W tym celu udałam się do pobliskiego sklepu w stylu miód, mydło i prawidło i nabyłam marcowy numer Burdy. Obawy, że na mojej dzikiej wsi jeszcze jej nie będzie okazały się płonne. Co prawda egzemplarz był jeden jedyny, ale zawłaszczony został przeze mnie. Uwierz w siłę przyciągania, pierwsze starcie.
Kilka jak zwykle super subiektywnych zajawek z tego numeru poniżej. Nie powalił, nie rozczarował.
Kilka modeli bazujących na tej samej górze, która nie ukrywam przemówiła do mnie. Daje spore możliwości manewru, łączenia materiałów, zmiany dołu spódnicy i jest bardzo kobieca.
Model 108. Zastanawiam się jak by się ten model prezentował przy użyciu płótna/lnu. |
Model 109 niby 108 a inaczej ;) |
Model 110. Nie namawiam do ślubu broń Boże, ale wersja skrócona może być uroczą sukienką na lato. |
Jedyna spódnica, godna wg mnie uwagi:
Model 104 |
I znowu jedna sukienka w dwóch wariatach :)
Model 116A - dla konusów jako ja. |
Model 116B |
I rysunki techniczne wszystkich modeli:
Wszystkie zdjęcia z zamieszczonej Burdy są skanami holenderskiego wydania Burda 3/2014 |
Po zakupie Burdy polazłam do wsiowej drogerii, gdzie nabyłam sobie prezent na okoliczność dzisiejszego święta, znaczy się dnia singla. Prezent w postaci szminki pink panter (uwierzycie, że nigdy nie miałam różowej szminki?) oraz jej bliskiej siostry pink fuksja. Tą drugą kupiłam z litości, bo stała samotna, jedna jedyna i darła się na cały sklep - KUP MNIE. Nie chciałam robić siary, kupiłam coby zamknąć jej mordę. Suka wredna, wiedziała co robi. W domu na przecudnych mych usteczkach już tak milusio się nie prezentowała. Dużo hałasu o nic... No cóż... pink panter wygrywa.
Szminki marki miss sporty. Jakość taka sobie. Pink panter ślizga się po ustach jak stary panczenista, obie wysuszają. Ale mają być próbą eksperymentu kolorystycznego. Do testów nie potrzebuje szminki M.A.C.
Pink panter |
Pink fuksja |
Pink panter i jej prawdziwe imię.... I love... Podarek na dzień singla... nazwę odkryłam po przyjściu do domu. Znak? Ironia? Złośliwość losu? |
Na koniec w miejscowym supermarkecie (może i market ale nie super) zrobiłam takie tam zwykłe zakupy spożywcze. I tu będzie o sile przyciągania. Napisałam listę, założyłam sobie, a właściwie strzeliłam kwotę, że chcę wydać 10E. W sklepie zgodnie z listą wrzucałam do koszyka co trzeba. Nawet jakiś bonus dla Franka się trafił. Kto zgadnie ile wyniósł rachunek?
10,05 E
Przy kasie dostałam ataku śmiechu i biedna kasjerka nie wiedziała o co chodzi. Kurde... może to faktycznie działa? Test przeprowadziłam bez pompy i zadęcia, ot tak... przypadek? Jak do tej pory to jedynie Franek przyciągał. Śrubki, gwoździe i kapsle od piwa na magnetycznym kluczu :)
A Wy? Macie jakiś historie związane z magiczną mocą siły przyciągania?
Też będę pisać kwoty na listach zakupów! Może zadziała. Magiczna moc przyciągania nie bardzo mi wychodzi, ale mocno w nią wierzę.
OdpowiedzUsuńPodobnie, jak Ty byłam w drogerii. Nabyłam pomadkę orange ( kolor koralowy) KOBO, podkład firmy KOBO, kremik Ziaji z kalogenem 30+( odjęłam sobie dekadę z życiorysu, przynajmniej w kosmetyku) i monetę zaprojektowana przez Dorotę Wellman za 5 zeta na rzecz fundacji.
Całuski dla Franka.
