Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

sobota, 1 czerwca 2013

Oj szalała szalała...

Zrobiłam sobie prezent na urodziny. Pan Rozsądek co prawda oponował, ale tym razem byłam bezwzględna (nie mogę mu ustępować za KAŻDYM razem, wystarczy, że nie kupiłam kołowrotka) i po krótkiej wymianie zdań i walce na myśli, w końcu potraktowałam go młotkiem czyli argumentem  nie do odparcia - najwyżej sprzedam.
 A oto mój nowy przyjaciel. Oby, w przeciwieństwie to gadziego rodu męskiego był wierny i niezawodny. Nie bardzo wiem, czemu uznałam, że pfaffek jest rodzaju męskiego. Może ja, Franek, Lola, silver-ka to już wystarczająco dużo bab w domu i powoli zaczyna się robić rzeczpospolita babska.

Pfaff 730DA

Oczywiście zanim go nabyłam długo się zastanawiałam, szukałam i czytałam różne opinie. Kupno nowego za jakieś kolosalne pieniądze odpadało. Kupno nowego za byle jakie pieniądze czyli silvercrest albo jakiejś marki krzak z uwagi na opinie o jakości też odpadło. Z używanych zostały mi na serwisie secondhandowym 2 maszyny pfaff, singer i toyoty. Singer był za daleko, żeby go odbierać, toyoty jakoś do mnie nie przemówiły cenowo, wizualnie oraz intuicyjnie, jeden pfaff nie raczył odpisać na maila i tak oto drogą selekcji mój nowy kolega (ciekawa jestem waszych propozycji imienia dla tego przystojniaka) zawitał, a dokładniej to jutro zawita w moje niskie progi.

Miły pan sprzedający przesłał mi mailem instrukcję obsługi (po angielsku nawet, bo już obawiałam holenderskich tłumaczeń), może przewidując moją niemoc techniczną, cobym już sobie te obrazki przyswajała. I tu się z lekka przeraziłam czy podołam, i czy aby nie porwałam się z pilnikiem do paznokci na księżyc,  bo już przy trzeciej stronie zamontowanie nitki wydało mi się to równie proste jak skręcenie F-16 przy pomocy krzyżaka i imbusa z Ikei... Po ataku pierwszej paniki przypomniałam sobie, że mam przygotowany przecież plan rezerwowy czyli workshopy z obsługi overlocków (tak... to jest Holandia, tu takie organizują :)
No i zawsze zostaje mi zawracanie głowy najlepszej na świecie szyjącej kobiecie.
Wybierania rzeczy technicznych nienawidzę serdecznie, więc cieszę się, że jedno mam z głowy.

Zostało mi jeszcze kupno telewizora. Czyniąc to uprzednio uzbroiłam się w metrówkę i udałam się do sklepu nie dla idiotów, gdzie biegałam od ekranu do ekranu udając, że wiem czego szukam. Na moją dosyć irytująca galopadę zareagował pracownik obsługi , nieopatrznie pytając: czy może mi w czymś pomóc....i czy czegoś szukam.
No ba... pewnie, że może... i pewnie że szukam. A po co ja się tak miotam po tym sklepie z metrówką jak nie w celu udzielenia mi informatycznej pomocy i nabycia czegoś?  Poinformowałam go więc, zgodnie z prawdą, że szukam telewizora.
- A jakiego? - pyta dalej.
- Czarnego - odpowiedziałam. Zgodnie z prawdą.
Mina mu się trochę wydłuża, ale machnął ręką pokazując, że prawie wszystkie są czarne.
- Jakieś specjalne wymagania?
Tu wyciągnęłam swoje pomoce naukowe czyli metrówkę i kartkę  informując pana, że najlepiej, żeby ów telewizor miał wymiary 51 x 80 cm. Może być kilka centymetrów więcej,  ale maksymalne 60 x 87.  Wliczając w to obudowę.

Wierzcie mi, że takim wzrokiem Einstein patrzyłby na Paris Hilton, gdyby dane mu było ją spotkać. Dobrze, że nie spytałam go o kabelek łączący telewizor z MOIM komputerem. Pewnie musiałabym odpowiadać na głupie pytania w stylu - a jaki to komputer... No ba... wiadomo, że czarny...

