Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

niedziela, 3 marca 2013

Szarówka w marcu albo Lola w ogrodzie


Szarówka, bo materiał to szara wełenka.  Poza tym ciągle mało słońca i światła, więc sukienka razem z Lolą musiała wystąpić  na sesji w ogródku.  Przy tej wełnie ze zdumieniem odkryłam, że istnieją materiały, które się nie strzępią znacząc całe mieszkanie i okolicę nitkami.  Kolejne odkrycie - wełna się nie strzępi, wełna pyli :)
Z dużą dozą nieśmiałości zabrałam się za szycie sukienki (notabene trzeciej w życiu) - retro Butterick '56 model B5813A. Pomna doświadczenia z gorsetem tym razem wybrałam mniejszy rozmiar. Decyzja okazała się trafiona.

Stracha miałam, bo nigdy wcześniej nie wszywałam rękawów, kołnierzyka ani krytego zamka. Takie nagromadzenie nowości co prawa snu z powiek mi nie spędziło (w najgorszym wypadku schrzanię 2 metry materiału za 5E), jedynie czasu i własnego wyobrażenia o dziele skończonym byłoby mi szkoda.

Kołnierzyk podniósł mi ciśnienie, bo w oryginalnej instrukcji o jego wszyciu było niewiele. Wspomagając się książkami, instrukcjami  i wujkiem google (czasem mam wrażenie, że więcej kombinuję jak uszyć niż szyję) jakoś go przyśrubowałam do reszty. Pewnie mało profesjonalnie, ale szczerze mówiąc jak na pierwsze podejście jestem z siebie zadowolona. Myślałam, że będzie dużo gorzej.  Na pewno użyta flizelina okazała się zbyt sztywna i odszycie oraz kołnierzyk nie układa się przez zbyt dobrze. Sterczą z lekka.
Trudności miałam też z rękawami, których ciągle było więcej niż dziury do wszycia. Ale tu dosyć szybko wyszło mi, że ów nadmiar trzeba sobie przymarszczyć. Marszczeń nie znoszę serdecznie.  I nawet po wszyciu mam wrażenie, że powinno to wyglądać inaczej, tylko nie bardzo wiem jak, a tym bardziej jak to poprawić. Może następną razą się doszkolę bardziej.
Wszywania zamków też nie lubię, więc bardzo się ucieszyłam widząc w oryginale zamiast zamka "klapkę-schowek" na haftki. Radość była krótka, bo uzmysłowiłam sobie, że wstając rano, bladym świtem o szóstej nie będę szczęśliwa zapinając mozolnie te wszystkie złomowe maleństwa. I tak oto XXI wiek wygrał bitwę o zamek. Zamek kryty. A raczej nieśmiało wyzierający. W trakcie szycia odkryłam, że mam tylko stopkę do normalnych zamków. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Jakoś poszło. I powtórzę się - jak na pierwszy raz - ujdzie. Następnym razem będzie lepiej.
Tu instrukcja do tego historycznego zapięcia, jakby ktoś był zainteresowany i koniecznie chciał sobie utrudnić życie przy ubieraniu :)


Celowo, rozmyślnie i z premedytacją zrezygnowałam z podszewki. Kołnierz, rękawy, kryty zamek + męka z podszewką to już by było za wiele na jeden raz. Jak mi się będzie elektryzować czy wypychać to założę halkę.
A teraz proszę Państwa, moja szarówka w całej okazałości.

Wierzcie na słowo, że tuż przed sesją sukienkę prasowałam. Myślę, że szarpanina z Lolą powoduje, że ciuchy wyglądają jak psu z gardła wyciągnięte. Muszę naprawić generator pary widać.

Wiem... czerwony będzie pasował lepiej.

Nietypowe zakładki na rękawie... Znowu pewnie jakiś emerytowany gall anonim zarzuci, że się chwalę wykończeniówką ;)


Wykrój określony jako przeciętnie trudny,  czyli Butterickowy test trudności zaliczyłam (chyba??),
Z efektu wbrew pewnym niedomaganiom jestem zadowolona i nie boję się tego powiedzieć.



