A tak... też bym się tego nie spodziewała. Ale... spokojnie. Nie zatrudnili mnie u Armaniego. Jeszcze. U Givenchy też jeszcze nie. No ale patrzcie... jakiś rok temu ledwo pierwszą kieckę kleciłam a teraz... szyje zawodowo... Tu szanowni państwo w moim głosie słychać IRONIĘ. Podkreśloną wężykiem. Pewnie ciekawi jesteście cóż zatem takiego robiłam?
Po prostu z folwarku oddelegowano mnie do... szycia ochraniaczy na rury do jednej z większych rafinerii. Tak. Też bym nie uwierzyła w taką... pomysłowość względem mej niebacznej osoby (tu po raz kolejny słychać ironię), gdyby nie fakt, że przez 8 godzin siedziałam w nieogrzewanej hali i dziubałam na przemysłowej maszynie. Ambitnie. Rozwojowo. Kreatywnie. W sam raz robota dla kogoś z biura miast np. tępej sprzątaczki. Ale ok... pewnie nie miałaby potem siły na wylizywanie... podłogi do czysta. Wracając z tej kostnicy mijałam wóz policyjny. Oczyma wyobraźni widziałam jak mnie zatrzymuje, bo widzi sine trzęsące się jak w padaczce COŚ za kierownica. Pewnie musiałby mnie zastrzelić, bo nie byłabym w stanie otworzyć ust i wydukać nawet pół słowa taka byłam skostniała. A ciepłego samochodu nie opuściłabym nawet pod groźbą śmierci.
No, ale... Dla ciekawych owego szycia. Ze sztuką krawiecką miało to tyle wspólnego co dresy ze strojem wizytowym. Nie ma obrzucania, żeby się nie strzępiło. Nieważne czy prosty szew czy krzywy, prawa czy lewa strona. Byle się kupy, a raczej rury trzymało. Mnie to akurat nie stanowi czy się popruje czy nie. Niech nawet pół europortu wyj... w powietrze. Wszelkim orłelasom to nawet życzę takich wielkich ognistych fajerwerków. Amen. Tu miast ironii można usłyszeć najczystsza formę nienawiści. Ale... rura nie jestem i nie pękam.
Z tej lekcji wyniosłam jak obsługiwać przemysłowego ankera (maszyna ma tylko ścieg prosty i wsteczny, nawet bez zygzaka, za to ilość dziur do przewleczenia nitki zasobniejsza niż w mojej zilverce), że istnieją materiały wytrzymujące temperaturę 200 stopni, że szpula nici do takiego materiału kosztuje około 700 euraczy oraz pogłębiłam swoją "sympatię inaczej" do łaskawodawców z farm zwierzęcych.
A teraz mili moi śmigam do łóżka, bo od tej szyciowej przygody minęło już kilka godzin, a mną mimo ciepłej strawy, napoju i namaczania w gorącej wodzie ciągle telepie z zimna.
Obserwatorzy
klauzula bezpieczeństwa
Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.
Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.
Online
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
ładuj się pod kołderkę i grzej kości. zapalenie oskrzeli ścina beż litości;))
OdpowiedzUsuńZaładowałam się nawet pod 2 kołderki i 2 koce :)
UsuńPosyłam Ci (niestety tylko wirtualnie) moją malinówkę na rozgrzanie i mogę pożyczyć ale tylko na pół godzinki moją sunię - lepsza niż niejeden termofor. Pamiętaj nie wolno Ci się przeziębić, chociaż wtedy miałabyś troszkę wolnego i może byś coś "machnęła" na maszynie. Ciepłe pozdrowionka z mroźnej Polandii
OdpowiedzUsuńWiesz, w tej boskiej firmie jak jestem chora to mi nie płacą. Jak mam wolne też nie. Za to sprzątaczce tak. Jak to kiedyś rzekł orłel są mniej i ważni pracownicy.
