Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

środa, 8 lutego 2017

Patologiczna kura domowa

Zetknęłam się ostatnio z patologicznym przypadkiem kury domowej.

Przez kilka lat owa niewiasta starannie udawała, że nie widzi zdrad swojego męża. To wygodne jak chce się siedzieć w domu, nic nie robić i żyć z kasy męża. Jak w końcu ten fakt został jej dobitnie uzmysłowiony to owa dama, by statusu kury domowej nie stracić  skłonna była zaprzyjaźnić się z kochanką. Ba, nawet zgodziła się na jej wizytę z noclegiem w domu.  Fakt, że podobno na noc zamknęła małżonka w sypialni na klucz. Upokarzające? Śmieszne? Dziecinne? Inna sprawa, że niewiele to pomogło, bo  facet znalazł inne okazje do zdrady. Czegóż to się nie zrobi dla pieniędzy, wygody i przyzwyczajenia ukrywanego pod sloganem "kocham go nad życie i nigdy nie pozwolę mu odejść". Trudno się dziwić takiemu brakowi hamulców skoro jej najlepsza przyjaciółka to kobieta, której doprawiała rogi. Dodam, że zaprzyjaźniły się po tym zdradzaniu. Chore? No myślę.

Kobieta po studiach, wykształcona, dzieci odchowane, a ona siedzi w domu i... nic nie robi. A nie przepraszam, oddaje się pasji hurtowego kupowania perfum. Cóż, różne są stopnie zboczenia, jedni czytają książki inni kupują masowo perfumy.
Dla zachowania pozorów pracuje osiem godzin w tygodniu jako... listonosz. Żenujące. Jako wymówkę ma, że poświęciła swoje życie, karierę i pasje, aby wychować dzieci i "wspierać karierę męża". Cud poświęcenia. Cud wygodnictwa. Cud desperacji. Ciekawe czy byłaby taka wspierająca jakby małżonek został bezrobotny.
Przyparta do muru wizją rozwodu markowała szukanie pracy. "Wysłałam cv do call center, ale chcą tylko ludzi z doświadczeniem". Gówno prawda. Do call center biorą każdego, kto gada w odpowiednim języku. Ale po co szukać pracy skoro miałaby pieniądze z alimentów i od bogatego tatusia?

Baba całkiem uzależniona od faceta. Bez własnego życia, własnego zdania i bez własnych zainteresowań (prócz patologicznego nabywania perfum). Totalnie niesamodzielna. Mentalnie ubezwłasnowolniona. Chodząca kupa strachu.  Zdana na faceta i jego życie, bo własnego nie ma. Nawet nie chodzi o pieniądze, bo bogaty tatuś (możliwe, że molestujący ją w dzieciństwie co tłumaczy uzależnienie od faceta, oziębłość seksualną, mentalność ofiary oraz brak granic moralnych) mógłby ją finansować. Kobieta pasożyt żyjąca z kasy facetów. Tak nauczyła się żyć, tak przyzwyczaiła się żyć i nie potrafi inaczej. Ofiara - cwaniara.

Zdesperowana próbując ulepszyć swoje małżeństwo na środku ulicy rzuciła się na męża, przyparła go do muru i zaczęła całować, co jedynie wywołało jego irytację zamiast fali ekscytacji. Pewnie koleżanki z perfumowego forum podpowiedziały jej, że taka akcja zadziała. A może wyczytała to w jakimś piśmie dla zdesperowanych gospodyń domowych.

Jej mąż skarżył się, że snuje się po domu w ciuchach bez kształtu i koloru, siedzi przed laptopem na ciągle rosnącej dupie przeglądając non stop forum z perfumami, jest zaniedbaną fleją z łysiejącą fryzurą. Dorzućcie do tego makijaż jak u taniej prostytutki i będziecie mieć pełny obraz.

