Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

poniedziałek, 3 sierpnia 2020

Kolory lata

No i mamy środek lata. Zatem mały ogródkowy update.
Część lawendy (tą zdecydowanie mniejszą) już ścięłam. Na tej wysokiej lawendzie ciągle jeszcze stołują się pszczółki, trzmiele i motyle. Jakoś nie mam sumienia pozbawiać ich tej konsumpcji. Zresztą, dla mnie to też ogromna frajda obserwować jak latają i bzyczą. Zaplątał mi się jakiś mieczyk. Kolorystycznie to on mi tak średnio pasuje do koncepcji ogrodu, ale... lubię mieczyki. Może da się go przesadzić?


 Historia pewnej wisterii - w ubiegłym roku był to jakiś dziesięciocentymetrowy badyl, którego nie wyrwałam tylko dlatego, że nie dawał się wyrwać. Zostawiłam do usunięcia w tym roku. A w tym roku zamienił się w okazały, choć jeszcze niestety nie kwitnący krzewinek. Mam nadzieję, że kiedyś zakwitnie i nie okaże się... żółty.

 Mój kącik "kwasowy". Przy choince i rododendronach rosną sobie różne wrzosowate i astry. Ta duża roślinka przy choince to aster, który w ubiegłym roku był wielkości obecnych wrzosów. Chyba ma służy ta lokalizacja :)



Dziwny krzaczek czyli... Dziwaczek. Sieje się sam. Hurtowo. Na razie robię tzw. wyryw kontrolowany czyli zostawiam kilka krzaczków, a resztę wyrywam.  Rośnie sobie przy murze domu, a że nie mam jeszcze sprecyzowanych roślin docelowych i wieloletnich, które tam posadzę, zadawalam się samosiejnymi dziwaczkami.


Hibiskus. Pod nim Irys i kawałek Ostrokrzewu. 

Róża za grosze z supermarketu. 

Róża Leonardo da Vinci. Z tyłu jest krzaczek róży o cudnych fioletowych, lekko przebarwiających się na końcach kwiatach. Niestety akurat nie kwitnie. Mam nadzieję, że chwilowo.
Hortensja. Jaka jest... każdy widzi. W hortensji rośnie sobie kolejna wisteria samosiejka. 


I przechodzimy do "warzywniaka". Pomidorki. Dwa krzaczki, które rozrosły się jak wściekłe. Więcej gałązek i liści niż pomidorów, ale to akurat moja wina. Wyszło moje niedoświadczenie ogrodnicze i brak wiedzy, że liście pomidorom trzeba obrywać. Człowiek całe życie się uczy!


Taki jeden na spacer po deszczu się wybrał. Właściwie to nie jeden a całe stado. To co widziałam, to wyłapałam i do kontenera. Wreszcie wiem, kto mi tak roślinki wyżerał!


Jakoś tak wiosną, albo późną zimą wyrzuciłam do ogródka pestki dyni dla ptaków. Ale się ucieszyłam, że wszystko zjadły, bo nasionka zniknęły. To tak wygląda dokarmianie ptaków w moim wydaniu :) Będzie dynia.


 Ogóry! Wiele ich nie ma, ale na bieżącą produkcję małosolnych w sam raz. Jednego przeoczyłam, więc będzie na nasionka.







I mój "żywopłot", który kiedyś (tak mi dopomóż Priap, Demeter i inni bogowie :D) zamieni się w zaporę przeciw wścibskim oczom sąsiadów. Najokazalsze na razie są Budleje, za nimi rosną sobie tarniny, ligustry i tawuła. Znalazły się też dwie miechunki, a jakże... samosiejki.


W przyszłym roku będę mądrzejsza o tegoroczne doświadczenia choć pewnie dużo wody upłynie zanim stanę się ogrodnikiem pełną gębą. 

10 komentarzy:

  1. O rany! Jak masz pięknie! ♥ Jaki to cudowny widok! ♥
    Szacun! Ten ogrom pracy przyniósł niesamowite efekty :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki! Ogród to dużo pracy, ale i radość. Nie wiem jak można wybetonować sobie, albo wyłożyć ogród samymi kamieniami.

      Usuń
  2. Uwielbiam grzebać w ogrodzie im bardziej zapuszczony tym lepszy dla mnie:) Lawendy masz boskie:) Jak ja Ci ich zazdroszczę:)U mnie niestety nie chcą rosnąć. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Lawenda nie tylko pachnie upojnie, ale odstrasza też komary. A jaką masz glebę w ogrodzie? Lawenda podobno nie lubi ciężkiej, nieprzepuszczalnej ziemi.

      Grzebanie w ogrodzie jest fajne, ale z uwagi na czas i problemy z kręgosłupem docelowo ogródek ma być tak zagospodarowany, abym nie musiała w nim spędzać 7 godzin na pieleniu :)
      Wczoraj popracowałam w ogródku, to dziś czas na dobrą lekturę, albo jakieś lekkie dziergadło.
      Pozdrawiam!

      Usuń
    2. A Pokaż tego swojego kota😁ziemia to przepuszczalne piachy. Inne zioła rosną jak zwariowane tylko lawendy nie mogę się dochować.

      Usuń
    3. Postaram się zrobić oddzielnego kociego posta :)

      Usuń
  3. U mnie lawenda rośnie dobrze, ale komary też mają się dobrze. Ogórki się kończą a zaczynają pomidory. Ogród uczy cierpliwości, ale jaka radość, kiedy się coś własnego wyhoduje. Rozumiem cię Kochana, ogród to twoja duma, jest się czym chwalić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - własne warzywa czy owoce to wielka frajda. No i do tego inny smak i świadomość, że to 100% biologiczne! Zapasów na zimę z tego nie będzie, ale nie o to chodzi.
      Ogórki dosadziłam późniejsze, więc jeśli plan się powiedzie, to przy tutejszym klimacie powinny być przynajmniej do września.

      Usuń
  4. Piękny ogród! Można się w nim zapomnieć i grzebać całymi dniami. Dobrze że masz dużo samosiejek bo one ładnie rosną. Przyjemnie jest patrzeć jak projekt ogrodu nabiera realnych kształtów. A lawendy i dziwaczka to normalnie zazdroszczę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! Dziwaczek rozsiewa się hurtowo jak chwast.
      Zdarzało się, że spędzałam na pracy w ogrodzie po kilka godzin, ale z upływem czasu mam nadzieję, że tej brudnej i ciężkiej pracy będzie coraz mniej, a frajdy z ogrodu coraz więcej.

      Usuń