UsuńZa nalewkę serdecznie dziękuję :) Raczyłam się herbatą z cytryną ( po nalewce zasnęłabym i nici z nauki) i okładami z kotki Franka :) Spałam pod 2 kołdrami, 2 kocami, w grubej piżamie, szlafroku, skarpetach i rękawiczkach :))
Pozdrowienia z również mroźnej Holandii.
Ogrzewanie rur to dobra rzecz. My zeszłej zimy chuchaliśmy farelkami na rury żeby woda przez nie popłynęła, bo zamarzły.
OdpowiedzUsuńTe rury co to im ubranka szyłam to akurat do rafinerii :)
OdpowiedzUsuńPierwszy krok do szycia dla Armaniego ;)
OdpowiedzUsuń"kobieta pracująca żadnej pracy się nie boi" :D
To prawda :) Kobieta pracujaca, zadnej pracy sie nie boi :) Co do Armaniego, to coraz czesciej mysle, ze chcialabym pracowac sama dla siebie, bo drugiego takiego szefa jak Ciastko, to na pewno miec nie bede.
UsuńCoraz bardziej zaczyna mnie fascynować Twoje praca zarobkowa!
OdpowiedzUsuńU mnie w domu już krążą o Tobie legendy, bo jak nie jakieś składane pudełka, to tłumaczenie sama nie wiem czego, a teraz kondomy na rafineryjne rury :)))))
Normalnie kobieta wieloczynnościowa :))))
Na poprawę humoru uprzejmie donoszę, że prezent dla Ciebie jest właśnie w fazie wykańczania, a wysyłać będę w następnym tygodniu, jak już wszystko pokończę.
Grzej się zatem czym się da!
Wizja tego prezentu rozgrzala mnie bardziej niz namaczanie w goracej wodzie :)
UsuńTaaaa... kobieta wieloczynnosciowa niczym maszyna, tylko mi funkcji overlocka brakuje ;)
Do legendy dorzuce jeszcze prace pokojowki, prace w kuchni IKEA, ciecie welny mineralnej a szyciowo - rekrutacja projektanta mody/odziezy dla firmy Holandii.
Rany boskie, Gośka - a kiedy ty to wszystko zdążyłaś zaliczyć? CV niczym pięćdziesięcioletniej kobiety, a Ty chyba nawet trzydziestki nie skończyłaś? :))))
UsuńJestem kobiałką po czterdziestce i w Polsce grzecznie pracowałam ponad dekadę w jednej firmie, aż dotarło do mnie, że jak czegoś nie zmienię to walnę sobie w łeb. A potem na emigracji prace się zmienia co kilka miesięcy, albo i tygodni. W gruncie rzeczy, to każda robota czegoś mnie nauczyła.
UsuńKobieto szyjąca bez osobistych wycieczek mi tu proszę 50 to piękny wiek
UsuńCzyli co, poćwiczyłaś sobie szycie ściegiem prawie prostym. Przez osiem godzin i w takich warunkach, to teraz nie masz sobie równych:) i nas teraz totalnie zdyskredytujesz jakąś boską kreacją uszytą w ciepłym domu,tak?! Nieźle to wymyśliłaś:P
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak! I będzie to pachworkowa suknia wieczorowa z resztek ognioodpornych materiałów :D
UsuńA suknię nazwę "dla ciebie wskoczę nawet w ogień" :)
UsuńHahahahaha humor doskonały
OdpowiedzUsuńDzieki :)
UsuńJa już byłam szwaczką na akord :( dzięki bardzoo:(((
OdpowiedzUsuńNominowałam cię do Liebster Blog. Szczegóły u mnie na blogu. Jeżeli Masz czas i ochotę;)
Ale dostałaś fuchę hahahaha Ja zaraz po szkole próbowałam szyć na akord, ale niestety szwaczka ze mnie marna.
OdpowiedzUsuńMoże i szwaczka marna, ale KRAWCOWA dobra! :) A szkołę kończyłaś krawiecką?
Usuń