Po fali zła, które jak tsunami przeszło ostatnio, każdy nawet mały pozytywny znak bardzo mnie cieszy, bo nie łatwo się przestawić na pozytywne myślenie jak niczym bohater Slumdoga tkwisz w szambie :)
UsuńTakie testy zrobiłam na razie dwa. Na trzeci czekam do przyszłego tygodnia :)
Kochana właśnie o ten pink mi chodziło, właśnie ten numer 038 , miss sporty, pisałam Ci , tylko nie pamiętałam numeru. Jest boska hehe. Idealna na lato, wiosna. Super zakup :* Z burdy nic dla mnie, ewentualnie maxi. Cieszę się ,że u Ciebie fajnie, posty się sypią , zaraz będzie sukienka , różowa szminka i wszystko jasne :-)
OdpowiedzUsuńKolor pink pantery jest cudny, najlepszy ze wszystkich pink-szminek w sklepie, ale jakoś dziwnie zachowuje się na ustach. Kiedyś poszukam tego koloru, ale w lepszej jakości. Jak dostanę fundusz reprezentacyjny to będę sobie ciuchowo i kosmetycznie hasać :D
UsuńDo stanu "fajnie" to mi jeszcze chyba daleko. Ale daję radę i dochodzę do siebie :)
Bo nie ma krycia ona takiego jak mac czy boby brown, ale jest piękna, z tego co pamiętam to kiedyś była perłowa, mam do niej ogromny sentyment <3 Jakością się różni od maca zdecydowanie ;(
OdpowiedzUsuńTaaa... szminka zmian :) Fajnie, że trafiłam z wyborem, bo to była jedyna, która mi się podobała :) Chciałabym taki kolor, ale mocno kryjący. Na dłoni rozprowadza się dużo lepiej niż na ustach. I lubię ten melonowo-arbuzowy zapach.
Usuńkurde, a wiesz ja też nigdy różowej szminki nie miałam. :)
OdpowiedzUsuńTo już wiesz co powinnaś sobie nabyć z jakiejś najbliższej okazji, albo i bez okazji :)
UsuńNo to jest nas więcej tych bezróżowoszminkowych ;) Różowego lakieru do paznokci też nigdy nie miałam. Może czas nabyć i jedno i drugie?
OdpowiedzUsuńO różowym lakierze do paznokci nie pomyślałam :) Kiedyś miałam taki bladoróżowy do frenchu, ale to się pewnie nie liczy ;)
UsuńZapraszam do klubu zatem :)
Dobrze widzę, że pink fuksja jest berry? Osobiście lubię większość kolorów szminek i błyszczyków, które w zamyśle producenta są jeżynowe ;) Jak się ich niedużo nałoży, to bardzo naturalnie przyciemniają dany przez naturę kolor ust pąkowia. A jak się machnie szminką grubiej, to też jest fajnie, tyle że wyraziściej.
OdpowiedzUsuńNowa Burda i nowe szminki to bardzo dobry zestaw na sobotę :)))
Bardzo dobrze widzisz :) Sweet berry. Dla niektórych moje odkrycie może wydać się pewnie śmieszne, ale obie szminki dobrze wypadają zmieszane razem :)
UsuńTyle tematów, że od czego by tu zacząć...:P Cieszy mnie, że nie namawiasz do ślubu, choć z przeglądaniem zajawek z tego numeru zaczęłam słyszeć pewne podpowiedzi sugerujące, ze powinnam, aby mieć okazję sobie suknię uszyć i się wszystkim z tego powodu chwalić:P Ale jest kilka fajnych rzeczy:) Pink fuksja to bardzo ładny kolor, w moim typie bardziej, niż ten jasny róż. A siła przyciągania, hm, często mam tak, że jak coś sobie silnie postanowię, to to przyciągam. Ale tylko wtedy, gdy naprawdę silnie, a nie niezdecydowanie:)
OdpowiedzUsuńŚlubne modele można dostosować do "cywila", służą na dłużej, kosztują mniej (wliczamy tu weselną pompę) i nie niosą za sobą traumy :P
UsuńMamy inny typ urody, więc Tobie fuksja bardziej pasuje. Ja jestem zimną zimą :)
A przyciąganie wychodzi mi wtedy, gdy się "nie spinam" za bardzo i nie fiksuję na czymś obsesyjnie.
to wychodzi na to ze ja tez naleze do klubu,nie mialam, ale i NIE bede miala zadnych tygrysowych pinkow i fuksji, nie mowiac o lakierze do paznokci!!! Aktualnie mam szary , brudny piasek na paznokciach.
OdpowiedzUsuńA z nowej Burdy to juz szyje ta wlasnie spodniczke dla mojej przyjaciolki ,jest genialna, musialam tylko 10 cm skrocic. Buziaki
Nigdy nie mów nigdy ;) Też do niedawna nie wpadłabym na róż na usta, a teraz stwierdzam, że świetnie mi pasuje.
UsuńSkoro jest taka genialna, to też się do niej przymierzę. A dla koleżanki szyję sukienkę z Anny 2/2013.
Wydaje mi się że te modele już były.Lakier kolor zawsze modny,tylko czasem nie pisz że kupiłaś czarny,nie lubię!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Pewnie dla osób z dużą kolekcją Burd wiele modeli się powtarza, bo nawet ja to zauważam.
