Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą dzieci. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 23 maja 2021

Myszka Pudzianka

Jestem a jakoby mnie nie było. Życie dopadło. Chwyciło za gardło i trzyma. Post z Myszowatą zrobioną już jakiś czas temu, ale nie było czasu i siły... Dopada to co było. Wspomnienia... Stare traumy, nowe problemy. Brak energii paraliżujący bardziej niż covid 19. Wściekam się na siebie i okoliczności życiowe, że nawet brak czasu i sił, aby zaglądać na obserwowane blogi. Życie.... Czy to jest życie? Czy może raczej walka o przetrwanie? Fight for life... 

 

Myszowata... Duża wyszła. Jak na mysz domową obronną przystało. Dziergana z elementów robionych na płasko i zszywanych. Oj... 



Się suszą... Jako suszarka (całkiem nieźle się zresztą spisująca) wystąpiły gąbki z ogrodowych poduch osłonięte prześcieradłem.



Myszka elegantka większa od kota i dwulatki. 

Ta sama mysz, w innym ubranku.


Zabawka powstała według projektu Knitted Animal Friends Louise Crowther. O ile życie zwolni, to powstaną inne zwierzątka. 



Chciałam napisać coś błyskotliwego, zabawnego, stawiającego do pionu. Bo pisanie to zawsze była terapia. A tu co? Życie... Płasko jak w Holandii, szaro jak w Polsce.... Życie... Tak... trzeba czasu by wrócić do normalności, zapomnieć, wybaczyć itp... A mijają kolejne lata i nic się nie zmienia. Ale będzie dobrze, prawda? 

środa, 8 lipca 2020

Aaaaaa, kotki dwa

Kolejny kocyk do wózka. Zero umiaru... Tym razem żadnych róży czy nawet fioletów. Bo kto powiedział, że dziewczynki muszą tak na słodko?

Włóczka to Scheepjes Softfun. 60% bawełny, 40% akrylu, 100% fun. Wzór ażurowy wygrzebany chyba na pinterest.

Zrobienie kocyka było łatwe i szybkie, gorzej ze zrobieniem zdjęć. W wózku czy łóżeczku nie widać kocich ażurów, na płasko nie prezentuje swoich możliwości użytkowych.

Zatem - na płasko i w pionie w wersji "szare do szarego". I będzie to ostatni kocyk. Na razie :)





A w najbliższym czasie z drutów przerzucę się na maszynę. Planuję szycie namiotu (ciągle się pocieszam, że jeszcze jest to taka dwójeczka bez tropiku), znaczy się sukienki na moje obecne gabaryty. 

niedziela, 15 marca 2020

Ombre czyli otulania ciąg dalszy

Tym razem otulane ma być dziecię, a nie osłonki na doniczki. Projekt prosty, więc nie ma specjalnie nad czym się rozpisywać. Efekt robią cudnie cieniowane kolory.

Wiosenny kocyk do wózka powstał z włóczki Scheepjes Whirl 60% bawełna, 40% akryl. Kolor - Shrinking Violet.  Druty nr 4. Włóczka całkiem sympatyczna i mam wrażenie, że rozwarstwia się mniej niż Dropsowe bawełny. Tylko bardziej śliska i czasami żałowałam, że nie mam drewnianych drutów. 
Ząbkowa listwa w trakcie przyszywania. Wykończenie wykańczające, głównie dziergającą :D  W przyszłości będę robić inne listwy. 

Na fali kocykowej weny i fioletowej gorączki (nie łączyć z koronawirusem) powstał też kocyk pt. "a wszystko to, bo Ciebie kocham" czyli sercowe prawie ombre.


Zdjęcia byle jakie. Szarobura pogoda nie rozpieszcza i zdjęciom nie sprzyja.  Na docelowe przeznaczenie czyli "na do wózka" na razie jeszcze za chłodno. Zatem zdjęcia w domu. Tak, wiem. Mistrzem fotografii to ja nigdy nie zostanę.

Faza "nitko schowaj się".


niedziela, 17 marca 2019

Króliczy komplecik

Wyjątkowo dla chłopca, bo na gift. Zrobiony z bawełny Dropsa. Metki wyrzuciłam nieopatrznie, więc dokładnie nie pamiętam cóż to było.

Śpioszki stworzone na bazie kilku tutoriali i koncepcji, znaczy się kombinacji własnej. Kombinacja zaowocowała tym, że pierwowzór musiał zostać spruty inaczej miałabym dosyć oryginalny, jednoczęściowy strój kąpielowy :D

 Buciki wyszperane na Instagramie. Królik maskotka takoż. Tyle, że mój nie wyszedł tak urodziwy jak w oryginale. Za to spełnia wymagania zabawki, bo upchnięty w brzuszku królika mechanizm piszczy, gdy się maskotkę ściska.

Zdjęcia byle jakie, ale pogoda fotom nie sprzyja. W obawie, że jak tak będę czekać na lepszą aurę, to dziecko prezent dostanie na osiemnaste urodziny, zdjęcia robione w szaroburych okolicznościach. Trudno.





niedziela, 14 października 2018

It's a girl

Ostatnio bociany w mojej okolicy dosyć mocno się napracowały. Tak to jest jak się mieszka w  epicentrów bocianiego lądowiska... Zatem dla wytworów ich działalności powstało kilka udziergów.  Kolejne produkcje w toku.

Biała sukienka z fioletowymi akcentami. Włóczka - wiskoza.  Na wieszaku prezentuje się w wersji "mały Pudzian" :)





Do kompletu, dwie czapeczki. Bonetka i kocia czapa, której uszy bardziej przypominają  misia Uszatka. No cóż... Następna będzie lepsza. Oby.


W roli modela wystąpił Melon Galia. 


Zielona sukienka z włóczki Flora Drops. Sukienka z tyłu zapinana na zatrzaski. Pierwsze dwa zdjęcia lepiej oddają kolor.





I czapka bonetka do kompletu. Z braku melona za model robi czerep Buddy. Muszę przyznać, że z melonem zdecydowanie przegrywa.





Tym razem było więcej zdjęć niż gadania.

niedziela, 6 maja 2018

To nie to o czym myślisz...


Buciki dla malucha... Nie, to nie to co myślisz...
Ot, jakiś czas temu wmanewrowana zostałam w tzw. "baby shower". Impreza dla przyszłej mamy, z obfitością różowych giftów, bo potomek ma być płci żeńskiej. O samej imprezie nie ma co pisać, bo była nudna niczym brazylijski serial.
Z pustymi rekami iść nie wypadało, na bieganie po sklepach nie miałam ochoty, na zamawianie przez internet nie było już czasu. I tak oto po raz kolejny otworzenie mag-icznej szafy okazało się pomocne. Szafa ukazała różowo-fuksjową bawełnę, która przerobiona została moimi własnymi rękoma na takie oto buciki.




Zdjęcia uchowały się dwa. W sumie to nawet nie bardzo wiem czy się obdarowanej te różowe cichobiegi podobały, bo bohaterka wieczoru najbardziej zainteresowana była jedzeniem. Ze szczególnym uwzględnieniem różowego tortu. Cóż... kobiety w ciąży ponoć tak mają. Jedyną reakcją był okrzyk pewnej młodej damy: "wooow... so cute". Uznam to za wyraz aprobaty.

Doświadczenia w dzierganiu dla dzieci nie mam, więc obstawiam, że buciki raczej nie będą na noworodka i ewentualne śmiganie w nich będzie musiało poczekać aż dziecię rozwinie stosowną wielkość stópki. Co w przypadku dzieci następuje podobno zaskakująco szybko :)