Nadciągają... Jak
tylko kończy się gorączka Świąt Bożego Narodzenie zaczyna się
ten obłęd. Najpierw powoli. Jak żółw ociężale. A potem rozpędza
się i gna coraz prędzej. A co to, a co to, a co to tak gna?
Walentynki Proszę Państwa, Walentynki. W połowie stycznia są już
wszędzie. Uróżowione sklepowe wystawy, zroszone serduszkami wiaty
i wszelkie banery reklamowe, zalew maskotek, słodkości, pamiątek,
gadżetów dla zakochanych, dla wybranych... No i te bomby w radio,
prasie, telewizji - kup ukochanej... Nie da się tego przegapić.
Zionie zewsząd cukierkowym różem suto okraszonym ckliwymi amorkami
i serduszkami. Aż mdli.
W ten dzień jakby wszyscy jakiegoś amoku dostali. Przypomina mi się końcowa scena z "Pachnidła", gdzie ludzie ulegają zbiorowej manipulacji - dają się uwieść zapachowi "miłości". Oczywiście takich ekscesów na ulicach nie dojrzycie, ale inne objawy tego masowego szaleństwa łatwo zaobserwować. Obściskujące się, które na co dzień tak wylewnie uczuć nie manifestują, w kawiarniach i restauracjach stada facetów, którzy nagle postanowili udowodnić swym kobietom, że pałąją do nich płomiennym afektem. W każdym kiosku,sklepie, ba poczcie nawet kłębią się tandetne kartki walentynkowe. W telewizji ckliwe produkcje only for lovers, a w radio same piosenki omiłości.
Święt ku chwale miłości. Godne to i chwalebne, tylko... No właśnie.. Pomijam kicz i tandetę tego święta. Pomijam komerycjność. Gdyby się dało pominęłabym nawet nachalność tej celebry, ale jest coś oczym nikt w tym szaleństwie nie pomyślał. A co z niekochanymi? Co z kundlami społeczeństwo, które nie dostaną żadnej kartki od Walniętej bądź Walniętego? Co z samotnymi, opuszczonymi, zdradzonymi, zranionymi?
No tak... Gdzieś... Kiedyś... Jest dzień singla. Cichy i niezauważalny, bo nas przecież nie ma. Niby to coraz modniejsze być singlem. Niby tonic złego. Starych panien nikt już raczej palcami nie wytyka, a jednak... jesteśmy marginesem. Czymś gorszym, niechcianym, zepchniętym na nieutwardzone pobocze zakłamanego społeczeństwa.
Zakochani mają siebie. Cały czas. A przynajmniej tak powinno być. Czy potrzebują jeszcze święta? Gdy kogoś kocham codziennie to celebruję. Choć czasem bywa to trudne, choć czasem nie jest to miłość posypana cukrem pudrem. Choć czasem wyrywa z bólu flaki. Nie muszę czekać na jeden dzień w roku by wiedzieć, że ktoś jest dla mnie ważny. Jest ważny. Cały czas. Bez szumnych manifestacji. Bez deklaracji. Noszę to w sobie.
Tak wiem, samotność jest mało komercyjna. Chyba, że epatuje bólem. Tragicznym i ostateczny. Ale i wtedy sprzedaje się słabiej.
Czy ja jestem przeciw walentynkom? Nie wiem. Jestem za obłędem w granicach normy. Jestem przeciw komercyjnej manipulacji, pustce i tandecie. Przeciw uczuciom na pokaz. Nie jestem przeciw zakochanym, a tym bardziej przeciwko miłości. O ile miłość jest, o ile miłość jest możliwa...
