny nic się nie zmieni. Widzę jak odbiera się ludziom w Polsce co raz to kolejne prawa, a nadal jest pełno takich co bunkrują się  zasłaniając się swoim strachem, bezsilnością i delikatnością. Wrażliwe istotki, którym przeszkadza terminologia. Tylko psychopaci nie wyrażają emocji adekwatnie do sytuacji. Względnie ci co mają wyrąbane, choć udają, że są "za". 

Więc ja się pytam tych delikatnych i uduchowionych słownikowo - czy jak cię zgwałcą (albo twoją żonę, dziewczynę czy córkę) i będzie musiała taką traumę urodzić to powiesz - ach... no cóż... stało się... trudno... oj oj... Czy może będziesz krzyczeć, rzucać kurwami i "przejawiać agresję"? Czy jak będziesz musiała urodzić jakiegoś potworka, tak przy okazji zdychając na szpitalnym korytarzu, albo pod drzwiami szpitala, bo lekarze będą mieć lepiej opłacany covido-przypadek, to powiesz, że nie jesteś "krzykaczką" i nadal będziesz udawać grzeczną cnotkę rodem z powieści Jane Austin? 

W 1975 roku w Islandii 90% kobiet zjednoczyło się, wyszło na ulice, strajkowało domagając się swoich praw. W Polsce to się nie zdarzy. Bo nie są krzykaczkami, bo się boją, bo to i tak nic nie zmieni, bo corona, bo to nie ich bezpośredni problem, bo... 

Cieszę się, że mnie tam nie ma. Ale mam w tym kraju rodzinę i o nich się martwię, bo wiem, że to nie koniec po-pisów pisu. Obserwuję wszystko z boku, co nie znaczy, że bez emocji. I jak do tej pory wszystkie moje przewidywania się sprawdzają. I czytam jak to ludzie piszą "bo w następnych wyborach to PIS nie wygra". A pomyśleliście, że może nie być następnych wyborów? 

Inna ciekawostka socjologiczna to jak to ludzie deklarując swoje zaangażowanie w akcje i strajki promują się po całości. Dziergaczki kolczyków z czerwonymi błyskawicami, t-shirty na topie z przysposobionymi logo, kręcenie interesu na dramacie. 

Nie powinno mnie to ruszać i obchodzić. To czemu tak się irytuję (albo ujmując rzecz po imieniu i wprost - wkurwiam)? Może powinnam usunąć z siebie resztki polskości. Wyszarpać z  trzewi wszelkie nostalgie - wierzby na wodą, Chopina, Słowackiego, martyrologię sączoną do krwi od dziecka... Może nawet kiedyś się uda... Na razie... bolisz mnie Polsko.