Obecne miejsce pracy i element, w tym również upośledzony umysłowo (serio, serio, firma zatrudnia także niepełnosprawnych) przewalający się tam masowo stanowią dla mnie nieustanne źródło refleksji i zdumienia.
A co mnie dziwi w towarzystwie, na które jestem skazana? Przede wszystkim zaawansowany prymitywizm życiowy. Do szczęścia po wypłacie wystarczy im drink/piwo/wino. Słuchałam ich rzewnych wspominków o imprezach w polskim barze do rana, piciu na umór, spaniu gdzieś na stole czy podłodze, a rano wprost z baru wędrówce do pracy. Słucham... i nie rozumiem.
Jedna z dam, tych dobrze zorganizowanych i radzących sobie (vide anegdota z postu słowa kluczowe part 7) afiszowała się ostatnio piersiówką na przerwie. Może w ten sposób musi odreagować swe szczęśliwe pożycie. Swoją drogą białogłowa owa ruszyła za porywem serca (czy może innej części ciała) do swego holenderskiego wybranka zostawiając dziecko w Polsce.
Odważna niewiasta, bo na tą eskapadę ruszyła bez znajomości żadnego języka, chyba, że pojedyncze dukane słowa po niemiecku wystarczają na sex wycieczkę. I pomyśleć, że taka sprzątaczko-prostytutka ma lepszy status społeczny na okoliczność posiadania MENSZCZYZNY i śmie patrzeć na mnie z góry. A może się mylę? Może wielka miłość nie potrzebuje słów? Potrzebuje tylko mopa do sprzątania i wystarczająco długiego łańcucha miedzy kuchnią a łóżkiem. No i laptopa z tłumaczem google, żeby wiedziała co ma zrobić. W ramach spaceru może sobie wielka miłość, zaopatrzona w ww. piersiówkę pozwiedzać zakład pracy.
Choć podejrzewam, że ja dla nich jestem jeszcze większym dziwolągiem, bo:
- mówię szyfrem, znaczy się konstrukcjami ze zdań złożonych. W aktach złośliwości nawet wielokrotnie,
- używam słów niezrozumiałych i być może obraźliwych np. sarkazm, infantylizm, impresjonizm.
- mówię - "słucham?" zamiast - "cooooooooooooooo?"
- czytam książkę i to jeszcze po angielsku,
- nie piję w drodze powrotnej z pracy, ani przed ani w trakcie...
O żesz kurwa... dziwna jestem.
Obserwatorzy
klauzula bezpieczeństwa
Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.
Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.
Online
niedziela, 17 listopada 2013
From Holland with love - dziwolągi
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Obawiam się, że ta ignorancja to postępujące zjawisko. Ostatnio mój chłop mnie przeraził bo znalazł w necie pierwszy odcinek warsaw shore i sobie obejrzeliśmy, zamiast oglądać szczęki. Dramat! Mówię ci! Wiem, że te wszystkie seriale w mtv są głupkowate, ale to już jest zejście poniżej pewnego poziomu. I ja się nie dziwię, że jak seriale takie jak ten mają jakieś grono odbiorców, to mamy coraz więcej debili.
OdpowiedzUsuńObawiam się, że masz rację. W następnym poście kolejny przykład ignorancji, która wstrząsnęła mną i zmieszała.
UsuńŁooo matko jedyna...! Nie zazdroszczę takiego towarzystwa! Aż smutno się robi od samego czytania :-(
OdpowiedzUsuńCzasem bywa tak tragicznie, że aż śmiesznie :)
UsuńNie wiem skąd w krajanach takie zachowania. Po prostu odreagowują, a może obcy kraj wyzwala w nas poczucie wyższości i wolności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Poniekąd pewnie masz rację. Obcy kraj daje poczucie wolności, bezkarności i zwalnia z myślenia. Choć myślę, że gro tych ludzi w Polsce też chlało na umór i niewiele reprezentowało.
