Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

piątek, 10 stycznia 2014

Mamuśki talking... o karmieniu piersia

Ośmielona postem ciętojęzycznej jakatya pozwalam sobie dorzucić kamyczek do ogródka rozprawki o rodzicach. 
Zajrzałam sobie kiedyś na jakieś forum. Nawet nie pamiętam gdzie to było. Znaczenia to nie ma, bo większość i tak wygląda podobnie. W każdym razie dyskusja dotyczyła matek karmiących piersią w miejscach publicznych. Pierwsze co mnie zastanowiło, to fakt że dyskutować (czytaj - angażować się, podniecać, obruszać, wszczynać świętą wojnę) można dosłownie o wszystko. O nos jakiejś aktorki, o używanie tamponów, o wyższość samochodu X nad samochodem Y, o stacjonowanie wojsk, o grypę świńską, ptasią, ludzką, o karmienie piersią vel pojenie dziecka z butelki...

Hmmm... wolność słowa w necie czyli wolnoć Tomku... Polemiki zaczynają się rzeczowo, dajmy na to sprawa pożaru w hotelu robotniczym - analizują przyczyny, współczują rodzinom, szukają winnych, aż nagle ni z tego ni z owego pojawia się głos, że to wina za odwrócenie się od Boga, albo że gdyby PO czegoś nie zrobiło, a PiS coś zrobiło... (wstawcie sobie odpowiednią partię, bo mnie nie bardzo interesuje kto obecnie w Polandii jest u koryta). Więc tak sobie myślę, że tak na prawdę to w wielu wypadkach po prostu chodzi o zaistnienie. Zabranie głosu, żeby wyrzygać swoje kompleksy albo to co boli. Takie czasy. Nie rozmawiamy - wysyłamy sms-a. Nie polemizujemy - piszemy zdanie na forum. Nie spotykamy się -czatujemy, skypujemy, gadu-gadulimy... A skoro nikt nas nie słucha, zakładamy bloga.

No, ale do rzeczy, wracajmy do tych matek karmiących. Rzecz była o tym, że niewiasty owe, nie bacząc gdzie się znajdują - czy to w sklepie, czy to w kościele, czy to w galerii malarstwa albo w centrum rodzinnej uroczystości, gdy tylko pacholę zakwili domagając się w ten sposób konsumpcji obnażąją swą pierś matczyną i zaspakajają głód pociechy.
Może to i sama natura, ale dla mnie osobiście obrzydliwe.  Owłosione pachy i nogi niby też sama natura, a walory estetyczne nie podlegają  dyskusji.  Podobnie jak sikanie w miejscu publicznym (w końcu to też sama fizjologia!).
Owszem, dociera do mnie argumentacja, że kobieta z dzieckiem na ręku to piękny obraz. Z dzieckiem na ręku - owszem, ale z cycem na wierzchu to już jakoś nie. Szczególnie, że ten atrybut kobiecości najczęściej jest wielki, nabrzmiały i mało atrakcyjny. Może właśnie przez to, że taki aseksualny jest to przyzwolenie na jego eksponowanie?

Moja przyjaciółka notabene wówczas matka karmiąca powiedziała, że kobiecie podczas ciąży odpada połowa mózgu, niektórym po urodzeniu druga.  Wiele razy widziałam jak taka idiotka najpierw wpycha wózek na ulicę, a potem patrzy czy coś jeszcze i jeszcze obruszona, że samochód w miejscu nie stanie, a nawet, że pisk opon obudził jej słodkie maleństwo.  Słyszałam o przypadkach jak mamuśki wpychały wózek do windy, gdzie nie było podłogi. Plastyczne opowieści z przebiegu porodu i realistyczne opisy kupek niemowlaka, to chyba najbardziej typowe przykłady "mamuśka talking".  Czasem jak widzę takie kobiety, to mam wrażenie, że specjalnie wystawiają się na widok publiczny by epatować swoją "matkowością".  Jakby one i ich dziecię stanowiły epicentrum świata.  Myśli taka, że posiadanie dziecka czyni ją inną. Pierwszeństwo w kolejkach, ustępowanie miejsc i inne takie... Ba... nawet auto zostawi gdzie popadnie na ulicy, bo musi wyskoczyć po towar pierwszej potrzeby (chleb, pieluchy albo inne fajki), a dzidziol ( ciekawe określenie, prawda?) śpi sobie więc nie należy mu przeszkadzać. Naturalnie, dzidziol jest słoneczkiem mamusi, ale z tego co pamiętam to już Kopernik wstrzymał słońce i zauważył, że ziemia się wokół niego nie kręci. Tym bardziej koło dzidziola. A potem takie dzidziole wyrastają na kibole and psychole. 

