Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

poniedziałek, 11 lutego 2013

Co na blogach trzeczy czyli Dragon kontra Buttericku

Głośna afera z kratką oraz wizyty na różnych blogach skłoniły mnie do refleksji, ogólnie wszak znanej, że krytyki to my nie lubimy. Z tym, że na ową krytykę osadzaną w komentarzach blogerki reagują różnie.

Moderacja komentarzy rzecz piękna. Weźmy taką dziewoję, co zainspirowana  mitycznym, gadem lotnym rodem spod Wawela stworzyła... kieckę. Sukienka pyszna. Zwłaszcza, że trwa karnawał i przebrania jak najbardziej na topie. Do tego mini tutorial jak stworzyć takie płetwo-lotki i... już widzę jak cała Polska... odlatuje. I to bez dopalaczy. Ale ok, ja się nie znam na haute couture.... z Koziej Wólki.
 A co robi oważ dziewoja, gdy sukienka na bal przebierańców nie spotyka się ze spodziewanym zachwytem? Ano wykorzystuje możliwość moderacji  i komentarza nie zamieszcza. Proste jak konstrukcja cepa, albo smoczego ogona. Tą oto metodą wszyscy myślą, że tworzy rzeczy oryginalne i niepowtarzalne. Ba, co więcej myślą, że wszystkim owo cudactwo się PODOBA.
A jak się nie podoba, to komentarza nie widać. Bystre to nie jest, bo jak wiadomo komentarze napędzają bloga, a próżnym przeważnie o to chodzi. Linka do bloga nie podaję, kto wie ten wie, reklamy robić nie zamierza. Wystarczająco chwali się sama. 

Można też pójść na żywioł i komentarze lecą jak chcą. Dobre, dla zapracowanych i tych co już osiągnęli "pozycję blogową" czyli nie muszą się przejmować tym, co tam pod ich postem ludzie piszą. Blog żyje własnym życiem.

No dobra... już dosyć dolewania tej oliwy do ognia (oh... przepraszam, jeśli komuś się ze smoczym zianiem ogniem skojarzyło) teraz czas na moje trofea. Znaczy się... Krawczyk Dratewka przedstawia:

Każdy wykrój leżakuje sobie na materiale, z którego planuję go uszyć. Nieco niepokoi mnie jedynie rozmiarówka. Amerykanki do najszczuplejszej nacji nie należą, a mi tu wychodzi porównując moje wymiary z ich tabelką, że mieszczę się rozmiarze 12. Kuriozum totalne. Albo będzie dobrze, albo będę mieć gorseto-płachtę na byka. No nic. Uszyję coś na próbę to będę wiedzieć.  Szary, elastyczny materiał z przeznaczeniem na model Butterick 6582 A lub B.
Tu kolejny szary materiał. Tym razem wełenka. Tak...lubię i nie boję się  szarości (ŻADEN GREY mi nie straszny). Na szczęście nie muszę przebierać się za smoczycę ze Shreka by się wyróżnić z tłumu :)


Podobno połączenie bieli z czernią będzie modne w tym roku, więc model  5603 B (żółty po środku) widzę jako uszyty z białego materiału z czarnymi wykończeniami.


I ostatni z wybranych do prezentacji modeli. Z uwagi na materiał, który jest dwustronny chcę uszyć sukienkę B tak, aby widać było kontrast prawej i lewej strony materiału. Główna część sukienki byłaby z jaśniejszej strony, kontrastowy element na plecach ze strony ciemniejszej. Jak myślicie? Nie będzie to za bardzo naściubilone?


Uprzejmie informuję, że gorset z Buttericka (światło padło - zdjęć nie będzie) jest wykrojony. SIĘ NIE SZYJE. Bo gorset nie rybka, nie lubi pływać. A ja właśnie raczę się porterówką :)  W umiarkowanych ilościach... w półmroku...




17 komentarzy:

  1. Wiesz jak to jest g.... uderzysz za człowieka odpowiadasz a poza tym kopiuj na ploterze te wykroje, biorę wszystkie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz... może to jest pomysł na zarobek ;) Tylko te nieszczęsne prawa autorskie :)

      Usuń
  2. Bo niektóre komentujące osoby uważają, że jeśli blog jest publiczny, to każdy może wejść i szczerze napisać co myśli. A blog to w końcu przestrzeń prywatna, tyle że otwarta dla gości. A gości obowiązuje pewna etykieta. Szczerość nie zawsze jest wartością. No i krytyka krytyce nierówna... Nie każdy to rozumie i nie każdy sobie z krytyką potrafi poradzić. Z drugiej strony, jeśli coś mi się nie podoba, to się po prostu nie zagłębiam - wychodzę i szukam ciekawszych dla siebie miejsc. Nie wiem po co miałabym jeszcze zużywać energię na pisanie krytycznego komentarza... Jeśli już piszę, to coś miłego, bo zawsze jest coś co można w czyjejś pracy docenić. I taka filozofia blogowania bardzo mi się podoba, bo docenia ludzi, poprawia nastrój i łagodzi obyczaje.

