Poza na lata 50 :) Wersja z czarnym żakietem, paskiem i satynową broszką hand mad |
3. Zasłonki.... Jeśli ktoś narzeka na szycie satyny niech się chwyci weluru. Miałam ochotę p.... tym materiałem po przeszyciu 10 centymetrów, a i wycinanie dało mi już przedsmak niespodzianek w stylu - postrzępię się, zroluję i naciągnę, a ty rób sobie co chcesz. Marzył mi się pokrowiec na starą sofę z tego uroczego bordowego weluru. PRZESZŁO MI. Reszta po-zasłonkowa w ilości trzech metrów leży zatem malowniczo zarzucona na sofę i w pokrowiec się nie zamieni. Chyba, że w ramach kolejnego cudu na miarę zamiany wody w wino.
4. Włosy... Wypadają tonami. Boję się chwycić za szczotkę do włosów. Ba... Boję się ich dotknąć! Wystarczy, że przejadę dłonią po włosach. Ciągle mnie zdumiewa fakt, że jeszcze nie jestem łysa. Ale o tym marudziłam już wcześniej.
5. Nawigacja... Nie używana spokojnie leżakowała sobie na półce. Według wszelkich praw fizyki powinna być rozładowana i milczeć jak grób. Wczoraj ni z tego ni z owego zakomunikowała: za dwieście metrów skręć w lewo... Kubek wyleciał mi z rąk. Ten demon co to u mnie pomieszkuje jak widać ma sporo energii... W tym elektrycznej.
6. Stopka.... W ramach ulepszania wszywania zamków nieśmiało skrytych kupiłam specjalną stopkę. O szczęście niepojęte pomyślałam. Wreszcie będzie profesjonalnie. Z pudełeczka wysypały mi się cztery plastikowe części, które po pół godzinie kontemplacji skumałam jak zainstalować razem do kupy. Jak je przyśrubować do mojej silverki tego już nie wydumałam. Zamiast dawać instrukcję jak przyszyć stopką zamek powinni dać instrukcję jak ją złożyć i zamontować.
7. Okulary... Wsiąkły na amen. Owszem. Nie noszę ich. Mam szkła kontaktowe, ale okulary mam na wypadek zapalenia spojówek albo innej gomory okulistycznej. Przeprowadziłam gruntowne porządki we wszystkich szafach, szafkach, półkach, szufladach. W caluteńkim domu. Okulary wcięło. Widać współmieszkający demon również cierpi na krótkowzroczność z astygmatyzmem.
Tyle słów śniętych na dzień dzisiejszy.
Sukienka jest piękna! I jak udało Ci się tak ładnie wykończyć jej dół?
OdpowiedzUsuńżyczę więcej pozytywnego ;-)
Bardzo dziękuję :) Satyna jest podłożona ręcznie (celowo dłuższa niż koronka, bo bałam się, że koronka będzie mi haczyć rajstopy i pończochy).
UsuńKoronka wykończona tym sposobem
http://truskawkowekreacje.blogspot.co.uk/2012/09/tutorial-obrebianie-tkanin.html
Pasek lub paseczki...agrafka na jednym końcu i przewlekam zaczepioną agrafkę o tkaninę..działa:] Super sukienka.
OdpowiedzUsuńDziękuję. Z agrafką nie próbowałam. Próba z nitką mi nie wychodzi.
UsuńAle czadowa ta żółcień;))) A nawigacji unikam;)
OdpowiedzUsuńŻółć na zasadzie - jak nie ma słońca, to je sobie stwórz :) Ja najpierw kupiłam nawigację, a potem samochód :D Bez nawigacji po Holandii nie odważę się jeździć.
UsuńMiodzio, szczególnie ta poza na pin-up girl :))))
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie dawałaś żadnych kolorowych wykończeń, zawsze możesz zaszaleć z dodatkami.
A co do sposobu szycia paska to spróbuj może tak:
Powiedzmy, że chcesz mieć pasek 5 cm szeroki (długość w/g uznania). Wytnij 12 cm pasek. Połóż lewą stroną do wierzchu, naprasuj fizelinę, pozostawiając z każdego brzegu po 1 cm na zapasy. Zaprasuj te zapasy do środka a następnie zaprasuj cały pasek na pół (cały czas lewa strona do środka, nie zapominaj także o krótszych bokach) no i teraz przeszyj całość po wierzchu dookoła. Doszyj sobie jakąś sprzączkę czy co tam sobie stryjenka uważa i w ten sposób masz pasek bez przewijania go na prawą stronę :)))
Kocham Cię kobieto szyjąca :)
UsuńTak też zrobię następną razą.
A ja Ciebie - Magiczna Małgosiu :))))
UsuńPiękna, słoneczna sukienka. Dobry pomysł z tą wystającą satyną i wygodne i ładnie wygląda.