Pomna zatem wcześniejszych doświadczeń w tej mierze tym razem zakupy zrobię  przez internet. Jak do tej pory jeszcze żaden ekran nie próbował zabić mnie wzrokiem.


Przymierzyłam się też do modelu 101B z Burdy 6/2013. Obiecałam, że nie będę się czepiać arkuszów Burdy, po tym jak widziałam te z lat 60 i 70, ale szukanie mikroskopijnej czerwonej linii na różowym tle do łatwych, lekkich i przyjemnych nie należało (ale się ocenzurowałam) :P   Podnoszenie co rusz papieru, żeby tą linię wyszukać też. Do tego "pomoc" Franka.
Wietrzenie futra

Nie ma to jak joga na wykrojach :D

A tak oto wygląda tasiemcowy wykrój tej sukienki (ponad 2 metry!). Okazało się, że koncepcja padła, bo materiału nie starczy... Jak się nie ma co się lubi... Materiał w ptaki zatem spożytkowany zostanie na inny model nie zżerający tyle materiału.

Kupując materiał do tego modelu następnym razem poproszę sprzedawcę: pan da całą belę ;)


55 komentarzy:

  1. Kiedyś też miałam obsesję na punkcie overlocka, ale nie szyję tyle co Ty, toteż zakup odłożyłam na tłustsze czasy. Sprzęty kupujemy również w necie, bo jest taniej. Sukienki zaś jestem ciekawa, na pewno coś wymyślisz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dostawałam ostatnio szału przy satynie. Więcej czasu zajmowała mi obróbka szwów i wykończenie niż szycie łącznie z poprawkami. A na sukienkę po prostu muszę kupić więcej materiału.

      Usuń
  2. Łooooo! overlok, nie no piękny prezent sobie sprawiłaś!
    Opis kupowania czarnego sprzętu wprawił mnie w dobry humor :-))))

    OdpowiedzUsuń
  3. To ja po cichutku, acz w niezłym tempie zielenieję :))) I gratuluje nowego kolegi kilku nitkowego. Dasz mu radę! zobaczysz. A widzę, że pomysły na prezenty urodzinowe miałyśmy podobne, tylko ja doszłam do wniosku, że muszę mieć 5 nitek i cena mnie trochę zabiła, a tym samym prezent został odłożony w czasie, aż na jakiś bank napadnę albo spadek się pojawi na horyzoncie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też myślałam o 5 nitkach (pazernota jedna), ale Wiola mi uświadomiła, że na domowy użytek i tak najczęściej z 3 się korzysta. A ja do znęcania się nad szwami potrzebuję tego kolegi najbardziej :)
      Za ten używany egzemplarz o ile mnie przelicznik euro nie myli zapłaciłam jakie 360zł, więc ekstremalna rozrzutność to nie była. Chyba ;)

      Usuń
    2. To nie tylko nie była rozrzutność. To była okazja życia!!!

      Usuń
    3. Był jeszcze tańszy pfaff, ale nie raczył odpisać :)
      Ceny nowych maszyn i overlocków są chyba porównywalne do cen w Polsce. Używanych, powiem szczerze nie porównywałam.

      Usuń
    4. ja się teraz ślinię do coverlocka, ale przez długi czas nie kupowałam zwykłego overlocka, bo jak mam kupować to lepszy (5 nitek) - kupiłam taki na jaki mnie było w tamtym roku stać (Brother 3034D Lock) i żałuję... że tak późno :) !
      jest takie powiedzenie, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego - nie wiem ile w tym prawdy odnosnie overlocków/coverlocków, ale z własnych obserwacji widzę np. że coverpro juki ma dość długie ramię (prawie jak zwykła maszyna) a ten, który ma też możliwość szycia overlockiem - ciasnota... a nawlekanie nici w tym wieloczynnościowym to też jakiś kosmos... ale każdy kupuje co mu odpowiada... czasem tylko nie warto czekać:)

      Usuń
    5. Coverpro jest Janome, nie Juki...

