Od razu przypomniało mi się czemu przez kilka lat omijałam takie miejsca szerokim łukiem. Gorąco, chaos, kicz, tandeta. Nie wiem czy to teraz taki trend, ale wszystkie ciuchy były w kolorach szaroburo-sraczkowatych. Żółty, czerwony, chabrowy? Zapomnijcie! Winter is coming. A jak wiadomo zima jest długa i pełna szarych strachów. Ze szczególnym uwzględnieniem sklepowych wieszaków jak widać. No i oczywiście wszystko w rozmiarach od 38 w górę. Po przekopaniu się przez 3 sklepowe hale znalazłam 2, słownie: DWIE rzeczy w rozmiarze 36. Jedną była spódnica skórzana, której pas ledwo mi się ostawał na biodrach, drugą płaszcz, którego guzik podszyjny lokalizował się między mym biustem. No żesz... ze mną jest coś nie tak czy z numeracją?
Na przeszukiwanie działów dziecięcych nie starczyło mi już energii. Jako ciekawostkę dorzucę, że podczas mierzenia spódnicy jakaś czarna małpa próbowała mi się wbić do kabiny, mimo że kotara była zaciągnięta, a moje nogi choć nie są długie jako kończyny Umy Thurman to spod zasłony wystawały. Cóż... szlafił mnie trag i pewnie znowu kolejne lat 6 w sklepie mnie nie zobaczą.
Materiałów odpowiednich na szycie ciepłogrzejów nie miałam. Na szukanie z macaniem jakoś nie było okazji, a zakupy przez internet bez kontatku organoleptycznego w tym przypadku nie wydały mi się wskazane. Winter is coming. Klima w pracy działa chimerycznie, najczęściej rzygając nieokiełznanym chłodem na ciepłolubów (mua). Olśnienia w końcu dostałam i wpadłam na pomysł... uszycia sobie bluzy z kocyka. Polarowego. Nowego, żeby nie było zaraz, że Frankowi coś wydzieram.
I tak oto powstała pantera nocą (albowiem noc jest długa i pełna strachów). Nie mylić z panteia jesienną (tu tak zwane oczko do współtowarzyszy niedoli i odpowiedni palec pokazywany pewnej firme).
Model #109 Burda 10/2015. Niby nie mój styl, ale ta "mientkość" i ciepłość swetra zionąca ze stron Burdy przemówiła do mnie. Model fantastyczny. Po reakcjach dziewczyn szyjących obawiałam się, że będzie za duży i moje 34 okaże się namiotem. Nie dodawałam zapasów na szwy. Wyszło bardzo dobrze. Milutko, cieplutko, wygodnie. Nie mały, nie duży, lecz w sam raz, uszyj mnie koteczku jeszcze raz.
Jestem zadowolona, co mi się ostatnio mało kiedy zdaża. Ba, pani w recepcji stwierdziła, że w wyglądam jak Maxima. Zważywszy, że wcześniej powiedzieła, iż nie lubi Polaków nie jestem pewna czy był to komplement. Cóż... ludzie też nie lubią marokańców... Swoją drogą mój uszytek kosztował 3E. Bluzka królowej pewnie 300E.
Ale, ale... ja tu gadu gadu, a pantera się grzeje. Panie i panowie, oto Maxima pink panther by night. Boże chroń królową. I Mossad.
Uwagi do modelu? Moim zdaniem wymaga przedłużenia, bo sam w sobie bez listwy przedłużającej wychodzi kusawy. A raczej do tańca brzucha ten model nie ma służyć.
Bardziej moim zdaniem sprawdzi się z grubszych i mięsistych materiałów jak polar czy grubsze dzianiny swetrowe. Cieńsze sprawią, że będzie gorzej się układał i sprawiał wrażenie rozlazłego. Ale jak wiecie ekspertem od szycia nie jestem.
Już obczaiłam inne kocyki i nie zawaham się ich uszyć ;) Tym razem w wersji Maxima max czyli swetro-tunika.
Świetnie wyszło i to z kocyka. Bardzo fajny ma kolor i fason, bardzo "mój". Niby elegancki ale nie do końca, tak właśnie lubię. Chyba zacznę szyć.
OdpowiedzUsuńDzięki. Szyj, bo to fajny i oryginalny model.
UsuńNie mogę się zabrać, przeraża mnie syf przy szyciu.