"Na naszą słabość i biedę
niemotę serc i dusz
na to ze nas nie zabiorą do lepszych gór i mórz
na czarnych myśli tłok
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
na ludzką podłość i małość
na ostry boży chłód
na to że nic się nie stało a miał się zdarzyć cud
na szary mysi strach
bliźniego wrogi gest
lekarstwem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
tu kukły ludźmi się bawią tu igra z nami czas
tu wielkie młyny nas trawią i pył zostaje z nas
na to, że z pyłu pył i za początkiem kre
ratunkiem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
na krajów nędzę i smutek, na okazałość państw
policję, kłamstwo, nudę, potęgę małych draństw
na nocny serca ból, że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa jeżeli miłość jest
jeżeli miłość jest..."
"Jeżeli miłość jest" Agnieszka Osiecka
W tym roku do walentynkowego zbrzydzenia dołączyła się zawodowo-życiowa frustracja , że to jaką masz prace, to jak cię traktują nie zależy od umiejętności, doświadczenia, wykształcenia tylko od tego jak bardzo suszysz zęby, komu liżesz tyłek względnie komu go wdzięcznie wypinasz.
Ze co? Ze przesadzam? Ze w moim wieku powinnam sobie już zakodować, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a w co niektórych przypadkach od pozycji leżenia?? Ze stara prawda - powiedz mi kto cie stuka, a powiem ci kim jesteś ciągle jest aktualna?
Pewnie... zaciskam pięści, zaciskam zęby i staram się przetrwać. Paznokcie wbijają mi się w skórę, zęby ścierają od nieustannego szczękościsku... I coraz częściej myślę, ze może po prostu trzeba się dostosować. I chce mi się rzygać. Po prostu, chce mi się rzygać.
Czasem na pytanie gdzie pracuje odpowiadam - na farmie u Orwella... Nie rozumieją...
Nazywają nas tsunami, traktują gorzej niż czarnuchów. Jak cię ktoś okradnie, uderzy, wykorzysta to możesz gdzieś to zgłosić, zameldować, próbować się poskarżyć. Najgorsza jest ta dyskryminacja w białych rękawiczkach. Z przyklejonym sztucznym uśmiechem, niczym sticker z cena...
I chce mi się rzygać. Po prostu, chce mi się rzygać.
W ten dzień jakby wszyscy jakiegoś amoku dostali. Przypomina mi się końcowa scena z "Pachnidła", gdzie ludzie ulegają zbiorowej manipulacji - dają się uwieść zapachowi "miłości". Oczywiście takich ekscesów na ulicach nie dojrzycie, ale inne objawy tego masowego szaleństwa łatwo zaobserwować. Obściskujące się, które na co dzień tak wylewnie uczuć nie manifestują, w kawiarniach i restauracjach stada facetów, którzy nagle postanowili udowodnić swym kobietom, że pałąją do nich płomiennym afektem. W każdym kiosku,sklepie, ba poczcie nawet kłębią się tandetne kartki walentynkowe. W telewizji ckliwe produkcje only for lovers, a w radio same piosenki omiłości.
Święt ku chwale miłości. Godne to i chwalebne, tylko... No właśnie.. Pomijam kicz i tandetę tego święta. Pomijam komerycjność. Gdyby się dało pominęłabym nawet nachalność tej celebry, ale jest coś oczym nikt w tym szaleństwie nie pomyślał. A co z niekochanymi? Co z kundlami społeczeństwo, które nie dostaną żadnej kartki od Walniętej bądź Walniętego? Co z samotnymi, opuszczonymi, zdradzonymi, zranionymi?
No tak... Gdzieś... Kiedyś... Jest dzień singla. Cichy i niezauważalny, bo nas przecież nie ma. Niby to coraz modniejsze być singlem. Niby tonic złego. Starych panien nikt już raczej palcami nie wytyka, a jednak... jesteśmy marginesem. Czymś gorszym, niechcianym, zepchniętym na nieutwardzone pobocze zakłamanego społeczeństwa.
Zakochani mają siebie. Cały czas. A przynajmniej tak powinno być. Czy potrzebują jeszcze święta? Gdy kogoś kocham codziennie to celebruję. Choć czasem bywa to trudne, choć czasem nie jest to miłość posypana cukrem pudrem. Choć czasem wyrywa z bólu flaki. Nie muszę czekać na jeden dzień w roku by wiedzieć, że ktoś jest dla mnie ważny. Jest ważny. Cały czas. Bez szumnych manifestacji. Bez deklaracji. Noszę to w sobie.