OdpowiedzUsuńPięknie i słonecznie dziękuję :)
UsuńBardzo ładnie Wyglądasz w tej sukience, z żakiecikiem też super. Podziwiam bo szycie satyny z koroną do łatwych nie należy! SZACUN :D
OdpowiedzUsuńP.S. Jeśli chodzi o włosy to ja bym proponowała udać się do lekarza!!!!!
Bardzo, bardzo dziękuję. Satyna nawet z koronką i tak była lepsza niż welur :)
UsuńLekarz to ostateczność. Na samą myśl, włosy wypadają mi jeszcze bardziej ;)
Nie czekaj aż ci wypadnie więcej tylko idź do lekarza. Badałaś tarczycę? Może masz anemie?
UsuńW sukience wyglądasz świetnie.
Dziękuję. Widać rozmiar 34 "na wdechu" mi służy ;)
UsuńLekarz przepisze mi paracetamol - holenderski środek na wszelkie dolegliwości :)
No, to pięknie, ale u nas też nie lepiej. Ja usłyszałam od lekarki, że jestem hipochondryczką hahaha, jak zasugerowałam jej, że włosy mogą mi wychodzić od chorej tarczycy (której, wtedy nie leczyłam)
UsuńBoski wpis, dobrze się bawiłam czytając. No i sukienka świetnie eksponuje Twoją figurę. Zdjęcie pin-up to moje ulubione. Przestań tymi włosami głowę sobie zawracać, nie wiesz że im bardziej o coś zabiegamy, to tym gorsze osiągamy rezultaty. Ledwo moje czeszę, znają tylko szampon a mam ich mnóstwo, zupełnie odmiennie co do stanu skóry, z która ciągle próbuje coś zrobić. Lato idzie, koty się lenią, ludzie też. Zresztą Ty masz długie włosy, jeden Ci wylezie i już wygląda jak przynajmniej pięć. A pasek kiedyś tworzyłam u siebie, tylko nie wiem czy o taki Ci chodzi.
OdpowiedzUsuńDobra. Od dziś nic z włosami nie robię. Nie myję, nie czeszę a jak się zrobi kołtun to przestanie wylatać :D
UsuńJak mi się trafi następna sesja zdjęciowa to pójdę w stylizację pin-up, bo widzę, że cieszy się popularnością :D
Już widzisz pozytywy, bardzo dobrze:)
UsuńA swoją drogą... To ja tu piszę, że mało pozytywnie, a Ty mi tu, że się ubawiłaś ;)
UsuńŚliczna sukienka,teraz możesz szaleć z dodatkami. Wpis jak zwykle super się czytać, co do szycia,wybrałaś sobie bardzo trudny materiał, ja tylko raz szyłam sukienkę z tego tworzywa. Wolę te mniej rozciągliwe a jest w czym wybierać,pozdrawiam♥
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Sukienki z weluru na pewno szyć nie będę :) W sumie nawet nie szyło się źle. Może jedynie nad wykończeniem musiałam podumać.
UsuńBardzo, bardzo sympatyczny post. Sukienka śliczna. Uwielbiam ten kolor żółci i bardzo lubię to przełamanie właśnie czarnym paskiem. W ogóle lubię mocny element w stylizacji na tle czegoś delikatnego. Pięknie. Co do włosów to ja mam podobny problem tylko dotyczy paznokci, pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki :) Co do paznokci to mogę polecić z czystym sumieniem Nail Tek II intensive therapy. Chyba świat nie wymyślił nic lepszego.
UsuńBardzo ładna ta sukienka i zdecydowanie wolę prezentację na Tobie :)
OdpowiedzUsuńa na własy polecam skrzypovitę (żelazo chyba też pomaga, ale pewna nie jestem - ja jem je prawie cały cały czas, bo taka jakaś anemiczna jestem... byle okres i umieram od bólu głowy)
a jeśli chodzi o stopkę, to jeśli to taka o jakiej myślę, to odkęć uchwyt do stopek i przykręć ten plastik - trzeba go wsunąć pomiędzy śrubkę i ten pionowy trzpień (ja miałam kilka wersji uchwytu - w zależności od typu maszyny)
Pozdrawiam
Bardzo dziękuję :) Moja Lola nie umie zrobić pozy pin-up ;)
UsuńSkrzyp, pokrzywę, drożdże i inne suplementy przyjmuję. Najbardziej chyba pomaga wcieranie kozieradki.
Tak właśnie kombinowałam, że trzeba coś odkręcić w maszynie, ale... przy moim upośledzeniu technicznym łatwiej mi się obejść bez stopki do zamków niż bez maszyny, którą rozłożę na czynniki pierwsze, ale potem nie będę umiała złożyć :D
Jak to się dzieje, że nawet jak nie piszesz optymistycznie, to człowiek się uśmiecha??