    Nie znam sprawy, którą opisałaś więc może mój komentarz jest zupełnie nie na temat, ale do takiej właśnie refleksji - o wyższości komentarzy pozytywnych nad negatywnymi - sprowokował mnie Twój wpis:)

    Życzę powodzenia w szyciowych planach!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sporadycznie pisze krytyczne komentarze. Dokladnie z tych samych powodow, o ktorych mowisz. Nie pisze - wyprasuj do cholery choc jeden ciuch, ktory pokazujesz itp. choc czasem strasznie mnie korci.
      A idac tropem pisania tylko pozytywow wystawia sie panegiryki, a nie komentarze. Widac niektorym potrzeba takiego dowartosciowania.
      Przestrzen prywatna jest w domu. Jesli blog ma byc prywatny to trzeba w ogole zrezygnowac z komentarzy. Skoro ktos pokazuje siebie i stworzone rzeczy sila rzeczy sie upublicznia.
      Choc oczywiscie uwazam, ze obrazliwe komentarze zasluguja na usuwanie. Smiem twierdzic, ze moj nie byl. Post jest duzo ostrzejszy, a i tak przeprowadzilam autocenzure :)

      Usuń
  3. Ja blogi odbieram w nieco inny sposób, bo owszem funkcjonują w przestrzeni publicznej, ale mimo wszystko są to prywatne strony ludzi, którzy dzielą się w ten sposób swoimi pasjami z szerszym gronem użytkowników. Blogi w tej publicznej przestrzeni postrzegam jako prywatne pokoje, do których co prawda mam dostęp, mogę tam bez pytania wejść i pooglądać to, co mi autor(ka) udostępnia, ale wciąż pamiętam, że jestem w tej przestrzeni gościem.
    Masz rację, że komentowanie na blogach często przypomina kółeczka wzajemnej adoracji, sama się z tego śmieję, ale też sama stosuję, bo jak napisałam wcześniej zawsze jest coś, co można pochwalić:) I na tym się skupiam, a resztę ignoruję.
    Poczytałam sporo Twoich wpisów i uważam, że masz fajny, nieco ironiczny, trochę szyderczy, ale jednak pełen humoru, styl. Gdybyś w tym duchu skrytykowała coś u mnie, to pewnie bym się nie obraziła. Ale z drugiej strony... pisałaś wcześniej o swoich zawodowych frustracjach... niestety są one udziałem większości z nas, więc czy hobbystyczne blogi nie powinny być raczej miejscem przyjaznym, pozbawionym tego, co w realnym życiu tak nam dokucza?