Może to zachowanie to taka rekompensata za ubytek atrakcyjności i kobiecości (względnie mózgu).  Cóż, ktoś może powiedzieć, że nie mogę się wypowiadać, bo nie mam dzieci. Może i tak. Może i mnie kiedyś mózg odpadnie. Na razie staram się z niego korzystać ile się da. Czego i Państwu życzę. 

42 komentarze:

  1. no tak, Ty pierwsza ja druga bezdzietna i tez rzuce przyslowiowym kamieniem, nie lubie, nie podoba mi sie i nie pochwalam, tak samo jak nie cierpie publicznego calowania sie, obsciskiwania sie, obmacywania sie tylko ubrania przeszkadzaja, np. jak sie czeka na przystanku, , ale ja myslalam ze juz sie stara robie....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie znoszę tego macania się na ulicy!!!

      Usuń
    2. no ja się mogę wypowiedzieć :D mam trójkę dzieci :) i też tego nie znoszę!!! ani macania, ani karmienia publicznie....nie powiem zdarzało mi się ...szczególnie na wakacjach i z trzecim dzieckiem, owszem karmiłam Mateusza na wakacjach....ale schowałam się gdzieś w krzakach :D w najbardziej odległej ławce parku, minął mnie jeden człowiek i jeszcze się odpowiednio zakamuflowałam flanelą....i nigdy nie zrozumiem tej łatwości karmienia na środku placu targowego przez matki i gołe piersi....no jakoś mi się to nie widzi.....i jeszcze jedna afera była w zwiazku z jakimiś niespełnionymi matkami, chyba w Katowicach jakieś mamy brały swoje dzieci i zmieniały im pieluchę na stacjach benzynowych i w restrauracjach niemalże na talerzu - ręce mi opadły, argumentowały to tym , że nie ma na stasjach benzynowych i w restauracjach miejsc do zmiany pieluch - no żesz kurde, na pewno nie jest to miejsce na talerzu osoby jedzącej obok obiad!!! Mam podpowiedź - w kiblu na kolanie!! :D tam to się robi - potwierdzam da się i nie trzeba wymuszać jakiś 'naturalnych' spraw ludziom przed oczyma. :)

      Usuń
    3. To prawda. Jest to niesmaczne.

      Usuń
  2. Nie umiem się ustosunkować do tego co piszesz, bo prawda jest taka, że też karmiłam i też wywalałam cyca publicznie i bezkarnie...
    Ale dlaczego niemowlaki powinny mieć zabronione publicznego jedzenia i chować się po kątach podczas karmienia?
    Uważasz, że maluch z ordynarną butelką ze smoczkiem i nienaturalnym mlekiem szkodzącym jego zdrowiu psychicznemu i fizycznemu w środku, wygląda smaczniej jak z piersią matki w ustach?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwona, ja Ci powiem tak, nie mam nic naprzeciw karmienu piersią w miejscach publicznych, ale mnie to krępuje gdy ktoś tak otwarcie 'wywala ' pierś , bo można się zakryć pieluszką i jest ok. Ale naprawdę często mi się zdarzało widzieć kobiety wręcz obnażone. Mnie to nie oburza, jak chcą spoko, ale krępuje mnie bardzo, bo jakoś nie lubię ogladać cudzych biustów :D I mój mąż też mówił, że go to krępuje. Wiesz siedzisz w np: restauracji a tu czyjaś pierś lata. Zero jakiejś dyskrecji. Wszytko można robić, ale jakoś z głową. :) Tu chyba nie chodzi o karmienie samą piersią, ale formę tego zjawiska :)

      Usuń
    2. Zgadzam się w zupełności. Nie chodzi o to, aby karmiące kobiety dyskryminować, ale nie jest to też żadna nobilitacja, a tym bardziej powód do epatowania bądź co bądź nagością.

