Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

wtorek, 15 lipca 2014

Wizyta w tropikach czyli butterfly effect.

Tytuł wbrew pozorom nie zapowiada wycieczki w egzotyczne krainy. Ot, w niedzielę wybrałam się do tropikalnych ogrodów z orchideami.
Wycieczka jak zwykle z przygodami. Wsiadam do autobusu a kierowca informuje mnie, że dziś przejazd gratis. Fajnie. Zastanawiam się jeno na jaką to okoliczność, ale nie wnikam za bardzo coby się nie rozmyślił. Przyklejam się do szyby i podziwiam widoczki. Wkrótce dociera do mnie powód owego gratisa. Kierowca nie ma pojęcia jak jechać. Co rusz dopytuje pasażerów o drogę. Sytuacja jest wielce zabawna. Staram się nie śmiać, ale kiepsko mi idzie. Do tego jakieś objazdy i zamknięta droga. Wesoło. Prawie jak Polsce.  Przestaje mi być wesoło jak dociera do mnie, że jedziemy w zupełnie innym kierunku. I tak dobre ponad 10 km jedziemy w drugą stronę. Na szczęście po tym błąkaniu się docieram do Utrechtu. 20 minut później niż powinnam. Autobus staje z drugiej strony dworca. I tu kolejna niespodzianka, bo dworzec w Utrechcie modernizowany, przerabiany i rozkopany. Kupuję bilet w automacie i z rozwianym włosem szukam peronu. Kiedy po raz trzeci znajduję się w tym samym miejscu zaczynam rozumieć kierowcę busa, a mój poziom frustracji wzrasta. Zawsze jak się gubię wpadam w panikę. Powtarzam sobie magiczną formułkę - nic się nie stało, nic się nie stało i szukam dalej. Jak już znajduję odpowiedni peron to... właśnie widzę tył odjeżdżającego pociągu. Nic się nie stało. Dziwnym trafem wkrótce potem pojawia się dodatkowy, nadprogrogramowy pociąg. Do Almere docieram spóźniona tylko 20 minut. Znajomy odbiera mnie ze stacji i jedziemy do Luttelgeest, gdzie mieszczą się owe magiczne i tropikalne ogrody.
Zainteresowanych ewentualną wizytą w tymże miejscu odsyłam na stronę internetową:
        http://www.orchideeenhoeve.nl/
Szczerze mówiąc, po wizycie na tej stronie spodziewałam się czegoś innego. Oczyma wyobraźni widziałam jakieś dzikie chaszcze, egzotyczne zwierzęta szwendające się samopas i tropikalną roślinność. Zastałam tylko to ostatnie. Może i lepiej, bo nie wiem jak bym zniosła węże na ścieżkach i małpy skaczące mi na plecy.

Niewątpliwą atrakcją tego miejsca jest ogród z motylami. Robi wrażenie. Choć szczerze mówiąc w amsterdamskim zoo mimo, że motylowy ogród jest tam mniejszy jakoś łatwiej było mi zrobić im zdjęcia. Tutejsze ewidentnie cierpiały na ADHD. Kilka fotek udało mi się pstryknąć, acz ich jakość eufemistycznie mówiąc jest kiepska.


"Wylęgarnia" motyli


Motyl z transparentnymi skrzydełkami.


Motyl na zdjęciu poniżej (w wersji ze złożonymi skrzydłami jest on na pierwszym zdjęciu z motylami) jest prawie wielkości mojej dłoni. Ma cudny niebieski kolor. Niemożliwy był dla mnie do sfotografowania w pełnej okazałości błękitu. Skojarzył mi się z magicznym motylem z filmu "Błękitny motyl" z Williamem Hurtem. Do obejrzenia tutaj:

Ciekawostką jest, że ten motyl wcale nie jest niebieski tylko taki brązowawy. Niebieski kolor to efekt działania światła. Uwierzyłam w to robiąc mu zdjęcie. Na ścianie miał ten "mysi" kolor. Flesh spowodował, że część skrzydełek na zdjęciu objawiła się jako fioletowo-niebieska.

Pewnie jestem dziwna, ale najbardziej w tym miejscu podobały mi się... starocie tam zgromadzone. Kołowrotki, stare maszyny do szycia, telefon, kasa oraz wszelakie narzędzia rolnicze.
Boski, prawda?

Czy to jest robot kuchenny?

Było także coś dla szyjących :))

 Myślę, że raz warto odwiedzić to miejsce. Choć brakowało mi tam informacji po angielsku, a sam ogród okazał się jak dla mnie mniej dziki i tropikalny niż się spodziewałam. 