Tak wiem, samotność jest mało komercyjna. Chyba, że epatuje bólem. Tragicznym i ostateczny. Ale i wtedy sprzedaje się słabiej.
Czy ja jestem przeciw walentynkom? Nie wiem. Jestem za obłędem w granicach normy. Jestem przeciw komercyjnej manipulacji, pustce i tandecie. Przeciw uczuciom na pokaz. Nie jestem przeciw zakochanym, a tym bardziej przeciwko miłości. O ile miłość jest, o ile miłość jest możliwa...
"Na naszą słabość i biedę
niemotę serc i dusz
na to ze nas nie zabiorą do lepszych gór i mórz
na czarnych myśli tłok
na oczy pełne łez
lekarstwem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
na ludzką podłość i małość
na ostry boży chłód
na to że nic się nie stało a miał się zdarzyć cud
na szary mysi strach
bliźniego wrogi gest
lekarstwem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
tu kukły ludźmi się bawią tu igra z nami czas
tu wielkie młyny nas trawią i pył zostaje z nas
na to, że z pyłu pył i za początkiem kre
ratunkiem miłość bywa jeżeli miłość jest jeżeli jest możliwa
na krajów nędzę i smutek, na okazałość państw
policję, kłamstwo, nudę, potęgę małych draństw
na nocny serca ból, że człowiek żył jak pies
ratunkiem miłość bywa jeżeli miłość jest
jeżeli miłość jest..."
"Jeżeli miłość jest" Agnieszka Osiecka
W tym roku do walentynkowego zbrzydzenia dołączyła się zawodowo-życiowa frustracja , że to jaką masz prace, to jak cię traktują nie zależy od umiejętności, doświadczenia, wykształcenia tylko od tego jak bardzo suszysz zęby, komu liżesz tyłek względnie komu go wdzięcznie wypinasz.
Ze co? Ze przesadzam? Ze w moim wieku powinnam sobie już zakodować, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a w co niektórych przypadkach od pozycji leżenia?? Ze stara prawda - powiedz mi kto cie stuka, a powiem ci kim jesteś ciągle jest aktualna?
Pewnie... zaciskam pięści, zaciskam zęby i staram się przetrwać. Paznokcie wbijają mi się w skórę, zęby ścierają od nieustannego szczękościsku... I coraz częściej myślę, ze może po prostu trzeba się dostosować. I chce mi się rzygać. Po prostu, chce mi się rzygać.
Czasem na pytanie gdzie pracuje odpowiadam - na farmie u Orwella... Nie rozumieją...
Nazywają nas tsunami, traktują gorzej niż czarnuchów. Jak cię ktoś okradnie, uderzy, wykorzysta to możesz gdzieś to zgłosić, zameldować, próbować się poskarżyć. Najgorsza jest ta dyskryminacja w białych rękawiczkach. Z przyklejonym sztucznym uśmiechem, niczym sticker z cena...
I chce mi się rzygać. Po prostu, chce mi się rzygać.
U Orwella powiadasz, bardzo celne określenie- może nei w pracy ale ogólnie w PL tak się czuję, wszyscy mówią że źle, a nikt nie ruszy tyłka żeby to zmienić. Zawsze uciekałam z miejsca gdzie nie mogłam być szczera i nawet jak słyszałam "jak coś to powiedz babci że byliśmy w kościele" to była to dla mnie obłuda. Wszędzie jej pełno.
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale niestety nie zawsze mozna mowic co sie mysli.
UsuńJako osoba sparowana (no bo mam męża), powinnam lubić to święto, ale wzbudza ono u mnie takie samo uczucia jak TWoje. Sztucznie nadmuchane, komercyjne gówno z zachodu, bleeeee.
