Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Czerwonym do góry czyli komedia pomyłek

Czarny bi-strecz należy do materiałów pechowych. Najpierw był spódnicą bombką, której nosić się nie da. Chyba, że chce się wyglądać jak dobrze odhodowana holenderka rasy czarno-białej. Z poprutej bombiastej bombki oraz resztek materiału powstała, a raczej miała powstać sukienka. Jednak zmiany wersji kolorystyczno-stylistycznej i kilkakrotne prucie spowodowało, że szwy na górze, zwłaszcza na ramionach, zaczęły rozłazić się w rękach. Ostatecznie odprułam gors sukienki i zrobiłam spódnicę. Model - wolna amerykanka albo kompozycja własna. Prostokąt materiału przysposobiony do noszenia zaszewkami, dosyć szeroki pasek. Niks bijzonders jak mawiają tubylcy. Naprodukowana wcześniej satynowa lamówka miała stanowić ozdobę. No przecież nie wyrzucę, skoro tyle się namęczyłam przy jej robocie. Szło jak z płatka. Do momentu, gdy wciągnęłam kieckę na tyłek. A potem... A potem to już jak u Coehlo... Nad brzegiem rzeki Lek usiadłam i zapłakałam. Bo na pasku ukazał się LUZ. Może gdybym przyszyła fizelinę do wierzchniej i spodniej strony paska to by tego nie było. Może jakbym się nie koncentrowała tak bardzo na tej czerwonce... No trudno. Po raz piąty przerabiać nie będę. MOWY NIE MA. Prędzej spódnice wyrzucę w cholerę. Albo oddam Frankowi na legowisko. 
A propos Franka... Zaszewki w spódnicy, przed ich zszyciem spięłam szpilkami na mur beton. A potem przyszywając spódnice do paska vel pasek do spódnicy okazało się, że spódnicy mam za dużo. No masz... A przecież pasowało!
Tu rozwiązanie zagadki:


Franek i jej magiczna-magnetyczna zawieszka wyciągnęły szpilki w jednej zaszewce

Komedii pomyłek ciąg dalszy. W ramach osłody życia ukroiłam sobie solidny kawał ciasta z jabłkami, po czym chwyciłam za pudło z cukrem pudrem, coby sobie tej słodyczy jeszcze dodać. Przyznaję... nie żałowałam sobie...  Tylko, że cukier puder trzymam tuż obok soli, w podobny pojemniku. Po solidnym machu zorientowałam się, że ciasto do jedzenia się nie nada.


Lola po raz kolejny mnie zaskoczyła. Ostatnio jakąś sukienkę ledwie na nią wcisnęłam, a teraz wygląda jakby spódnica była za luźna. Mnie się obwody nie zmieniły.  Jedno i drugie na mnie pasuje. Może na okoliczność mrozów Lola się skurczyła? Albo uprawia skoki na jednej nodze jak mnie nie ma w domu... Manekiny są dziwne.
Z ostatniej chwili... rośnie konkurencja krawiecka, która w alternatywny sposób przyswaja sobie tajniki szycia.
Może ten luz udrapuje fantazyjnie i będę udawać, że tak miało być...

18 komentarzy:

  1. Kotu wyszły żarty prima aprilisowe - i zaszewka i nauka... Lola też pożartowała... Może po pierwszym im przejdzie? A jak smakuje posolony placek z jabłkami?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście wizualnie sól różni się od cukru pudru, więc do testów smakowych nie doszło :)

      Usuń
  2. Pasek zdecydowanie należało podkleić, bo materiał sam w sobie nikły i nie dość, że nie utrzyma formy to ma tendencję do rozciągania. Może jak ochłoniesz to się zmusisz jeszcze raz do prucia, bo pomysł na nią masz bardzo fajny i szkoda byłoby oddać na cele charytatywne (choćby i dla Frankowej).
    I czyżbym dobrze widziała panią Zofię i jej kulisy w formie podgłówka dla Twojej bestii?:))
    Ciekawa jestem Twojej opinii o tej książce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pasek podkleiłam tylko z jednej strony. Może było z obu? Na myśl o kolejnym przerabianiu... mam ochotę znowu iść nad tą rzekę i sobie popłakać. Ale kto wie...
      A książka... fajna tylko jeszcze nie mój etap :D
      Ale warto ją mieć na półce, choćby ze względu na walory antykwaryczne ;)

      Usuń
  3. cudny kociak :) zrób zaszewki z tyłu na pasku od lewej strony i już ja taką fuszerkę odstawiam czasem jak nie chce mi się pruć :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W kwestii szycia nie pomogę, ale Franek (i jej pozycja na ostatnim zdjęciu) jest cudowna! ;)

    P.S. Też mam tą książkę o szyciu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej, masz cudownego bloga ;)

    Obserwujemy ?

    Buziak!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uważaj bo rośnie Ci konkurencja, widzę, że mała już przyswaja osmotycznie, a może i Lolę ustawiała do swoich wymiarów stąd te luzy:) Ja to chyba uparcie bym to jednak spruła, reszta wygląda całkiem dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prucia odmawiam. Przynajmiej taka jest wersja na dzisiaj. O tym nie pomyslalam, ze Franek przestawia Lole na swoje wymiary ;)

      Usuń
  7. Rozwiązanie jest proste, nieograniczone spożycie produktów spożywczych o każdej porze dnia i nocy (szczególnie nocne podjadanie) poprawia gabaryty wszerz, ewentualnie powrót na wikt rodzicielki i innych ciotek (dziecko zjedz coś, przecież ty nic nie jesz, zagłodzisz się na śmierć, kawałek ciasteczka, może wędlinki - no jedz, jedz przecież Ty w tej krainie wiatraków nic nie jesz i na pewno nie ma takiego dobrego jedzenia jak u Nas), a i Franek o ciebie dba znosząc różne przysmaki do domu. Masz dwa wyjścia: jedzenia albo poprawki krawieckie z igłą w tle

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja jem. Powinnaś zobaczyć tą siatę jedzenia, którą zabieram do pracy :D

      Usuń
    2. Jak to mówią nie ma sprawiedliwości na tym świecie, ja tam też przez 30 lat przytyłam 5 kg jedząc nieograniczone ilości słodyczy, psując zęby a rozmiar w tyłku po tylu staraniach 34 no właściwie to się cieszyć powinnam bo wreszcie 86 cm a nie 80 i ubrania ze Smyka

      Usuń
    3. Kilka lat temu też tak miałam :) Koleżanka handlowała ciuchami dla dzieci i zażartowałam, że przymierzę coś dla 12-to latki. Weszłam i nawet pasowało. Może jedynie designe mi przeszkadzał ;)

      Usuń
  8. Cześć uwielbiam czytać Twoje posty fajnie piszesz, tylko z moim czasem ostatnio bardzo krucho ale staram się jak mogę. Z dopasowaniem ciuchów też mam różnie raz obcisłe, raz za ciasne, co tam to pretekst do szycia nowej rzeczy, bo przecież nie mam co na siebie włożyć. Spódniczka bardzo ładnie Ci wyszła, szkoda jej na legowisko dla Franka, no chyba że się znudzi, pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje Ci dobra kobieto :) Niezmiernie sie ciesze, ze ta moja mroczna pisanina Ci sie podoba.

      Usuń