30 komentarzy:

  1. Fajnie wyszło. Uważaj na kota, moje lubią jeść wełnę, a potem jest płacz i zwracanie...
    W jakim języku rozgryzasz instrukcje szycia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Moja kocica na razie tylko leżakuje na materiałach.
      Butterick po angielsku, Burdy po holendersku, sporadycznie po polsku, gdy kupię w Polsce.

      Usuń
  2. Nietypowe rękawki wyszły świetnie. Wykończenia własnie dodają sukience uroku. Do szarego pasuje chyba każdy kolor, pewnie czerwony super się kontrastuje ale zarówno zielony, fioletowy i żółty i to jest plus szarości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, plusem szarości jest to, że można szaleć z dodatkami.

      Usuń
  3. Jak na pierwsza próbę uszyci sukienki z kołnierzem i tym podobnymi utrudnieniami to poradziłaś sobie świetnie. krój klasyczny i na pewno posłuży Ci na wiele okazji (jeśli się nie znudzi:)).
    Co do kołnierza to masz rację, że chyba za sztywną fizeline wkleiłaś, a drugi powód może być taki, że wierzch kołnierza kroi się o jakieś pół centymetra większy od spodniej warstwy i to powoduje, że po wszyciu kołnierz ładnie się wywija i nie sterczą mu do góry rogi.
    No i pomarudze o rękawach, choć dobrze sobie poradziłaś z tym nadmiarem robiąc szczypanki. Ale jeśli chciałabyś wszyć rękaw tak jak należy (bo wydaje mi się, że w oryginale rękaw jest szyty na gładko)to należy
    1. zszyć wykrojony rękaw
    2. bardzo luźnym ściegiem (pokrętło na 4-5 mm) przeszyć główkę rękawa 1 cm od brzegu, zaczynając nad wycięciem na pachę z przodu a kończąc nad wycięciem tylnym. UWAGA: należy zostawić sobie długie nitki na początku i na końcu.
    3. Teraz trzeba złapać jedną z dyndających nitek i delikatnie i równomiernie ściągać główkę rękawa. Parę razy pewnie trzeba będzie przymierzyc to do otworu w sukience.
    4. kiedy juz wymiary się pokryją, szpilkujesz gęsto cały rękaw do otworu pachowego i przyszywasz. Pamiętaj aby dobrze naciągać materiał sukienki a nie naciągać rękawa (WAŻNE: naciągamy powyżej tego miejsca gdzie jest ten zakręt na pachę)
    5. I to tyle :)))

    Oczywiście nie mam pojęcia, czy to jasno wytłumaczyłam, jak nie to pisz na maila może coś się wymyśli :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaraz sobie Twój komentarz skopiuję i będę czytać do poduszki :) Dzięki Ci dobra kobieto :)

      Pewnie, że wolałabym wszyć jak w oryginale, ale poległam na tych marszczeniach co to mają wyjść niezmarszczone. Następnym razem zastosuję się do Twoich rad, choć myślę, że na razie sobie odpocznę i uszyję coś bez takiego nagromadzenia utrudnień :)

      Usuń
    2. Idzie lato, więc rękawy możesz sobie odpuścić :))))

      Usuń
    3. ja się nie będę czepiać, już Ci wszystko kobieta napisała:)

      bardzo podobają mi sie te zaszewki na dole rękawa - przyznam się,że takiego cuda jeszcze nie widziałam ;)

      I jeszcze zapytam: Ile Ty masz wzrostu kruszynko (znaczy się kobieto szczupłych rozmiarów)?
      to już druga sukienka, którą u Ciebie widzę, a która wydaje mi się mega króciutka...
      swoją drogą gdybym bardziej zadbała o swoje nogi (znaczy się ćwiczyła) - śmigałabym tylko w kieckach 40 cm lub mniej, ale póki co muszę się obejść smakiem...