      Usuń
    3. O rany! Ja nawet nie pomyślałam o tym, że chodzi Wam dosłownie o WYWALANIE piersi na pokaz publiczny! Oczywiście, że należy to robić, zwłaszcza publicznie, jakoś tak dyskretniej, zawsze na to zwracałam uwagę!!! Ale zawsze karmiłam w miejscach publicznych :-)

      Usuń
    4. Ja też nie matka a z tym mózgiem różnie bywa ale z powyższym się zgodzę...
      Wszystko można - ale z głową i szacunkiem dla innych... Dziecka głodzić nie można tylko dlatego, że jest się w takim a nie innym miejscu... ale zawsze można się odwrócić, zasłonić...
      ale wiesz.... słowo "kultura" zaczyna już anachronizmem trącić... coraz częściej dostrzegam tego dowody :(

      Usuń
  3. Mnie się wydaje, że karmienie niemowląt to w dużym stopniu kwestia wyczucia. Co innego ujdzie w małej społeczności (np. na wsi), a co innego w mieście, gdzie widok nieznanej nam kobiety z piersią na wierzchu może być zdziebko szokujący (BTW - podczas upalnego lata w mieście roznegliżowany tors męski też uważam za zbytnio luzacki). W miejscu publicznym można przy karmieniu dziecka trochę pierś przysłonić (pieluchą tetrową, przewiewnym kocykiem itp.). Istotny jest też wiek dziecka - kilkulatki podnoszące publicznie matczyne odzienie górne niezmiennie mnie szokują.
    Dla jasności obrazu: własnych dzieci nie mam, ale rozliczną progeniturę przy mnie karmiono... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też karmiłam, ale jakoś tak mało publicznie. Poza domem to głównie w samochodzie lub w lesie, raz w PUSTYM urzędzie małego miasta, też raz w kąciku restauracji, czasem w parku. Ale zawsze miałam przy sobie Męża, a poza tym zawsze miałam przy sobie pieluchę tetrową do zasłaniania i ważniejsze od nakarmienia było dla mnie by nikt przypadkiem nie był w stanie zobaczyć nic. Najgorzej było w domu, w którym z wszelkiej intymności mnie odarto. Potem skończyłam karmić, w ostatniej właściwie chwili zanim dziecko stało się kumate i mogłoby dochodzić do słynnych i przezabawnych rozerwań bluzki i domagań się "cycucha". A potem koleżanka, która rodziła krótko po mnie postanowiła karmić tak długo jak się da i była dumna z karmię w markecie, z łowienia spojrzeń ludzkich i temat zaczął mnie śmieszyć. Potem powstał na fejsie profil "Karmienie piersią jest piękne" i laski zaczęły wysyłać tam swoje obnażone focie, co mimo iż temat mi bliski, bawi bardzo. Owa koleżanka została aktywiską karmienia piersią i publikuje foteczki typu zestawienie maciory z prosiakami oraz matki z dzieckiem i zapytaniem, czemu jedno nie gorszy a drugie już tak.

    Ja za chwilę będę miała drugie dziecko i to co dobre dałam pierwszemu, chętnie dam i drugiemu (chociaż moim zdaniem dla kobiety owo karmienie ma mnóstwo wad- ciąża jest ekstra, ale karmienie i związane z nim balony oraz ograniczenia pokarmowe już dużo mniej). Ale z intymności nie zamierzam dać się ponownie odrzeć. Bez wahania podam najmniejszemu butelkę by nie rozglądać się, czy złowię spojrzenia, czy nie.

    I przyznaję, mózg potrafi się wyłączyć. We wczesnych miesiącach poporodowych zauważyłam, że na książkę siły nie było, ale na przeglądanie forów pod kątem informacji czy bąbelek na pupce to już odparzenie- zawsze było. Ale nigdy tam nie pisałam:D Dopiero jak odzyskałam trochę mózgu, założyłam bloga.