      Usuń
    6. Może apetyt urośnie mi w miarę jedzenia. Na razie każde ustrojstwo, które zwalczy mi skutecznie siepiące się nitki będzie hołubione, bo przy ostatniej sukience z satyny mało mnie szlag nie trafił.

      Usuń
  4. To ją też proszę o link. Tak na przyszłość. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Służę Państwu parawanem, jak mawiał słoń Dominik :)
      http://www.marktplaats.nl/
      wpisujesz lockmachine albo overlock i hajda na koń...

      Usuń
  5. 101B to ładna rzecz, serio aż tyle materiału na nią trzeba? No w sumie jak tyle ma marszczeń i ten dekolt to może i nie ma się czemu dziwić. No i ładnie prezentowała się na modelce.

    Fajnie że będziesz miała nowego towarzysza na placu boju:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby się nie okazało, że ten przyjaciel stanie na placu boju ze maną ;)
      Dokładnie tak, to przez te marszczenia taki tasiemiec jest do wykrojenia. Nie poddaję się. Kupię inny materiał :)

      Usuń
    2. Właśnie miałam pytać na co tyle tego materiału, wygląda co najmniej na wieczorową suknię z trenem, ale wszystko się wyjaśniło. Gratuluje nowego nabytku - koniec z znienawidzonym zygzakiem!

      Usuń
    3. W ogóle to jeszcze chciałam dodać, że ze 2x mi też zdarzyło się szukać różowych linii na jasnoróżowym tle, klęłam jak szewc. Jeśli kiedyś jeszcze mi się podobna rzecz przydarzy to chyba nie ma innego wyjścia jak tylko po tych liniach poprowadzić czarny cienkopis czy coś żeby się nie myliły.

      Usuń
    4. Uffff... a już myślałam, że to tylko mnie tak mozolnie idzie. Uwielbiam czerwony kolor, ale nie jako linie na arkuszu. To chyba najtrudniejszy do przerysowania kolor.

      Usuń
    5. Hej, dziewczęta, ja niewidoczne linie sobie ołówkiem pogrubiam i widzę:D

      Usuń
    6. No wiem, że tak można, ale szkoda mi mazać po arkuszach.

      Usuń
  6. Gratuluję zakupu. Overlock jest bardzo przydatny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jednak urodziny zobowiązują zwłaszcza własne też sprawiłam sobie taki prezent tyle że w ubiegłym roku i mam patent na zmianę koloru nitki nawleka się je 1 minutkę albo krócej i prawda to najprawdziwsza, że najwięcej się korzysta z 3 nitek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem tego patentu :)

      Usuń
    2. ucinasz nitki zaraz przy szpulkach i dowiązujesz nowe?
      ja tak robię (niektórych pewnie zdołowałoby marnotrastwo nici, ale overlock ma to do siebie, że nitki wcina jak szalony, więc nie ma się zbytnio czym przejmować :)

      Gratuluję Pfafka - oby służył jak najlepiej:)

      ja ostatnio chciałam sobie kupić używaną do krytego podkładania (440 do 500 kilku euro za nową mnie nie swędzi), ale kontakt z pseudo sprzedawcą się urwał i nie mam :/

      Usuń
    3. Na razie oglądam, macam pokrętła i próbuję szyć cokolowiek jakkolwiek żeby zrozumieć tego kolegę, bo overlocka znam z opowieści i obrazków jedynie ;)

      Usuń
  8. rzeczywiście kot - na zdjęciach pomaga jak przyjacielowi w potrzebie ;) czekam na skutki zmagań :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ona tak "pomaga" w wielu czynnościach domowych ;)

      Usuń
  9. Overlock bardzo fajny. To teraz będziesz jeszcze więcej szyła:):)? Sukienkę którą chcesz uszyć też bym chciała jest świetna. Tekst z telewizorem rozbawił mnie i mojego męża na amen hahahah Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że pójdę w jakość a nie ilość ;)