UsuńA czarny lakier już mam. Używam do half moon albo frenczu zestawionego z czerwonym :)
Jakbyś zmieniła zdanie co do facetów to sukienka 109 będzie idealna dla Ciebie hihihi Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZdanie do facetów może i kiedyś zmienię, co do ślubów nie :)
UsuńA sukienkę i tak sobie uszyję:)
"Dzięki Bogu" żeś kupiła tą Burdę i "dzięki temu" ludzkości nie zginęła!!! :) Tylko ja się chyba powieszę, bo JA się na ten numer (oczywiście Burdy...) już nie załapałam! Tyle mojego - co pooglądam sobie obrazki u Ciebie...
OdpowiedzUsuńPink panter - rządzi!!!! I ja też mam magiczną siłę przyciągania!!! Ostatnio przyciągnęłam do siebie pana z rejestracji w przychodni "zdrowia"! Dzwoniłam od 7 rano przez 1h i 15 min non stop - bo potrzebowałam się spotkać z moją rodzinną, niestety... Kiedy nagle, tak znienacka, odezwał się głos po drugiej stronie telefonu - to poczułam, że dodzwoniłam się do Anioła....
I to męskiego Anioła... Byłam w 7 niebie... I jeszcze mnie zarejestrował... To się nazywa: SZCZĘŚCIE! I przyciąganie!!!
Pozdrawiam po krótkiej nieobecności :) Życie... Obowiązki....
Nie wiem dlaczego ja nic tutaj nie napisałam. Bo posta czytałam jak tyko się pojawił i miałam bogate przemyślenia na temat różowej szminki. :P I chyba na myśleniu się skończyło.
OdpowiedzUsuńNiestety na mnie różowy kolor wygląda źle. Na moją twarz się nie nadaje. Nawet kiedyś dla eksperymentu kupiłam różową pomadkę i żeby zmieniać jej intensywność dodawałam trochę czerwonej, ale za każdym razem to było nie to, w czerwonym mi lepiej, ale nie chce mi się co chwilę sprawdzać czy jeszcze mam kolor na ustach:P Mogę za to dać ci sposób na szminkę na zębach!:D Jest śmieszny, ale działa. Jak pomalujesz usta, wkładasz do buzi palec, najłatwiej będzie ze wskazującym, do samego końca. Zaciskasz na nim lekko usta i wyjmujesz, i cała szminka ze środka zostaje na palcu, i bez stresu szczerzysz się do każdego:P
Też nie wiem czemu nic nie napisałaś, ale tym razem nie wyciągnę konsekwencji :P
UsuńSposób faktycznie zabawny, ale jak działa to czemu nie. Nazwijmy go metodą na różową landrynkę ;) Wypróbuję go jutro, bo dziś już się wypacykowałam do joba i nie chcę ryzykować, że przy moim talencie rozprowadzę sobie szminkę po całej twarzy przy okazji.
Ja bym z chęcią przyciągła do siebie te szpileczki ze 116A ;-))) a poza tym to magnetycznie przyciagam do siebie...kłopoty ;-))) ale to sie chyba nie liczy
OdpowiedzUsuńWiesz...zazdroszcze Ci umiejetnosci szycia
Pink panter za nic bym nie kupiła - fuksja juz bardziej do mnie przemawia ale nigdy nie wiadomo co to babie do łba strzeli ;-)))
W maju będę nawiedzać Holandie i mam nadzieję ujrzec tak piękny widok jak w Twojej ramowce...
Pozdrawiam cieplutko
Na szpilki nie zwróciłam kompletnie uwagi, bo to nie moja bajka :) Jeśli Cię to pocieszy, to ja za to przyciągam baaaaaaaaaaaardzo łagodnie mówiąc porąbanych facetów.
UsuńSzycia nie ma co zazdrościć, bo wszystkiego nauczyłam się sama i jest to czysta amotorszczyzna :)
Odezwij się na priva przed wycieczką do NL to może coś podpowiem :)
Jednak dobrze, że ludzie są różni i gusta mają różne ;-))) Ja szpileczki kooooocham - takie se zboczenie ;-)))
UsuńGłównie i przede wszystkim chcę zobaczyć paradę kwiatów ale po rady się zgłoszę ;-)))
Szpileczki to i ja kocham, może jedynie bardziej klasyczne/retro.
UsuńJak lubisz kwiaty to wybierz się również do Keukenhof (foty na blogu po prawej). W tym roku otwarte od 20.03-18.05
http://www.keukenhof.nl/en/
a tak tak... Jest to na liście "miejsc obowiązkowych do odwiedzenia" ;-)))
Usuń