      Usuń
    4. Taka super krótka to ta kiecka nie jest, trochę przed kolano. W sumie mogłaby być dłuższa. Wzrostu mam 158 w porywach do 160 zależy kiedy mnie mierzą :)

      Te cosie na rękawie też były dla mnie zaskoczeniem. Dwa razy sprawdzałam czy aby na pewno dobrze przerysowałam. W sumie to nawet nie bardzo wiem po kiego groma one, bo prawie ich nie widać. Jedyne co mi przychodzi do głowy, że rękaw ładnie zawija się po łuku łokcia ;)

      Jeśli konstruktywnie to czepiaj się do woli :)

      Usuń
    5. też mi się wydaje, że to po to żeby się ładnie na łokciu układało...

      jeśli chodzi o wzrost to my chyba razem w jakiejś innej kolejce stałyśmy - ja mam 161,5 (ale w dowodzie 162 - zaokrągliłam w górę:)

      Pozdrawiam

      Usuń
    6. Bo jak dawali wzrost, to my stalysmy w kolejce po rozum ;)
      A serio to ja lubie swoj wzrost. Moge nosic 12 cm szpile, a przy odpowiednio dobranym dodatku (facet) ciagle jestem malutka ;)

      Usuń
    7. No ładnie, to by wychodziło, żem z was najmądrzejsza, bo mam tylko 150cm ;-P Coś mi się tu nie zgadza ta teoria! ;-)
      Jak w studium szyłyśmy spódnice, to wszystkie koleżanki zagadywały zdziwione "co ty, mini sobie szyjesz?!" (bo ja taka mocno nie w mini klimaty) a mi wystarczało 45cm i wcale mini nie wyszło :-)
      Wyrażam wielkie zdumienie, że co niby, jak się chwali "wykończeniówką" to się obrywa po głowie od Anonimów? A to Anonimy nie wiedzą, że cała frajda z odszywania wykończeń to obfocić i pokazać komuś, kto doceni? Sama mam zamiar od najbliższego razu się chwalić wykończeniami, więc jak coś, to zapraszam Gallów Anonimów ;-)A Twoje rękawki chwalę, bo fajnie wyglądają, nie będzie się łokieć wypychał, co przy wełnie ma swoje plusy. A jeszcze odnośnie podszewki, ona chyba po to, żeby wełna nie gryzła, mam nadzieję, że nie gryzie mimo braku...

      Usuń
    8. 150 cm?? No to spokojnie mozesz 12 cm szpile nosic :)
      Wiesz, jak zaczynalam szyc (tak jakbym teraz nie wiadomo jaki staz miala) to nie wiedzialam co to jest stebnowka czy odszycie, wiec jak cos mi wyjdzie estetycznie od srodka i jeszcze da sie nosic, to sie ciesze i chwale.
      Z resztki welenki uszylam sobie spodnice z pol klosza i bardziej gryzla mnie koronka halki noszonej pod nia niz sama welna :)
      Moze anonimy wola byle ladnie bylo od zewnatrz, a to co w srodku to juz wies nie zobaczy :)

      Usuń
  4. Bardzo ładne jest to wykończenie rękawa. Pokaż ją na sobie dziewczyno!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki :) Usilnie pracuje nad zorganizowaniem sobie fotografa :)

      Usuń
  5. Sukienka wyszła Ci świetnie. Choć rękaw by mnie zdenerwował. Również nie lubię szczypanek i wolę prostotę. Z opisem - kobieta szyje - zgadzam się lecz z jedną mała poprawką. Naciąganie podkroju rękawa jest czasami zgubne. Zależne jest ono od rodzaju materiału. Z tego co zauważyłam to Twój materiał należy raczej do naturalnych, a co za tym idzie do rozciągliwo - wypychających się i przy mocnym naciąganiu mogłabyś mocno rozciągnąć sobie pachę. Efekt wyszedł by beznadziejnie.
    Dziwię się, że aż taka powstała różnica w wykroju. Mam pytanie. Jak kroiłaś formę to czy dodawałaś zapas (ile cm) na główce rękawa????