      Usuń
    2. No wiesz, jakbym mogła pomyśleć, że w ilość hihihihi? Pozdrawiam

      Usuń
  10. zaczne od konca Boze kochany co to za wykroj ze taki dlugi ( nie chce mi sie szukac teraz Burdy? a tego Pfafka to nazwalabym Bruno, ja mam tez pfafka, ale jakos tak bezimienny jest, a Bruno jest cudny...i napewno bedzi Ci wierny az do upadlego,buzka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sukienka jest dosyć obficie marszczona i stąd ten tasiemiec :)
      Mnie do głowy przyszedł Loczek, z uwagi na napis na obudowie :D
      Górą pfaffki :)

      Usuń
  11. o, w nawlekaniu nitek to najlepiej ćwiczy 4-ro nitkowa Arka Radom.. oj, ten sprzęt rozwinął u mnie mnie dwie rzeczy: cierpliwość oraz umiejętność tworzenia najbardziej wymyślnych obelg i inwektyw!! Takiego sprzętu jak Twój to skrycie zazdroszczę, choć w mych planach moją Arkę chcę zamienić na coś z przedrostkiem cover..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie opanowałam znaczenie over a tu już następny osprzęt cover się pojawia :D

      Usuń
  12. Overlock to strzał w dychę! :) bardzo ułatwia szycie no i wykończenie szwów wygląda dużo bardziej estetycznie. Ja mam z JUKI.Już teraz nie wyobrażam sobie szycia bez overlocka.
    P.S. nici nawlekam pensetą, to bardzo ułatwia tą wkurzającą czynność :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz wczorajsze pierwsze, szybkie proby potwierdzily, ze scieg owerlokowy w maszynie silvercrest nijak sie ma do prawdziwego overlocka.

      Usuń
  13. Odpowiedzi
    1. To prawda. Zaraz bedzie, ze mam tania sile robocza ;)

      Usuń
  14. Gratuluję kobiecej decyzji przyjęcia pod dach chłopa i to takiego pożytecznego! Oby się dobrze sprawował:) Bardzo podoba mi się porównanie z Einsteinem i Paris Hilton. A czy Ty pośredniczysz w zakupach od pana tkaniniarza z Rotterdamu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za życzenia co do Loczka nie dziękuję, coby nie zapeszyć.
      Nawet nie wiem czy Pan kramarz tkaninowy ma jakiś sklep stacjonarny. Pewnie tak. Wiem, że w soboty "urzęduje" na targu w Spijkenisse :)

      Usuń
  15. Witam, choruję ostatnio na chroniczny brak czasu, nawiasem pisząc pieniądze powinny rosnąc w domu na parapecie. Z drugiej strony siedząc w domu i patrząc jak te many many rosną, chyba bym się zanudziła. Nowy nabytek na pewno skróci czas pracy nad nową sukienką, ja też czasami kupuję za mało materiału lub w czasie "prania" wychodzi mi inny fason, bardziej wymagający. Ale my kombinatorki ze wszystkim sobie poradzimy, pozdrawiam♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem już taka pewna czy skróci czas szycia. Na razie od 3 godzin próbuję zainstalować nitkę, która się zerwała. Nie wyp...... nowego nabytku przez okno tylko dlatego, że okno jest nisko. Chyba zmienię mu też imię z Loczka na Boski. Po exie. Obaj zapowiadali się dobrze, a zaprezentowali iście skurwysyński charakter.
      Inna sprawa, że jadę właściwie bez instrukcji obsługi, więc tym bardziej jest to irytujące.
      Na razie mam na to ustrojstwo wnerwa niekontrolowanego. Jestem choleryczką, więc istnieje duża szansa, że po prostu rozpieprzę go w drobny mak i tak się skończy jego kariera.
      Co do pieniędzy to polecam zatrudnienie się u orłela jako sprzątaczka. Pracuje taka sucz 2 godziny, pensję ma jak za 8, a jak "sprząta" dłużej niż 2 to jej płacą nadgodziny. Fenomen na skalę światową.

      Usuń
    2. Więc po klei, do owerloka trzeba cierpliwości i nie taki diabeł straszny jak go malują, na pewno masz w środku namalowane jak założyć nitki, zazwyczaj są kolorowe i jeden kolor odpowiada poszczególnej nitce. Służę radą tylko nie wiem jak ..... Sprzątaczka no nie wiem.... ja jednak lubię szyć i tworzyć coś od podstaw, życzę cierpliwości♥

      Usuń
    3. Dziękuję :) Powkurzam się i mi przejdzie. Jak to cholerykowi :) Niby skumałam ten rysynek, ale raz działa, raz nie... nic to... pójdę na szkolenie.
      A sprzątaczka... nie ma się czym przejmować. Samo zgnije.

