Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

piątek, 26 kwietnia 2013

Czy jest na sali lekarz?


Tuż przed domem rozległy się hałasy. Głosy, wrzaski i krzyki. Zgromadzona grupa uzbrojona w butelki z chmielowym objawieniem nie zachęciła mnie do wystawienia głowy na zewnątrz. Pobiegłam się więc na górę, coby z wysokości zobaczyć co się dzieje. Jak to mówią.... Chwała na wysokościach.  Po kilku minutach pojawił się oświetlony wóz a na nim... Orkiestra smerfów... Niczego nie piłam, dodam. Trzeźwa jak świnia u Orwella. Potem traktor ze stworami murzynopodobnymi.  Potem ciężarówka ze statkiem Starwars, a obok maszerował Luke Skywaker i Lord  Vader.... Pomyślałam, że to ostatni moment by udać się do psychiatry.  O ile nie jest za późno...
"Jest już za późno!
Nie jest za późno!
Jest już za późno!
Nie jest za późno!"
I wtedy mi się przypomniało. Właścicielka domu zostawiła mi wiadomość, że gmina COŚ zorganizowała. Tylko ja z tej wiadomości zakodowałam jedynie, żeby samochodu nie parkować na ulicy przed domem. Uspokojona, że to tylko skleroza, a nie schizofrenia pobiegłam po telefon, żeby szybciorem zrobić zdjęcia.
Zdjęcia są do bani. Nie dość że z telefonu, nie dość że ciemno, to jeszcze uczestnicy parady paradowali, i nie mieli ochoty stać w miejscu. Był wóz z musicalu Soldat van Oranje, był cadilac z Greace, był wóz ze scenkami z filmu z Clintem Eastwoodem, była Alicja z Krainy Czarów... Był pomarańczowy... Oranje... eeeh.... oranje... mustang... Chyba mustang... Na samochodach to ja się nie znam. Ale był stary, amerykański, hałaśliwy i super. A wreszcie był oryginalny wóz policyjny z lat 50/60 na widok którego prawie wypadłam przez okno. A potem to już zostałam z otwartą gębą próbując robić zdjęcia. Wyszła mi... marność nad marnościami....



I jak nie kochać tego kraju?  Tu imprezy "na okoliczność" nie są nudnymi prelekcjami, apelami, konferencjami, spędami ciągnącymi się jak flaki z olejem. OK... Może to było kiczowate. Momentami może nawet tandetne.Może i plebejskie. Ale ktoś zadał sobie dużo trudu, żeby to zorganizować, wymyślić. I nie było to dla garstki wybrańców tylko dla wszystkich mieszkańców. Przez kilkanaście minut czułam się również częścią tego kraju, regionu, wsi...

12 komentarzy:

  1. I cały czas się zastanawiam dlaczego w polsce ludzie lubią się zanudzać a nutki kreatywności unicestwiane są w zarodku, dlaczego obchody świąt nudne i sztywne? msze (choć w nich nie uczestnicze) smutne i wymuszane; nawet szkolne imprezy przygotowywane z szablonu i wyglądają jak egzekucje...jakby ktoś rano zapomniał wziąć tabletki na "żywotność". Dlatego kocham, uwielbiam i podziwiam wszelkie przejawy inności, pomysłu, kreatywności bo jest tego tak mało, to chyba ludziom się nie chce, bo trzeba włożyć czas, pomysł, wysiłek, zaangażować się a kasy nawet mniej. Ehhh...Fajnie być tak mile zaskoczonym jak Ty:] może brakuje nam soku z gumijagód:x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że to kwestia kilku czynników. Pieniędzy, mentalności, tradycji, kultury itp. W Polsce ciągle jeszcze ten zalążek martyrologii narodowej.

      Usuń
  2. "Lepszy kicz niż nicz". Polacy stracili fantazję wraz z tolerancją. Spróbuj wyjść przebrana i dobrze się bawić zaraz ci obrobią wiadomą część ciała, przez wszystkie możliwe i niemożliwe pokolenia, dopisując ,że rozum się pomieszał z nadmiaru przeczytanych książek.
    Mój własny kraj, mój własny język, a nie czuję się jego częścią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mamy identyczne odczucia. Tylko, że ja na emigracji zawsze będę czuła się "przebrana". Nie czuję się Polką w Polsce i nigdy nie będę Holenderką w Holandii. Jak u Osieckiej: "mówią o nas kundelki". Długi temat na oddzielny post :)

      Usuń
  3. Ale czad - szkoda, że nie ma zdjęcia ekipy z Star Wars - uwielbiam Star Wars :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie ma co deliberować nad polską mentalnością. Jesteśmy tacy, jak ukształtował nas ustrój, kościół, polityka. Wszystko jest do bani. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie i na luzie, a co najważniejsze w ruchu! U nas robi się spęd w jednym miejscu, zaprasza zespół albo kabaret, i na tym koniec. To już jest nudne :( Mało w nas fantazji, dla niektórych ludzi ubranie się w czerwoną sukienkę budzi niezdrową sensację, patrzą jak bym co najmniej przebrała się za Lorda Vadera ha ha. Taka stara to już nie wypada!!Oj mało w nas fantazji :)))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. co jak co ale na nudę nie możesz narzekać ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. co jak co ale na nudę nie możesz narzekać♥

    OdpowiedzUsuń
  8. faktem jest ze jest inaczej,czasami mi sie podoba czasami nie,u nas z kolei bardzo obchodzi sie zakonczenie karnawalu trwa od babskiego czwartku do wtorku jak ktos dotrwa, zaskakujace jest jak rano np.0 6,30 natykasz sie w tramwaju na np pirata,Arrlekina czy inna cholere i dziwia sie tylko obcokrajowcy, tubylcy nie,nikt sie za nikim nie oglada.... pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak sobie przypomnę, jak w moim plastyku (liceum) zorganizowali obchody dnia patrona szkoły (Matejko) i trzeba się było przebrać w strój z epoki...Ja na hurra, bo lubię takie rzeczy, z kilkoma koleżankami się postarałyśmy, a potem nie dość, że nas "artystyczni" koledzy obgadali, to jeszcze oberwałyśmy od nauczycielki....że się nie wszyscy przebrali ;-P (jakby to nasza wina była - a my po prostu przyszłyśmy następnego dnia do szkoły na lekcje, zamiast zwagarować jak reszta, ech, to się nam dostało za nieobecnych...)
    A przebieranki bardzo lubię i tylko... no właśnie, okazji brak...

    OdpowiedzUsuń
  10. Bajecznie, u mnie jutro będzie taki bal:)

    OdpowiedzUsuń