Usuń<3 Wszyscy jesteśmy wariatami poniekąd :-) A tekst jak zawsze kochana fajnie się czyta :-)
OdpowiedzUsuńWariat brzmi lepiej niż upośledzony umysłowo. Mnie oni przerażają, bo są nieobliczalni. Ostatnio jeden taki prawie mnie uderzył, bo wrzuciłam papierek do śmietnika, w którym zmienił właśnie plastikowy worek. Może jednak powinni ich izolować?
UsuńTo nie ona posiada menszczysne, to on ja posiada, w charakterze wyrobnicy, sprzątaczki, sexmaszyny, kucharki i podnóżka. To dzięki takim " kobietom" ciągle jesteśmy gorszym i głupszym gatunkiem człowieka. A nasze największe szczęście i obowiązek to miłować jakiegoś(wpisać odpowiedni obraźliwy epitet), bo na nic więcej nie zasługujemy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w szukaniu normalnej pracy i normalnych Polaków.
Ucałowania dla Franka. Lepiej się czuje? Mój pies ostatnio choruje na miłość i nawet nie wrócił na noc do domu. Wygląda jak szmata do podłogi, nie je, utyka i błagalnie patrzy- wypuść mnie....Ja muszę iść...
Pewnie oboje do siebie pasują i "się posiadają" ;)
UsuńFranek czuje się już normalnie i nawet odstawia już dzikie biegi za własnym ogonem.
No tak dziwna jesteś, podobnie tak jak ja. Nigdy nie zrozumiem czemu ludzie piją, żeby nic nie pamiętać? Przecież to chore, ja lubię wino ze względu na jego smak, chyba że jest dobre towarzystwo i odpowiednia okazja, to można trochę poszaleć ♥
OdpowiedzUsuńWszystko dla ludzi i nawet mocno zakrapiana impreza też może się zdarzyć. Tyle, że trzeba wiedzieć kiedy, gdzie, z kim i kiedy przestać.
Usuńno powiedzialabym dziwolag starszny, ale nie martw sie takich jak Ty jest wiekszosc... mozna tez powiedziec ze jestes tam takim dziwnym wybrykiem natury, ktory trzeba omijac z daleka, bo a nuz sie odezwie szyfrem i co bedzie??? Ale zostan tym dziwolagiem lepiej OK??
OdpowiedzUsuńDzięki :) Nie planuję dostosowywać się do otoczenia. Nawet gdybym miała taki zamiar, to obawiam się, że jedynie lobotomia mogłaby mi pomóc ;)
UsuńA dzisiaj sobie idę normalnie do biedronki, idzie baba z dwójką dzieci i jedno z nich ją o coś pyta. A ona: cooo? No to jak mają się te dzieciaki później zachowywać, jak w domu nikt się nie przykłada do tego, żeby normalnie z nimi rozmawiać?
OdpowiedzUsuńWiesz, mam znajomych, których czteroletni synek prawie nic nie mówił. To mu kupili psa za 500E żeby się lepiej rozwijał. Możliwe, że szybciej nauczy się szczekać niż mówić zatem.
UsuńSytuacja : wychodzimy ze sklepu, mówimy do widzenia. Dziecię moje odwrócone siedzeniem zamamrotało i wychodzi. No więc stop, odwrócić się, grzecznie powiedzieć twarzą do pani do widzenia i dopiero odwrócić się do drzwi. A pani na to- ależ nie trzeba , jest jeszcze mały. Ma dziewięć lat. To je się pytam, kiedy on będzie na tyle duży, żeby go nauczyć?
UsuńCo do psa- kupiłam córce żeby się lepiej rozwijała, tyle że ruchowo- wrzaskiem wymóc nie mogła, bo szczeniak miał pod ogonem że wrzask, musiało dziewczę podnieść przyciężką pieluchę i podążyć za nim. Szczekać się nie nauczyła, za to mówi szyfrem. Swoja babka rośnie.
Nie mam dzieci, więc wymądrzać się nie mogę za bardzo :) Ale jak widzę po rodzinie i znajomych, gdy się z dzieckiem rozmawia, tłumaczy mu, czyta to dziecko rozwija się jak człowiek. Jak się na dziecko warczy i rzuca mu komendy, to się ma potem zwierzaka. Nie zawsze ucywilizowanego.
UsuńWszystko co piszecie to szczera prawda popieram.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.