OdpowiedzUsuńPróbowałaś olejowania olejkiem rycynowym? Mi pomogło, z tym że moje się piekielnie łamały ze względu na wszelkie " opady wapienne" przy remoncie.
Sukienka bardzo extra, mam w planach podobną jak się odgrzebię i odsprzątam po remontach, czyli pewnie po wakacjach.
Szkoda, że nie działa sposób z nitkami. U mnie nigdy nie ma problemu, korzystam z grubych nici i działa zawsze.
Co do ginięcia rzeczy- mi tak znikła ładowarka do telefonu, przekopaliśmy wszystkie spakowane pudła i nie ma. Pewnie siedzi gdzieś franca i naśmiewa się ze mnie.
A co do życzeń- pogadaj z kotem- może to Rademenes i przynależą Ci jakieś życzenia?
W imieniu swoim i sukienki pięknie dziękuję :)
UsuńOlejek rycynowy oczywiście stosuję. Inne oleje też. Nawet sama tworzę maceraty z wybranych ziół (obłęd, co?)
Sposób z nitką pewnie działa. Tylko JA nie działam z tym sposobem. No jakoś nie wychodzi. Muszę kiedyś poćwiczyć na bezużytecznych skrawkach.
Z moim kotem lepiej nie będę gadać o życzeniach, bo gotowa mi całą listę swoich przedstawić :D
Kiedyś zginął mi pędzelek do malowania włosów. Może opiszę historię, bo dosyć ciekawa i prawie z dreszczykiem.
Świetnie wyglądasz w tej kiecce :) conajmniej ze 40 razy lepiej niż Lola ;)
OdpowiedzUsuńA liczyłam, że powiesz... co najmniej 20 lat młodziej ;)
UsuńTeż mam taki statyw, nijak się nie da zamocować cięższego aparatu. Sukienka jest boska. Szczerze podziwiam Twoje umiejętności szycia takich cudeniek. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPocieszyłaś mnie co do statywu, bo myślałam, że znowu wyłazi moje upośledzenie techniczne :)
UsuńMoje umiejętności zostały mile połechtane. Dziękuję bardzo :)
Śliczna sukienka! Z włosami miałam podobie, na szczęście przeszło - już się widziałam łysą oczyma wyobraźni.
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję. Mam nadzieję, że i mnie przejdzie.
UsuńPiękna sukienka! Bardzo podoba mi się dekolt i te krótkie rękawki, naprawdę wyszła Ci rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńNo i w końcu doczekaliśmy się Twoich zdjęć :D
Dziękuję :) Doszłam do wniosku, że Lola jest zbyt... statyczna ;)
UsuńVillas wcierała w swoje loki naftę kosmetyczną i zdaje się olejek rycynowy. Mi też włosy lecą i to niezależnie od pory roku, czasami prawie wcale a ostatnio znowu mocno, tak że szczotka po używaniu jednodniowym wygląda jakbym wyczesała liniejącego harta afgańskiego.
OdpowiedzUsuńWelur to takie dziadostwo że ho ho, też coś tam kiedyś szyłam i nie wiem czy skończę czy wywalę:)
A sukienka jest bajeczna, w bardzo ładnym kolorze, i ja też jestem fanką pinup foty:D
Wielkie dzięki. Cieszę się, że sukienka się podoba. Muszę przemyśleć koncepcję następnych pin-upów ;)
UsuńNaftę i rycynę stosuję. Pewnie szybciej by było czego nie próbowałam :)
Jakoś przegapiłam ten post. Sukienka jest oczywiście niczego sobie i z żakietem wygląda świetnie, tak szlachetnie (w burdzie 11/2007 były takie szlachetnie połączenia kolorów z czernią). A statyw taki mam od lat i sobie chwalę, ale nie w każdej pozycji utrzymuje on ciężar aparatu. Są bodajże trzy klasy wagowe tych statywów:)
OdpowiedzUsuńNie szkodzi. Nie sprawdzam obecnosci ;)
UsuńBurdy mam od 2012 roku, jesli nadaza sie okazja to kupuje starsze. Upolowalam jakies z 1971 oraz holenderskie wydawnictwo z 1961. Czekam na dostawe.
Ja swoje też mam od 2012, ale starsze czasem podkradam babci, a czasem kupuję na allegro jak wiem, że w jakimś numerze jest coś fajnego. Akurat ten z 2007 to podkradziony, bo tam było pełno sukienek i nie mając pojęcia o szyciu marzyłam o nich właśnie:)
Usuńhttp://osinka.ru/Zhurnaly/2007/burda/burda_11/00.html
Faktycznie, swietny numer. Zapisze sobie, zeby na niego zapolowac :) Dzieki.
Usuń