Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

środa, 25 maja 2016

Z życia rekrutera czyli Mickiewicz na emigracji


Kandydat do pracy umówiony na rozmowę nie raczył przyjechać, ani zawiadomić, że go nie będzie. Rekruter dzwoni. Kandydat stwierdza radośnie, że nie przyjedzie, bo ma coś innego do roboty.
Knurzy ryj*, nazywany też szefem czerwienieje na tłustej gębie i wrzeszczy na rekrutera:
- I co masz zamiar z tym zrobić? Noooo... Cooo?? Jak to naprawisz? Jak???
Rekruter stoi i patrzy, bo cóż na takie dictum aterbum rzec może.
- Cooo?? Nie rozumiesz co mówię?? - drze się coraz bardziej świński ryj -  Może w ogóle tą firmę zamknijmy!
Pomysł niezły, ale rekruter milczy i w głowie tłucze mu się natrętnie tylko jedno Adasiowe zdanie: "ale zemsta choć leniwa, nagna cię kiedyś w me sieci"**.


Świński ryj zarządził wprowadzanie danych personalnych do systemu. Program ma różne możliwości, szukanie po wieku, znajomości języków, doświadczeniu, ale wyszukiwania po nazwisku czy imieniu nie ma. A to feler, westchnął rekruter.  Jest lista alfabetyczna. Przewijana. No i właśnie. Rekruter wprawadza dane pracowników w porządku - nazwisko a potem imię. Świński ryj każe wszystko poprawić, bo ma własną koncepcję - najpierw imię potem nazwisko. Taką ma wizję. Świńską.
"Słuchaj, dzieweczko!
– Ona nie słucha."***
Krnąbrna dzieweczka stwierdza:
- Ale to utrudni wyszukiwanie, bo nie dość, że trzeba znać imię pracownika, to potem odszukać go wśród  Adasiów, Bartków, Karolów, żeby dotrzeć do Zdzisława. To nielogiczne.
I tu pada niepodważalna riposta świńskiego ryja:
- Ale ja jestem szefem.




Na koniec, dla oczyszczenia  tej atmosfery rodem z chlewa element niezwiązany z tematem. Coś dla szyjących kociar:



* za określenie przepraszam wszystkie bogu ducha udomowione parzystokopytne ssaki z rodziny Sus scrofa.
**Adaśko Mickiewicz - sparafrazowany cytat ze łba wzięty, a z Pani Twardowskiej pochodzący.
***ww. Adaśko - ballada Romantyczność - cytat jako wyżej z głowy. 


Pana profesora J.C. przepraszam za bylejakość powyższych przypisów. Się uwstęczniłam i dostosowałam. Ze świniami przystajesz przepisami nie stajesz. 

12 komentarzy:

  1. Mam nadzieję, że "zemsta ,choć leniwa, nagna go kiedyś w me sieci", i żeby dobrze ją sobie zapamiętał!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to jego własny prymitywizm mentalno - życiowy napędzi mu wystarczająco dużo problemów.

      Usuń
  2. Tak mi przykro! Taki szef to dramat. Słów brak i nie dziwię się, iż dałaś mu taką ksywę. :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście już tam nie pracuję. Na nieszczęście firma zalega z wypłatami.
      Pewnie odezwą się głosy, że ostro, że się czepiam, że jestem złośliwa itp. ale ksywka nawet w połowie nie oddaje jego zachowań odbierających apetyt i chęć do życia.

      Usuń
    2. Masakra! Cieszę się, że już nie musisz się, z nimi szarpać!

      Usuń
  3. Taki szef to katastrofa. Nawet w Holandii nie szanuje się pracowników? Dobrze, że już tam nie pracujesz. Szkoda nerwów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój najlepszy szef był Holendrem. Najgorszy też. Myślę, że to czy się szanuje pracowników i używa mózgu nie zależy od nacji a od inteligencji, kultury i elementarnych zasad współżycia społecznego oraz zasad biznesu. Ten na przykład potrafił powiedzieć "nie lubię ludzi inteligentnych". W sumie trudno mu się dziwić :)

      Usuń
  4. No przecież ktoś musi być winny. Najlepiej ten, kto jest na miejscu, bo po nim można trochę pojeździć. Mi kiedyś szef powiedział, że to "święte prawo przełożonego zgnoić pracownika". Psychologia sugeruje parę ciekawych podpowiedzi, co się kryje za takim zachowaniem, lecz to wcale nie poprawia humoru, kiedy taka gadka podnosi nam adrenalinę ;)

    Wiesz jest dobry na wszystko :)

    A swoją drogą pracownicy/kandydaci do pracy też ostatnimi czasy (?) zachowują się dziwnie. U nas np zdarzało się porzucenie pracy po jednym dniu (i brak odpowiedzi na telefony) czy też - kandydat powiadomiony o przyjęciu, po prostu nie przyszedł. Też bez słowa wyjaśnienia. A podobno jest bezrobocie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I święte prawo pracownika uznać takie gnojenie za mobbing ;)

      Usuń
    2. Święte prawo... Heh, prawo to moja codzienność oraz chleb powszedni. I niestety nie mam złudzeń co do polskiej rzeczywistości.

      Usuń
    3. Ha ha, u mnie podobnie, wszystko moja wina,szef swetosc chodzaca. Marze ze kiedys uwolnie szefa od niekompetencji mojej.

      Usuń
    4. Mój się ode mnie uwolnił. Byłam wielkim ciężarem. Głównie finansowym ;) A mnie się marzy życie bez szefów.

      Usuń