    Trochę mnie zdumiewa, że się z Tobą zgadzam, chociaż stoję po drugiej stronie barykady. Koleżanki, które maja małe dzieci, są nieatrakcyjne, a dla tych, które nie mają, ja mimo swojego dystansu do dziecka jestem nieciekawa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja osobiście dopiero jestem w ciąży, nie wiem czy mi połowa mózgu wyparowała ale nawet jeśli to zjadł ją stres i problemy. Z karmieniem piersią nie wiem jak to będzie ale wiem, że również uciekam wzrokiem kiedy widzę takie sytuacje, wydaje mi się to być mimo wszystko intymne i powinno zostać przeznaczone dla własnych oczu. Nie wiem jak będzie, mam nadzieję, że nie stanę się szaloną mamuśką.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odrobina szaleństwa w życiu bywa potrzebna ;) Myślę, że będziesz fajną mamą :)

      Usuń
  6. No właśnie też miałam z tym problem od początku. Problem z tym, że moje cycki stały się dobrem publicznym i każdy zabiegał o to, żeby było naturalnie. A ja nie dałam rady, nie chciałam, no i już. Mi właściwie teraz już wszystko jedno. Mam kumpelę, która swoje dziecko karmiła kiedy chciało, nie zważając na miejsce. Moja inna kumpela nie robiła z tego żadnego halo i jak było trzeba to po prostu miała przy sobie butelkę. Wywalenie piersi przy spotkaniu ze znajomymi i użeranie się z małą, która raz chciała a raz nie chciała jeść a była głodna nie było mi na rękę, i uważam że każdy ma prawo do własnych decyzji. Natura naturą, ale kiedy swędzą mnie cycki to ich nie wywalam na wierzch żeby się podrapać, czasami w ogóle nie mam możliwości żeby się podrapać.

    Wiem jak ciężko czasami jest przejść z wózkiem po chodniku zastawionym zaparkowanymi samochodami, albo wejść do sklepu po trzech schodkach, kiedy ciężkie drzwi zamykają się zanim do nich dotrzesz.

    Teraz dostrzegam psie gówna na trawniku, kiedy z ogromnym żalem tłumaczę Majce, że jak chce pobiegać to tylko po chodniku i na trawę nie ma wstępu.

    Nie mniej dzidzia ryje psychę [moje wzruszenie przy reklamie vizira:P] i zaparkowanie samochodu jak najbliżej sklepu jest tego dobrym przykładem [aż tak mnie nie poorało]. Nieważne, że poza tobą są ludzie poruszający się na wózkach czy o kulach, ważne że ty, matka Polka, musisz ekspresowo kupić sobie zmywacz do paznokci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ustępuje miejsca kobiecie w ciąży o ile zdarza mi się poruszać komunikacją publiczną, bo wiem, że jest jej po prostu ciężko, a gwałtowne hamowanie i uderzenie nie będzie fajne. Ale jak ze wszystkim, czasem po prostu kobiety przeginają.

      Usuń
    2. a mnie zdarzyło się , że w autobusie ustąpiono mi miejsca gdy byłam w ciąży...ale byłam za wolna i za mną wpadła druga ciężarna do tego autobusu i mi ukradła miejsce ! :D