A na koniec... kobiety na traktory :)

Rob thanks for showing me this place ;)

21 komentarzy:

  1. Ładnie wyglądasz. Czarne ( włosy) i czerwony (traktor) i niebieski ( sweterek) kolorystycznie się skomponowały. Motylki cudowne a kwiatki zaraz obejrzę. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :) Jak zobaczyłam ten traktor to wiedziałam, że muszę mieć tam zdjęcie :)

      Usuń
  2. Ja Cię nie poznałam na tym traktorze :D Jakoś cały czas mam inny obraz Ciebie:D Co do motyli, to w Poznaniu jest Ministerstwo motyli, tak to się nazywa, mnóstwo motyli różnych gatunków,prowadzi to Pan , całe swoje serce wkłada w działalność. Motyle są piekne! Nie chce się wierzyć ,że wychodzą z takich poczwar :D Mają cudowne barwy, idealna inspiracja dla artystów:-) A przygody fajne , początek postu jak z horroru, myslałąm ,że Wa gdzieś wywiozą :-) Fajnie , że wybyłaś:-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że był moment kiedy też myślałam, że nas gdzieś ten kierowca porywa. Zwłaszcza, że był czarny :)
      Ministerstwo motyli brzmi fajnie :D Jest w motylach coś tajemniczego. To, że tak się przepotwarzają, to że tak krótko żyją, to że są tak bajecznie kolorowe...
      Też mam inny obraz siebie :D

      Usuń
  3. Urzekła mnie kasa, adoptowałabym taką chętnie.
    A propos motyli to noszę się z zamiarem nasadzenia kapusty w celu wyhodowania całej chmury bielinków kapustników. Widziałam w dzieciństwie taką dolinkę przy górskim strumyku, koło niej było całe pole kapuchy a w tej dolince po prostu bajeczna ilość motyli.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też ta kasa oczarowała i też chętnie bym ją przygarnęła.
    Zanim motyle zamienią się w motyle jako gąsienice pewnie skutecznie nadwyrężą kapustę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o to chodzi.... Kapustą tutaj za drobne przysługi płacą to ja sobie mogę hobbystycznie motyle pohodować.

      Usuń
    2. Jak to płacą kapustą? Taki handel wymienny??
      Hobbistyczne motyle brzmią fajnie :D

      Usuń
    3. " Ty pożycz to czy tamto, podszyj spodnie, sprawdź gdzieś coś" a potem wjeżdżają z kapustą, czosnkiem cebulą, ziemniakami. Tutaj ku mojemu zdziwieniu sytuacja przysługa za przysługę nie działa, zawsze musisz zapłacić. No, cóż zrobić.

      Usuń
  5. Niczym się nie wyróżnię jak napiszę, że i mnie urzekła kasa... cudna jest. A ty pokazałaś, że na traktorze to można elegancko i z klasą, a nie tylko w gumofilcach. Urocze zakończenie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)))
      Przezornie nie zakładałam wysokich obcasów, wtedy schodząc elegancko i z klasą złamałabym nogę ;)

      Usuń
  6. Podzielam Twoją fascynację traktorami :D Też ostatnio zrobiłam sobie sesję z traktorem na targach rolniczych, patrzyli na mnie na na dziwadło :)))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo dodajesz klasy traktorowi :)
    Motyle nawiedzałam kiedyś w poznańskim zoo i do dziś pamiętam wrażenie, gdy jeden z tych większych przysiadł na mojej głowie. Odruchowo pomyślałam, że mnie lubi ;), ale pan od motyli rozwiał złudzenia, tłumacząc, że owad pewnie jest głodny albo zmęczony... Te holenderskie Cię nie zaczepiały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo Ci dziękuję :)
      Jeden, właśnie ten duży niebieski przysiadł na głowie znajomego, ale skubany nie chciał zaczekać, aż zrobię zdjęcie. Też pomyślałam, że pewnie go lubi :))))
      Mnie motyle omijały choć specjalnie ubrałam pstrokatą, kwiecistą sukienkę :)

      Usuń
  8. Ładne miejsce, znacznie lepiej, że bez węży bo strach by się było ruszyć. Motyle śliczne, niespotykane:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Węże, jaszczurki i tego typu zwierzątka były gdzieś w terrariach, ale udałam, że nie widzę tego miejsca :D

      Usuń
    2. tez nie lubię węży blee, wolę motyle bo ładniejsze a jeden to nawet traktorem zasuwał... :))

      Usuń
  9. Wprawiasz sie do nowej pracy?

    OdpowiedzUsuń