Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

sobota, 11 lutego 2017

Stara nowa pasja

Dawno, dawno temu "bawiłam się" stawianiem tarota. Z różnych powodów zarzuciłam tą pasję. Nawet oddałam moje karty.
Ostatnio jednak ciągle natykałam się na osoby, które albo same tarota stawiają, albo są nim zainteresowane i z taki "usług" korzystają. Od kilku miesięcy roił mi się w głowie pomysł powrotu do tego nietypowego "hobby". Jednak ostatnie miesiące - osłabienie fizyczne i nazwijmy to eufemistycznie niestabilność emocjonalna odpychały tą wizję.
Teraz, kiedy tabletki działają, a ja (i nie tylko ja) dostrzegam w sobie zmiany, emocje i uczucia, o które bym się nie podejrzewała zdecydowałam na powrót do ezoterycznego świata.
Długa droga przede mną. Wbrew pozorom, to nie jest jak z jazdą samochodem i wiele znaczeń pozapominałam. Praktycznie zaczynam tą przygodę na nowo. Odkrywanie tarota i odkrywanie siebie.

Wybrałam dla siebie karty Ellen Dugan (Witches Tarot). Bo wiedźmińskie, bo przemówiły do mnie, bo piękne, bo chociaż symboliczne to jednak bardzo czytelne. Karty mają, jakby to powiedzieć, łagodniejszy wymiar. Wieża nie jest aż tak przerażająca jak w innych taliach. Zamiast Diabła jest karta The Shadow Side. Śmierć to nie jest przerażająca kostucha lecz groźny jeździec na białym koniu. Tak jak przystało na karty wiedźmy (mój Boże, czemu w języku polskim słowo wiedźma czy czarownica niesie za sobą tak negatywne konotacje?!) dużo w nich odniesień do natury oraz roślinnych i zwierzęcych symboli. Teraz pisząc tego posta uzmysłowiłam sobie, że mam w domu książkę Ellen Dugan Urodzona Czarownica, co jeszcze bardziej potwierdziło słuszność wyboru właśnie tych kart.
Wizualnie lubię w tych kartach Kapłankę oraz Księżyc. Może dlatego, że w jakiś sposób mnie określają.

Mam wspierające koleżanki z długoletnim doświadczeniem, które służą radą, pomocą i wymianą informacji (tu znowu podziękowania dla Danki i Mirki!). Mam też już po kilku dniach odświeżania wiedzy pierwsze małe sukcesy w czytaniu. Jak ten tarotowy Głupiec powoli, małymi kroczkami wyruszam w swoją drogę...



6 komentarzy:

  1. Kiedyś interesowałam się ezoteryką, ale za bardzo mnie to wciągało nic nie mogłam zrobić bez kart. Czasem żałuję, np. Dziś gdy mam ochotę rzucić pracę i nie wiem jaką decyzję podjąć. Przydałaby się też laleczka voodoo przeciw niektórym miłym koleżankom.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem nie trzeba kart by sięgnąć po wiedzę, która jest w nas. Voo Doo jest kuszące, ale... czy dla głupich bab warto angażować się w negatywną energię?

      Usuń
    2. Właśnie koleżanka niesie złą energię, matactwo , kłamstwo i zło. Ssmutno gdy szef ufa tylko kłamcom i złodziejom.

      Usuń
    3. Smutno... ale kto mieczem wojuje od miecza ginie, kto kłamie, oszukuje, manipuluje i niesie zło wcześniej czy później za to zapłaci.

      Usuń
  2. Próbowałam wróżyć dawno temu, ale nic z tego nie wyszło. W Tarota wierzę tak sobie, ale w naturę wiedźm jak najbardziej. Ezoteryka jest bardzo ciekawa. Muszę przeczytać Twoją poleconą książkę. Powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karty Ellen Dugan są dużo ciekawsze niż jej książka ;)

      Usuń