      Usuń
  7. Póki tym cycem nie ingeruje w wolność drugiego człowieka (także estetyczną), nie widzę przeciwwskazań. Są kobiety, które maskują się lepiej niż czołg Rudy 102 gałęziami świerkowymi, jakąś płachtą się przysłonią i gdy nie ma już wyboru, karmią półpublicznie. Poza tym zawsze jest gdzieś jakiś pokój dla matki z dzieckiem, więc nie widzę sensu eksponowania naturalności. Po pierwsze primo - nie robić z siebie widowiska. W każdej dziedzinie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Jestem matką dwóch chłopaków i karmiłam piersią - ale nigdy publicznie zawsze organizowałam czas tak, żeby jak przyjdzie pora karmienia mieć jakiś cichy kącik... nawet w domu nie uważałam za stosowne wywalanie na wierzch cyców.... karmiłam tylko kilka miesięcy a potem miałam dość związanych z tym ograniczeń - i mimo tego uważam że karmienie w ten sposób dziecka, które już normalnie je i jest kumate uważam za obrzydliwe.
    Ale niestety nie zgadzam się z utratą mózgu - owszem na początku można trochę oszaleć ale to przechodzi... ale bardzo mnie przeraża to co piszecie bo spotkałam się osobiście z bardzo dużą wrogością - i w ciąży i z małymi dziećmi nigdy nie wepchałam się do żadnej kolejki i tym podobne - wręcz odwrotnie - byłam odpychana i przede mnie się wpychano "bo ta w ciąży to na pewno chce sie pchać"... często czułam się jak trędowata... i jest mi przykro z tego powodu - bo to nie były sporadyczne sytuacje...
    Nie wypowiadałam się też nigdy na ten temat na żadnych forach itp - ale szczerze mówiąc kategoryzowanie mnie jako bezmózgiej matki polki tylko dlatego, że mam dzieci jest troszkę niesprawiedliwie... wyobraź sobie, że przez 9 miesięcy traktują Cie jak ułomną a Ciebie po prostu boli głowa (wiec chyba możesz być troszkę wkurzona?) a przez kolejne pół roku jest tylko gorzej bo boli Cie nie tylko głowa... :) a tak bym opisała te "cudne momenty" komuś kto nie był w ciąży...
    Lubię Twój cięty język więc nie piszę tego, żeby powiedzieć że sie obraziłam czy coś tylko czasem chciałabym poczuć odrobinkę zrozumienia społecznego hehe :), a w internecie jest dużo głupoty i czasem trzeba to po prostu wyłączyć i omijać szerokim łukiem :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie miałam intencji nikogo obrażać. Domyślam się, że bycie w ciąży to trudny czas. Ale będąc młodą niewiastą pracowałam w biurze gdzie były 2 karmiące, którym dowożono dziecię do karmienia. Jedna wychodziła do drugiego pokoju udostępnianego jej przez kolegę, który pracował sam, druga wywalała tłustą pierś tuż przy biurku. To ja wychodziłam, bo takie to było obrzydliwe.
      Pewnie jestem nieobiektywna, bo dzieci nie mam i mieć nie będę, ale głównie chodzi mi o wyczucie, estetykę i umiar. We wszystkim.

      Usuń
    2. Ja pokarm ściągałam w pracy odciągaczem, zajmowało to około kwadransa, Zawsze w toalecie, chowałam do takiej kieszeni termicznej bodajże Warka, tam był wkład chłodzący- nikt moich akcesoriów nie widział, choć wiedzieli, po co wychodzę ( musiałam zgłosić)

      Usuń
  9. Podobnie uważam, że karmienie piersią jest zbyt intymne żeby nim epatować. Widziałam gdzieś specjalne "fartuchy", czy jakieś zasłonki (można uszyć jak się umie, to raczej nie powinno być trudne) do karmienia i coś takiego można użyć, jak już jest taki mus na publiczne karmienie, a intymność zapewniona.

    Co do koleżanki Cytrynny. Proponuję koleżance, żeby opublikowała zestawienie swojej foty i foty np. kota z wypiętą gołą dupą. ;P I niech wtedy zapyta, która fota bardziej gorszy i dlaczego. Hehe. ;P

    Pozdrawiam,
    Alicja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zamierzam nic gołego wypinać. Myślałam, że nie ma tu wątpliwości co do sensu mojej wypowiedzi. Zwierzęta karmią po zwierzęcemu, a na ogól wymiona nie są widoczne poza pyskami młodych. My zwierzętami nie jesteśmy, a kiedy już karmimy, to większość piersi nie wchodzi do buzi dziecka. Niezależnie od tego co widać a czego nie, mamy swoją kulturę, w której się ubieramy.

      Z tyłkami jest podobnie- kot ma zawsze nagi, a ponadto może go zasłonić ogonem. Nasze nagie tyłki to intymność, której nie należy pokazywać wszystkim ani bulwersować się na tych, którzy nie chcą by je pokazywać.

      Usuń
    2. Proszę czytać ze zrozumieniem. :) Pisałam o koleżance. :)
      Koleżance (kogo? czego?) Cytrynny, nie koleżance Cytrynnie. "Proponuję koleżance" Cytrynny..., czyli Twojej.
      Również wydawało mi się, że sens tego co piszę jest oczywisty.
      A co do Twojej wypowiedzi pod moją, odnośnie zwierząt i ich gołych części ciała w porównaniu do ludzi - popieram w całej rozciągłości. To samo miałam na myśli. Szkoda, że zostałam błędnie zrozumiana. ;)

      Pozdrawiam,
      Alicja

      Usuń
    3. Dobra, nie było to jasne:) Myślałam, że do mnie zwracasz się per koleżanko:) Ale przynajmniej miałam okazję gdzieś sformułować swoje myśli.

