Syp te chrupki kobieto, a ja na chwilę wskoczę do internetu. |
Goal keeper |
Mozolne rozliczanie pepitki. |
Oprzyj się Franku na moim kolanku. |
Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.
Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.
Koty mnie zadziwiają. Nieustająco :)
OdpowiedzUsuńKiedyś przeczytałam, ze jeśli ktoś ma w domu kota, to telewizor mu już nie potrzebny. Święta prawda - Franek jest tego najlepszym przykładem :)
To prawda. Ja nie mam telewizora :)
UsuńDziś rano w ogródku Franek leżakował sobie na suszarce z praniem :) Z ubłoconymi łapami rzecz jasna, więc ręczniki i pościel do powtórnego prania.
Fajny kot, milusiński. Zawsze Ci asystuje w pracy? Ciekawią go twoje sprawy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrawie zawsze. Wczoraj na okoliczność tej asysty musiałam zaniechać szycia, bo więcej było wydzierania kotu materiału niż pracy :)
UsuńPoza nr dwa nie do pobicia, niesamowita!
OdpowiedzUsuńPrawie joga dla zaawansowanych ;)
UsuńCudna ta Twoja Franek :) Ma w sobie tyle kociego spokoju i godności osobistej... Rozumiem, że jak wracasz do przerabiania skomplikowanego wzoru, to ją pytasz "Na czym to skończyliśmy?" ;)
OdpowiedzUsuńTen koci spokój i godność osobista ostatnio z upodobaniem robi sobie z laptopa kanapę. Grzeje ją w futro od spodu, ekran daje oparcie, a że przy okazji coś poprzestawia, albo wyśle wiadomość na gg to już inna bajka :)
Usuń//9kl;mq
to właśnie też była próba przejęcia kompa przy sekundzie mojej nieuwagi :)
...to Franek czy batFranek, he he he...
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPocieszny kocur :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale potrafi też być upierdliwa jak leżakuje na komputerze, albo zawłaszcza sobie całe biurko :) Tak to jest jak się mieszka kątem u kota ;)
UsuńFranek firanek. Wieczorem wróciłam z niemal tygodniowej zsyłki tu i ówdzie i normalnie nie chciało mi się nadrabiać internetowych zaległości, ale tutaj koniecznie musiałam zajrzeć. Kiedy w ubiegłym tygodniu byłam na wsi, Majka bawiła się z dziewczynką, która miała pieska. Wołała na niego Oskar, Majka nie dosłyszała i wołałą Pascal, z kolei rodzice dziewczynki wyjaśnili, że to suka i nazywa się Pusia. Tak mi się z Frankiem skojarzyło:)
OdpowiedzUsuńTo biedna Pusia trojga imion ma pewnie jeszcze większą schizę niż ja i Franka firanka :D
UsuńBardzo się cieszę, że nawet po zsyłce zawitałaś do mnie :P
Hehehe, mój Tycjan, jak był jeszcze mały, też tak leżał na laptopie :D
OdpowiedzUsuńMoja teraz ma czas na leżakowanie w dziwnych miejscach. Na komputerze, blacie kuchenki elektrycznej albo zrolowana w misce do prania ręcznego :)
UsuńWidzę, że wszystkie koty niezmiennie mają zamiłowanie do laptopów!
OdpowiedzUsuńTo prawda. Mają własny kawałek ogrzewanej podłogi ;)
Usuń