    OdpowiedzUsuń
  4. Co do krytycznych komentarzy, to ja mam z nimi trochę tak jak ren-ya tzn. jak mi się coś nie podoba to po prostu nie komentuję, i przestaję odwiedzać bloga, na którym coraz więcej mi się nie podoba, bo po co tracić czas i energię na smuty.. Smutów w życiu jest aż nadto. Sama nie dostałam jakiegoś super krytycznego komentarza, który by równał z ziemią to co pokazałam. Nie wiem jakbym się zachowała gdyby komentarz był chamski, obraźliwy i komentujący rzucałby mięchem, pewnie bym go usunęła. Natomiast komentarz krytykujący, ale uprzejmy (np. coś w stylu "wiesz, nie lubię tego typu fasonu bluzki i sądzę, że nie jest odpowiedni do Twojej figury, według mnie Cię pogrubia") jest dla mnie jak najbardziej do przyjęcia, bo gusta nie podlegają dyskusji, i dla tej osoby mogę się wydawać źle ubrana, co nie zmienia faktu, że jeśli lubię tę bluzkę i dobrze się w niej czuję to i tak będę ją nosić niezależnie, że się komuś tam w niej nie podobam. Ale jeśli się ma zaniżona samoocenę to taki komentarz może bardzo zdołować. Natomiast nie zgadzam się z ren-yą, że blog to prywatne miejsce, dla mnie jest to przestrzeń publiczna, w pewnej mierze kreowana przeze mnie. Bo przecież założyłam bloga po to by właśnie pokazać publicznie to co robię i liczyłam się z tym, że to może się nie podobać. Na ten temat tyle!
    A teraz Butterick!
    Moja droga jestem zielona z zazdrości i nieprędko mi przejdzie! Jak Ty to wszystko uszyjesz, to będziesz najlepiej ubraną osoba w Holandii. Ta pierwsza kiecka jest zarąbista, pozostałe też ale z racji tego, że nie na moja figurę to aż tak się nimi nie zachwycam, ale ta czarna jest boska. Machnęłabym ją sobie w kolorze morskim albo w ognistej czerwieni..hmmm....
    A jak jeszcze powiesz, że gorset będzie w kratkę to się z Tobą ożenię :)))))
    Nie bardzo mi za to pasuję ta wersja z innymi plecami. ja bym chyba wolała zrobic wszystko tak samo, ewentualnie dać tam gładki materiał dopasowany kolorystycznie (czyli albo żółty, albo biały).
    RAny, znowu się nagadałam, a mam jeszcze tyle do uszycia dla tej mojej Zosi. Lecę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Na razie w komentarzach Dragon kontra Butterick - Dragon wygrywa ;)
    Zgadzam sie w zupelnosci - obrazliwe i chamskie komentarze nalezy usuwac, ale nie wydaje mi sie aby ocena sukienki jako przesadzonej czy przedobrzonej byla obrazliwa. A jak ktos ma niska samoocene to niech idzie do psychologa, a nie zaklada bloga, bo to srednia terapia ;)
    Kratek bede unikac jak ognia. Zwlaszcza przy tylu upierdliwych cieciach. Gorset mam juz wyciety ten czarny (jeno w innej wersji kolorystycznej), wiec mimo ze jestem w Holandii (gdzie jak wiadomo wszystko jest mozliwe) zenic sie ze mna nie musisz :D
    Co do ostatniego projektu mialam wlasnie obawy, ze moze byc tych atrakcji za duzo.
    Gdybys widziala jak ubieraja sie Holenderki juz uznalabys mnie za najlepiej ubrana ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten czarny tez mi się podobał, więc już przebieram nóżkami :)))
      W sprawie Holenderek to czytasz mi w myslach, bo jak juz wyslałam Ci komentarz, to tak sobie właśnie o nich pomyślałam :)))
      Szkoda, że ślubu nie będzie, bo miałabym okazję założyć białą suknię (bo na własnym miałam seledynową :)))

      Usuń
    2. No dobra... to następny będzie w kratkę. Ale od razu mówię, że łatwiej ci dwie baby w Holandii sparować niż mnie kratkę na gorsecie!!
      Możemy zacząć ustalać termin ;) Pod warunkiem, że dobrze gotujesz, bo ja z tych co kucharzeniem nie przepadają za to jedzą za trzech :D

      Usuń
    3. No to klops, bo może i dobrze gotuję (mężowi smakuje, ale on nie jest obiektywny) ale nie cierpię stać przy garach. Najlepszy na to dowód - dziś na obiad były zdechłe parówki z ketchupem w roli surówki a wczoraj naleśniki z dżemem. Byle szybko i żeby zapchać kałdun :)))

      Usuń
    4. No masz... to wychodzi na to, że ja zapodałam lepszy obiad na szybciora ;) - kotlet last minute (sprzedają takie cosie gotowe do wysmażenia) + makaron ze szpinakiem i kopą czosnku. BTW gorąco polecam. Smaczny i zdrowy obiad w 15 minut.

      Usuń
  6. Doskonale rozumiem co chcesz wyrazić, ale zgadzam się z re-ną, nie warto tracić czasu na obraźliwe komentarze, one naprawdę często są obraźliwe, nawet jeśli, miały być tylko konstruktywne. Sądzę, że zawsze znajdzie się ktoś, komu dana rzecz się spodoba i okazuje się wtedy, że po prostu mamy inny gust. A co do wykroju, to nie zmieniaj tkaniny z tyłu sukienki proszę Cię, zrób sobie kontrastującą wypustkę w talii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychodzi na to, że pojęcie "obraźliwości" jest rozciągliwe jak guma w majtkach.
      De gustibus non est disputandum... chyba, że i to poczytane było za obelgę ;)

      Do rady sie zastosuje. Dziekuje :D

      Usuń
    2. zgadzam z się z dziewczynami: nie warto pisać negatywnych komentarzy - szkoda czasu,
      ja komentuję raczej rzadko i to głównie na blogach, które lubię (np. o dawno nie byłam u... i google w ruch, a czasem po tym kiedy dziewczyny zajżą do mnie ;) nie jest to akcja "komcio za komcia" ale zaglądam:) chce mi się trochę "posmarować" to to robię, nie chce - wychodzę)

      - kolejnym powodem, dla którego nie warto tego robić jest frustracja osoby komentowanej - kiedyś nieopatrznie napisałam na pewnym blogu, że sukienka ok, ale tak się krytego zamka nie wszywa...co sie dziewczę natłumaczyło... że ona nie ma stopki (znalazłam jej wtedy linki do tych nieszczęsnych stopek... i po co mi to było? i tak uznała to pewnie za rodzaj ataku...