UsuńNie ma róż bez kolców i szycia bez syfu 😜
UsuńNie ma róż bez kolców i szycia bez syfu 😜
UsuńAle w tym musi być wygodnie i ciepło
OdpowiedzUsuńTo prawda, jest :)
Usuńnie narzekaj nie narzekaj dobrze że w ogóle masz ogrzewanie, mój tak oszczędza że pali drewnem i w związku ze związkiem on był już chory ze 3 razy a ja siedzę w 3 swetrach, 2 parach skarpet i butach na traktorach
OdpowiedzUsuńa pantera nocą rewelacja też się przymierzam do jej uszycia i chyba nawet ją skroiłam ale jakoś czasu mi nie styka na wszystko
pozdrowienia dla Franka - ją noś jako kołnierz to ciepło powinno być a i jaki lansik by był,............. nagle kołnierz się przeciąga i ziewa :)
To nabywaj polar i szyj, bo model wyjątkowo grzewczy (tylko o przedłużeniu pamiętaj). Golf nawet na głowę jak komin można naciągnąć :)
UsuńW moim domku Hobbita nagrzewa się szybko, a Franek stanowi dodatkowe źródło ogrzewania :) Jako kołnierz mimo, że to kusząca wizja Franio wystąpić nie może, bo po wypadkach dostała szlaban na wychodzenie na dwór. O dziwo, nawet dobrze to znosi.
Wiesz co, nie lubi Polaków? jak to? ...wobec tego uważam, że dzięki Tobie pierwsza rysa na tym nielubieniu już jest! bo skoro wyglądasz jak Maxima... Różowa pantera jest rozkoszna, dobrze, że zakupy Cię wtedy wyprowadziły z równowagi:))
OdpowiedzUsuńPrzyznaję, że zdjęcia nie oddają jej uroku i ciepła :) Mówię oczywiście o panterze a nie marokańskiej recepcjonistce ;)
UsuńDobrze, że zakupy spożywcze tak mnie nie wyprowadzają z równowagi, bo musiałabym świnie i kury hodować, że o ogródku nie wspomnę :D
Ja też nie przepadam za zakupami odzieżowymi. Spożywcze też mnie nudzą, ale jeść coś trzeba. Ten sweterek też mam w planach tych 5-letich heheheh. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńA jest specjalna lista sweterkowa jak do sukienek? ;)
UsuńJa głównie łażę po stoiskach dziecięcych z mocnym postanowieniem- znajdę coś dla syna, córki.... Ale znajduję jedynie coś infantylnego w rozmiarze córki lub w miarę normalnego we własnym. Także noszę spodnie rozmiar 12-13 lat. Gorzej z bluzkami, bo z Violettą na biuście chadzać nie zamierzam.
OdpowiedzUsuńCiepłogrzej zabójczy, może sobie sprawię na rok przyszły.
Dzięki :) Spraw sobie, spraw, bo szyję się szybko, ciepły i efektowny.
UsuńDobrze wiedzieć, że nie tylko ja czuję się chora w centrach handlowych... A bluza/sweterek wygląda milusio, ciepło i dzięki kolorowi - bardzo optymistycznie. Niech żyje kolor i ciepłe miękkości!
OdpowiedzUsuńUuuuuf... już myślałam, że jestem jedyną kobietą, która nienawidzi zakupów ;)
UsuńJako kolorystyczna zima lubię takie wściekłe kolory.
I pięknie! Co do sklepów - ja mam ten sam problem. Niby w sklepach niemieckich jest 36 - ale to jest jak polskie 38-40. Więc czasem uda mi się upolować coś 34 - co odpowiada polskiemu 36. Dlatego zaczęłam szyć - bo byłam zmęczona spędzaniem czasu na przekopywanie się przez hale z ubraniami, które na mnie nie pasują (już nie wspomnę o kolorystyce). Wydaje mi się, ze te triki z numeracją mają poprawić samopoczucie kobiet - tzn. kiedyś nosiłaby 40, a teraz jak za dotknięciem magicznej różyczki ma ubrania w rozmiarze 36/38. Gdzieś im umyka, że to tylko metka, a kilogramy ciągle są te same.
OdpowiedzUsuńWidać Holenderki mają podobnie jak Niemki :)
UsuńSzycie ułatwia życie choć ciągle nie wszystko potrafię i chce mi się szyć.
Fajny :D Ten model chodzi mi po głowi choć do końca to nie mój styl :) ale bardzo mi się podoba. Nie mam odpowiedniego materiału bo jak Piszesz lepszy będzie bardziej mięsisty. Tunika też będzie dobrze wyglądać :) Szyj, będziem podziwiać :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Też myślałam, że to nie mój styl, a jednak...
Usuń