Notabene jak facet obwieścił jej, że chce się rozwieść to na forum skarżyła się, że teraz będzie jej gorzej finansowo, więc nie będzie mogła kupować tyle perfum. To się nazywa prawdziwa miłość... do pieniędzy i nowych aromatów ;)
Żeby chociaż świadczyła usługi seksualne i dom sprzątała. Ale i to jej kiepsko wychodzi skoro facet znalazł sobie kochankę, dom brudny, a ich ubrania cuchną psami. Zamiast inwestować w perfumy powinna kupić dobry proszek do prania i płyn do płukania tkanin. BTW dom się sprząta, a nie pryska perfumami, żeby zabijać bakterie :)
Jedyne co trzyma przy niej faceta to fakt, że jest równie wygodny i skupiony na pieniądzach (alimenty kosztują, a musiałby je płacić przez 12 lat lub do czasu, aż pasożyt znalazłby innego żywiciela), a zaniedbana baba siedząca w domu idealnie nadaje się do wyprowadzania psów, zbierania ich gówien i kradzieży drewna z lasu do kominka. Miłości w tym tyle co kot nasrał.

Pewnie takich kobiet jest więcej, ale ja pierwszy raz w życiu spotkałam się z przypadkiem takiej patologii.
Z jednej strony jej współczuję, bo jest zdominowana i manipulowana przez faceta, który wygodnie urządził sobie świat. Była, jest i będzie oszukiwana i okłamywana.
Jest jak  jak czwarty pies, który zawsze przyniesie rzuconą przez pana i władcę piłkę, tyle, że lepiej wytresowany. Po zdradach przyjmuje go z otwartymi ramionami i wybacza wszystko, bo nie umie żyć samodzielnie. Jak pelikan łyka kolejne kłamstwa i manipulacje. Nawet jej dzieci dziwią się, że pozwoliła mężowi wrócić na to swoje wysterylizowane łono i zaprosiła kochankę do domu. Nie ma w niej odrobiny godności i szacunku do samej siebie, więc i facet nie ma dla niej szacunku.  To tak smutne, że aż groteskowe.

Zastanawiałam się czemu tak mnie ta postawa irytuje. Może jej zazdroszczę tego siedzenia w domu, stałych dochodów bez żadnego wysiłku, stabilnego życia bez konieczności zamartwiania się czy jutro będzie praca i z czego zapłacić rachunki?
Doszłam do wniosku, że ja mam mentalność kota. Mnie nikt nie będzie rzucał piłeczek i bawił się mną. Jestem niezależna i nie pozwoliłabym nikomu się stłamsić. Lepiej żyć bez wanny z jacuzzi, kominka, luksusowej kuchni i japońskich noży niż być skazaną na konieczność akceptowania każdego kłamstwa, oszustwa i zdrady.
A jej życie wbrew pozorom wcale nie jest spokojne. Opętana strachem kiedy facet znowu ją zdradzi. kiedy i jak znowu ją okłamie, kiedy znowu ją oszuka. Bo wcześniej czy później znowu to zrobi. Ten typ tak ma, bo lubi zmiany i atrakcje. A z nudziarą tego nie będzie. Pewne jak w banku.
Z drugiej strony brzydzę się babą, która pozwoliła doprowadzić się do takiego stanu w imię 5.000 Euro comiesięcznej wypłaty męża  i toksycznego uzależnienia szumnie nazywanego przez nią miłością.
Obudź się kobieto!

Żeby było jasne. Szanuję kobiety, które zajmują się domem, potrafią pogodzić obowiązki domowe z własnymi zainteresowaniami, które mają własne życie. Dużo kobiet musi pogodzić pracę zawodową, własne pasje i prowadzenie domu. I świetnie sobie z tym radzi. Gardzę jedynie kobietami, które ze strachu lub wygodnictwa godzą się na wykorzystywanie, oszukiwanie, manipulacje i kłamstwa.

Jako ciekawostka - owej najlepszej przyjaciółce jako prezent urodzinowy owa dama kupiła... dwie ściereczki kuchenne :) Woooow, co za gest :)

2 komentarze:

  1. Ciekawe jaka była matka tej pani. I ciekawe co mówi, gdy widzi się sama w lustrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście tak głęboko nie poznałam tej patologicznej rodziny :)

      Usuń