      Usuń
  16. Chyba Cię rozumiem... I WSPIERAM Cię... Nie ma nic gorszego jak rwąca się nitka lub zła jakość ściegu overlock-owego... A nie! JEST! I tu Cię chyba pocieszę. Nie ma nic gorszego jak rwąca się nitka lub zła jakość ściegu overlock-owego, kiedy goni Cię czas...
    PS. Ten sposób dowiązywania nitek sprawdza się najlepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie czas mnie goni. Irytuje mnie brak instrukcji. Te szczatki, ktore mam to 6 stron z czego 3 to spis tresci i tego typu uzyteczne informacje.
      Nie ma nic gorszego jak rwaca sie nitka w overlocu w stanie napiecia przedmiesiaczkowego ;)

      Usuń
    2. ustaw sobie na środku wszystke nitki (u mnie 4) i próbuj szyć,
      nie ładny ścieg - minimalnie przesuń w góre lub dół niektóre kołka,
      zacznij od tych dwóch na końcu, czyli tych nitek które tworzą zigzaki(wyższy nr luźniej, niższy ciaśniej) Ja z moim overlockiem też "zaprzyjaźniałam" się bez instrukcji (ani francuski ani niderlandzki do mnie "nie przemawiały":)... jeśli nadal będziesz miała problem poszukaj na you tube...

      Pozdrawiam

      Usuń
  17. Gratuluję nowej maszyny;)

    Znam ten ból, za mało materiału i trzeba albo skracać rzecz, albo szukać jakiegoś innego modelu. Ten materiał co wybrałaś bardzo ładnie wygląda, ciekawa jestem, co z niego wyczarujesz:)

    Fajnego masz kotka, miałam kiedyś taką czarno- białą kotkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję :) Materiał kupiłam bez planowania konkretnego wzoru. Nie spodziewałam się, że na ten model trzeba aż tak dużo materiału.
      Franek to kochana kotka. Często czeka na mnie na parkingu, albo na parking rano mnie odprowadza :)

      Usuń
  18. "Weszłam" w Twoje progi przypadkiem, klikając na Ciebie w komentarzach u pewnej szyjącej kobiety. Rzadko tak robię, ale jakaś intuicja mnie natknęła, czy cuś. (może to ten demon z krótkowzrocznością astygmatyczną? - chyba mam podobnego, może się skumali? ;-) ) Od razu przeczytałam 1/3 Twoich wszystkich postów. I muszę się bić po rękach, aby nie czytać dalej (cóż - nie mogę pójść na egzamin nieprzygotowana, choć z drugiej strony - moi studenci by się bardzo ucieszyli ;-) ). Ale doczytam wieczorem. Co i tak nie zmieni faktu, że...jestem zachwycona! (a tak w ogóle to u mnie wszystko w porządku jest ;-) ) Masz świetny styl 'opowiadania' rzeczywistości słowem pisanym, super się Ciebie czyta. No a fakt, że siłujesz się z szyciem jest dla mnie dodatkowo zachęcający do zaglądania w Twoje progi. Tym samym wpraszam się do Ciebie, mogę? :-))
    Pozdrawiam serdecznie!!

    P.S. Merytoryczne komentarze zgodne z treścią postów będą pojawiały się w najbliższym czasie ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serdecznie dziekuje :) O ile szycie wychodzi srednio, o ile zycie wychodzi mi jeszcze sredniej, to pisanie chyba calkiem niezle. Szkoda, ze mi nikt za to nie placi ;)

      Witam w moim niskich progach. Dzis serwuje granite na okolicznosc holenderskiego slonca i jogurtowe ciasto z rabarbarem :)
      Demonow ci u mnie dostatek. Ale ze mna tez wszsytko w porzadku. Chyba.
      Studenci byliby pewnie najbardziej zadowoleni gdybys w ogole nie poszla na zajecia ;)

      Usuń