      Usuń
    4. Ależ "pax" jest na najwyższym poziomie, z uśmiechami przecież i w ogóle. :))

      Usuń
  10. Karmiłam piersią publicznie, przyznaję się i nie wstydzę się. I zanim mnie tu zjedziecie- może z raz zdarzyło się, ze ktoś się zorientował- korzystałam z szerokiej chusty, siadałam, dzidziuś na kolanach pod chustą ukryty.Dyskretnie, bez wywalania tetry na ramię, odsłaniania połowy biustu i innych ceregieli. Bluzka zawsze kopertowa, więc dwa ruchy i schowane co pokazywać nie powinno się.
    Co do odmóżdżenia- tak już jest, że dzidzia staje się centrum wszechświata, po jakimś czasie człowiek się zastanawia jak mógł tak innych zanudzać. Cóż, hormony. Ale ja w przeciwieństwie do Cytrynny zawsze miałam czas na lekturę, drutowanie i inne sprawy- ciąża była koszmarem, za to po porodzie nadążyć się za mną nie dało, poprawiła mi się organizacja pracy i czasu do maximum.
    I przenigdy nie zmieniałam pieluchy tak, aby wszyscy musieli oglądać co moje maleństwo urąbało, nigdy nie parkowałam idiotycznie auta zostawiając dzieci w środku- zawału bym dostała, ze ktoś stuknie, że się obudzi i wystraszy itp
    Co do pokoju dla matki z dzieckiem- nie wiem na ile się zmieniło, ale pamietam sprzed kilku lat- palarnia dla personelu, ciężko wejść tak śmierdzi, a ja miałam tam dziecko przewinąć i nakarmić. Albo przewijak usytuowany w sklepie "przyjaznym dzieciom" w taki sposób, ze każdy kto wchodził do toalety, w której było z osiem kabin i ciągły ruch musiał obejrzeć co na przewijaku się dzieje, następnie przecisnąć się bokiem.
    Uważam, że dużo można , aby tylko dyskretnie. Każdy ma prawo żyć. Matka z dzieckiem nie powinna siedzieć w domu , żeby społeczeństwu nie przeszkadzać, ale też niekoniecznie musi całe społeczeństwo informować że jest matką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie twierdzę, że nie miałabym czasu na lekturę. Niewiele miałam sił. Winą za to obarczam oczywiście męża, który zawsze ciągał mnie za spacer zamiast pójść samotnie i wyręczyć matkę:)

      Usuń
  11. Nie karmiłam piersią, jednak takie sytuacje podobnie jak, wystawianie przyrodzenia celem sikania, zawsze mnie irytują ( a tyle się mówi o zanieczyszczaniu podwórek przez psy). Czuję się bardziej zażenowana, niż osoba, która karmi, czy sika. Nigdy też nie byłam nawiedzona na punkcie dzieci. Rodziłam późno, więc moje kumpele były już dawno matkami, ale się ich nie radziłam. Na szczęście wtedy nie było forum, bo internet raczkował. Moje spostrzeżenie jest takie: nieważne, czy rodzisz jako 16, czy jako 40, pierwsze dziecko jest nowością, zwrotem w życiu. Najpiękniej jest tylko w reklamie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sikanie w miejscach publicznych to osobny rozdział. Widziałam jak facet, a dokładnie kierowca tira (jak dla mnie specjalny podgatunek człowieka) odlewał się na... stacji benzynowej tuż przy dystrybutorze mając do darmowej toalety 10 metrów. Nie da się tego nijak usprawiedliwić i wytłumaczyć.

      Usuń
    2. moja przyjaciółka była stewardesą i to gdzie ludzie sikają w samolocie to jest temat na jakąś trylogię!!! ale zapewniam włos się jeży!!!!