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      Ja też zdecydowanie wolę prostotę. Tym razem mi nie wyszła. Pierwsze koty za płoty :)
      W Butterickowym wykroju dodane jest 1,5 cm zapasu automatu. Na wykroju były punkty do zmarszczenia, niestety mnie nie wyszło ono plaskato.

      Usuń
  6. Cześć tu jedna z tych co stała po rozum, mi się sukienka podoba, też czasami wychodzi mi nie tak jak bym chciała, ale to dobry pretekst do uszycia kolejnej. Mam pytanko, kupiłam sobie w tamtym tygodniu manekin podobny jak mas Ty, tylko sama nie jestem pewna co do zakupu,czy możesz napisać mi jak się sprawuje? Pozdrawiam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje :)
      O manekinie pisalam tutaj http://my-mag-ik-world.blogspot.nl/2012/10/eeeeh-lola-czyli-to-wina-manekina.html
      Jestem z niego zadowolona, chociaz ciagle jeszcze sie docieramy ;) Czasem mam wrazenie, ze nalezalo kupic manekin dzieciecy, bo niby moje rozmiary i rozmiary manekina sie pokrywaja, to i tak najczesciej jest tak, ze dobre jest to, co jest ciut za male vel bardzo obcisniete na Loli.

      Usuń
    2. Dzięki, przeczytałam, czyli masz ten sam problem, ja mam w szczególności z klatką piersiową. Mimo ustawieniu moich wymiarów nie pasuje, mam duże piersi a plecy dosyć wąskie. Koleżanka podpowiedziała mi bym ubrała na manekin wypchany biustonosz no i trochę lepiej, pozdrawiam♥

      Usuń
    3. Moja Lola jest szersza w ramionach i ma wiecej w biuscie, wzglednie konsystencja tegoz biustu jest inna ;)
      Ale lepsza taki manekin niz zaden. To jednak ogromna pomoc.

      Usuń
    4. Potwierdzam, najlepiej czymś wypchnąć sam biust, wtedy szerokość pleców i ramion się nie zmienia.

      Usuń
    5. Ja musialabym raczej wyciac co nieco z tego biustu Loli ;)

      Usuń
    6. Fajna sukienka :)A co do manekina, to też kupiłam ,ale niestety ni jak miał się do moich pokręconych wymiarów !!! w końcu zrobiłam sobie swojego ,prywatnego według przepisu Burdy. Ten się sprawdził ;)

      Usuń
    7. Dziekuje :)
      Co wlasny, to wlasny. Moje rozmiary nie sa bardzo zroznicowane, wiec powoli ucze sie jak nawiazac wspolprace z moim manekinem :)

      Usuń
    8. Najważniejsza jest nić porozumienia :)To połowa sukcesu ! Życzę owocnej współpracy ;)

      Usuń
  7. Trochę mniej samokrytyki a więcej samouwielbienia poproszę. Jak na początkującą szyjącą uważam, że jesteś wspaniała, wszystko przyjdzie z czasem - nie od razu Rzym zbudowano. Moja Jadźka też niby ustawiona na moje rozmiary też jakaś za duża jest ale dobrze, że jest bo jednak łatwiej upinać na niej niż na sobie w lustrze na odwyrtkę. Te odszycia na rękawie majstersztyk

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze mi wpajano, ze pierwszy to pierwszy drugi to ostatni, stad to chore dazenie, zeby bylo najlepiej jak sie da.
      A co do samouwielbienia... Kazdego ranka pytam lustra w lazience: lustereczko powiedz przecie kto jest najcudniejszy w swiecie? Lusto odpowiada z blyskiem w tafli - Ty krolowo...

      Dla tych co wolniej jarza - TO BYL ZART! :) Choc w sumie mysle, ze kazda z nas powinna sobie taka poranna sesje fundowac :)

      Usuń
  8. Słonko nominowałam Cię do wyróżnienia. Pozdrawiam królowo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje bardzo, w weekend postaram sie zareagowac.

      Usuń