      - i ostatni powód "nie sądźcie, a nie bedziecie sądzeni"... widzę czasem paskunie szwy, i inne straszydła i co powinnam napisać? - paskunie to wykończyłaś? nie poczuję się przez to lepiej, a włascicielka bloga będzie miała zrąbny dzień...
      mało tego, jesli nie ma dystansu do siebie, przyjdzie do mnie i napisze coś z czego ja też nie będę zadowolona, a w wojny typu "krzywa kratka" nie chce mi się bawić,
      nie uważam się za świetną krawcową, ale jestem pieprzoną pedantką, więc jeśli ktoś zjedzie mnie bez wyraźnego powodu będzie mi zwyczajnie przykro (tak mi się wydaje - nie dostałam jeszcze "wrednego" komentarza, a do spamu wpakowałam tylko jeden, ale nie dlatego, że był obraźliwy, ale wydał mi się niesmaczny: coś w stylu: "bardzo ładnie szyjesz, zapraszamy do odwiedzenia naszego bloga, wspaniałe kreacje bardzo zdolnej projektantki.... oczywiście link i jeszcze inne przechwałki)

      Pozdrawiam

      PS: pierwsza sukienka już od dawna gości na mojej "inspiracyjnej" liście - dzieki za linka do sklepu - będę czatować na jakąś ofertę :)

      Usuń
    3. Ja nawet nie uważam się za krawcową :) Pewnie dlatego nawet wolałabym, żeby mi ktoś powiedział - to mi się nie podoba, wg mnie należy to zrobić tak i tak. Tak było z czerwoną spódnicą - porażka stycznia. Już miałam ją wywalić, albo "sprzedać na części", ale po uwagach dziewczyn, przerobiłam i będę nosić :)
      Wiesz, czasem ludzie pokazują straszydła i żyją w przekonaniu, że są zdolnymi projektantami, a inni jeszcze ich w tym utwierdzają. I to jest dla mnie obrzydliwe. Takie naszo-klasowe czy facebookowe kadzenie sobie. Ja to nazywam - towarzystwo wzajemnej blogokracji.
      Może Cię zainteresuje - link do starych gazet z wykrojami :)
      http://www.trendyretrodesign.nl/a-24217937/sold-out-3/marion-tijdschrift-nr-198-van-december-1964-met-rader-patroonblad/

      Usuń
  7. Witam jestem na emerytusze od dawna więc mam dużo czasu a szycie to była moja pasja, którą odziedziczyłam po mojej mamie, toteż zaglam sobie na blogi o szyciu, podglądam młode blogerki i ich poczynanie z igłą. Kilka słów odnośnie krytyki tej pani co uszyła sukienke z tymi ząbkami czyli tzw "smoczyca". Sukienka jak każda inna, ale pragne zwrócić uwadgę na wykonanie ile ta pani zadała sobie trudu w wykonanie tej sukienki ponieważ uszyc takie zabki to wcale nie jest taka łatwa sprawa, trzeba mieć naprawde pewne umiejętności krawieckie. Pooglądalam sobie jej blogi i widze że jako młoda osoba ma zadatki w przyszłości na dobra krawcową bo ma pomysły. Popatrzyłam sobie na pani blog i cóż talent pisarski to pani ma a krawicki no tak na ....? a nie napisze, chwali sie pani wykonczeniówką swoich prac ale trzeba sie troche postarać no i podjąc wyzwanie i uszyc coś trudniejszego bo narazie tylko plany pani widziałam jestem ciekawa czym pani nas zaskoczy?. Za jakis czas odwiedze pani blog.Dziewczyny pokory wyrozumiałości życze i wspierajcie sie nawzajem a nie dołujcie bo tylko dzięki szlifowaniu swoich umiejętności można dojść do pełnej satysfakcji z tego co nas tak bardzo satysfakcjonuje. Powodzenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja pod swoim krytycznym komentarzem potrafie sie podpisac, w przeciwienstwie to anonimowej grupy wsparcia. Ale trudo sie spodziewac, ze ktos kto nie potrafi przyjac krytyki wlasnej podpisze sie pod krytycznym komentarzem na cudzym blogu :)

      Nigdy nie twierdzilam, ze jestem krawcowa i nie chwale sie wykonczeniowka. Na palcach jednej reki moge policzyc rzeczy, ktore do tej pory uszylam. Do wszystkiego dochodze sama.
      Lepszy talent pisarki niz... zaden :)
      Pozdrawiam i zycze wiecej odwagi :)

      Usuń