OdpowiedzUsuńJA wiem, że mąż mnie kocha, bo kupuje mi świeże pieczywo na śniadanie, rano się do mnie nie odzywa, bo wie, że wtedy jestem jak zombi, docenia moje hobby. Mój mąż wie, że go kocham, bo nie dręczę go rozmowami w trakcie meczu, znoszę cierpliwie kilka jego fobii, smażę mu te jego ukochane kotlety schabowe i liczę się z jego zdaniem. Nie musimy mież specjalnego dnia, żeby ogłaszać całemu światu KOCHAMY SIĘ, a już na pewno nie musimy w tym celu kupować badziewnych serduszek i innych misiów z napisem I love U.
Życzę Ci zatem mężczyzny, który oprócz kwiatów wniesie także do Twojego życia tę pewność, że jesteś kochana niezależnie od daty w kalendarzu a także od samej ilości zmienianych na ścianie kalendarzy.
Dziekuje. Zycz mi zdrowia i pieniedzy.
UsuńNo tego, przy okazji, też Ci życzę :)))
UsuńPrzeczytałam Twojego posta, i powiedziałam do mojego męża: Walentynki idą, chyba już czas pochować z naszego pokoju dekoracje świąteczne... tak tak, tu i ówdzie jeszcze mi się jakieś gwiazdki i choinki panoszą ... :)
OdpowiedzUsuńa ad meritum: samotność to stan ducha, dlatego Ci, którzy jej doświadczają są w dzisiejszym świecie prawdziwymi szczęściarzami...
Jak to pisał ksiądz Twardowski "kobieta sama rzadko bywa sama". A sama, nie znaczy samotna :)
UsuńStrasznie mi smutno że masz doła i jest ci przykro. Cóż, na pracę nie poradzę, sama w końcu miałam dość i zostałam kurą domową. Ale co do bycia singlem - cytat z Ania ze Złotego Brzegu, rozdział XXVII
OdpowiedzUsuń(...)-Zuzanno, Amy mówi, że jesteś starą panna. Czy to prawda?
- Taki los przewidziała dla mnie Wszechmocna Opatrzność- odparła Zuzanna bez mrugnięcia okiem.
-Czy lubisz być starą panną, Zuzanno?
- Nie mogę powiedzieć , że lubię , kochanie. Ale- dodała Zuzanna myśląc o nieudanym pożyciu małżeńskim wielu kobiet-może nie wyszłam na tym najgorzej(...)
Kiedy patrzę na niektóre małżeństwa mam takie uczucie, że samotność często im towarzyszy. Oprócz tej samotności ciąży kamień młyński u szyi w postaci szanownego małżonka , który ani jej nie docenia ani nie jest oparciem.
Wielu panów w dniu jutrzejszym pojawi się z namiastką wiechcia czy czekoladki, intensywnie śmierdząc gorzałą( co , ze mną Walentynek nie oblejesz?) i to się będzie nazywało szczęście.
Życzę Ci kogoś , kto cię będzie kochał i szanował, będzie wsparciem i opoką,nie przyniesie Ci wiechcia na Walentynki ,ąle rosół do łóżka, gdy się przeziębisz.
Mój mąż na pewno jutro mi nic nie kupi. I dobrze. Wiem, że wiosną dostanę na pewno krzak róży, w takim kolorze jakiego jeszcze nie mam. I po raz setny skopie dany kawałek ziemi, cierpliwie i bez słowa, że zdecydowałabym się wreszcie co tam posadzę. Dla mnie to jest miłość.
Dziękuję, ale znowu się powtórzę - to życz mi zdrowia i pieniędzy bez reszty się obejdę.
UsuńI obiecałam sobie - rok 2013 rokiem bez randek. Tak mi dopomóż Bóg czy co tam jest.
No to zdrowia i zdrowia. No i pieniędzy!
UsuńDZIĘKUJĘ I WZAJEMNIE :)
Usuń