      Usuń
  12. Generalnie nie mam nic do publicznego okazywana uczuć :D I mało mnie to obchodzi , że komuś się nie podoba to , wywalenie cycka tez jakoś mnie nie rusza :-) Jednak widok karmiącej dziecko piersią kobiety też doprowadza mnie o mdłości :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak jak pisały dziewczyny wcześniej, wszystko zależy jak takie karmienie się odbywa.

      Usuń
  13. Karmiłam i jedno i drugie dziecię publicznie, aczkolwiek nie przypominam sobie, żebym musiała być roznegliżowana do tego. W centrach handlowych wolałam karmić w jakimś smyku, czy innym sklepie posiadającym miejsce do karmienia. A tak jak Ciebie publiczne karmienie wkurza mnie wkurza fakt, że kobiety w szpitalach, pracach itp. odciągają pokarm w kiblach. No bo niby gdzie? Nie przypuszczam, że miałabym ochotę jadać zdrową żywność przygotowywaną w toalecie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ rozpętałaś burzę
    Wydaje mi się że problem między innymi polega na tym iż wydaje im się (tym matkom karmiącym) że wszystko im się od życia należy bo co bo urodziły dziecko ja też urodziłam i tak zorganizowałam swoje życie i porządek dnia żeby z cyckiem na wierzchu nie latać i moje spacery nie odbywały się po centrum handlowym a po parkach, nie latałam z dzieckiem po restauracjach tylko gości zapraszałam do domu a poza tym to karmienie piersią nie trwa 10 lat i skoro mamuśki czują się TAKIMI MATKAMI to ograniczenie własnych przyjemności typu kino, knajpy, zakupy ciuchów itp chyba można ograniczyć na jakieś max pół roku do roku a poza tym zawsze mogą spróbować dać szansę tatusiowi na wykazanie się może jak NIEZASTĄPIONA mamuśka wyjdzie z domu na dwie godziny dzidziuś i tatuś nie zrobią sobie na wzajem krzywdy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wsadzanie kija w mrowisko to moja specjalność. Nie mam nic przeciwko matkom. Pod warunkiem, że nie dają się ogłupić i nie koncentrują życia swojego i cudzego na dziecku. To samo dotyczy karmienia.

      Usuń
  15. Mag Ik - ostro, ale z wieloma poruszanymi tu kwestiami trudno się nie zgodzić ;-)

    Myślę, że karmienie w miejscu publicznym to kwestia kultury - jak zauważyły przedmówczynie, można to robić dyskretnie, w ustronnym miejscu, zasłonić chustą "strategiczne" miejsca, itd..
    A można po prostu wywalić cyca na wierzch i... Cóż, pozwolę sobie tego nie komentować :]

    Mnie osobiście irytuje jeszcze inny temat, mianowicie tzw. "terror laktacyjny" - mówienie o mleku modyfikowanym w kontekście "niewyobrażalnie szkodliwej substancji" oraz napiętnowanie matek, które świadomie zrezygnowały z naturalnego karmienia (niezależnie od tego, jakie były powody takiej, a nie innej decyzji).

    OdpowiedzUsuń
  16. U nas w "firmie" jest specjalny pokój dla matki z dzieckiem i co? Nikt z tego nie korzysta, lepiej karmić w chaosie i zgiełku między innymi petentami. Nikt tu nie wspomniał o komforcie dziecka obojętnie czy karmionego piersią czy z butelki. Ja odchowałam dwoje dzieci na cycku i oprócz kwestii estetycznych powodem karmienia w ustronnym miejscu (nawet w domu) było to, żeby dziecko najadło się w spokoju. Teraz nawet niemowlaki w biegu jedzą i może stąd ta epidemia kolek ... ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, dziecko w tej dyskusji stało się dodatkiem do cycka ;)

      Usuń
    2. Tak się zaaferowałam cycem i zapomniałam dopisać, że w tej całej dyskusji tekst, że jak nikt nas nie słucha to zakładamy bloga powalił mnie na łopatki! Podoba mi się! :D

      Usuń
  17. Chciałam jeszcze tu dodać, że ostatnio na parkingu, na którym były wolne miejsca, takim przelotowym- tuż za wjazdem na środku tarasując przejazd stanęła laska, wcale nie mamuśka. Zamknęła auto i poszła do bankomatu.

    OdpowiedzUsuń