W talii "Witches tarot", śmierć wyjątkowo nie jawi się aż tak groźnie jak w innych taliach. |
Jeździec Apokalipsy. Złowroga postać z kosą, która wszystkich traktuje równo. Aby na pewno?
Czytałam niedawno "Na pastwę aniołów" Johnatana Carolla. W pierwszym z opowiadań Śmierć bawi się z ludźmi i ich życiem. Przebiegła, złośliwa, manipulująca. Tych, których lubi uśmierca łagodnie we śnie. Ci, którzy jej "podpadli" umierają długo i boleśnie.
Każdy, którego to dotyka wcześniej czy później pyta - dlaczego? Ci od pozytywnego pierdzenia odpowiadają wtedy, że pewnie sobie to przyciągnęłaś. Ci, co niedzielę biegną do kościoła - widać Bóg tak chciał. A ja mówię, Śmierć urządziła sobie losowanie i wyciągnęła akurat twoją kartę, albo kartę kogoś ci bliskiego. Czasem trzyma ją w kościstej ręce, przygląda się, bawi, odkłada na jakiś czas budząc wówczas nadzieję, a potem sprawia, że życie znika. Ot, tak. Pstryk, iskierka zgasła.
28 sierpnia - rocznica śmierci mojej mamy. Sierpień przynoszący powtarzające się sytuacje... Nigdy nie wiemy, kiedy widzimy kogoś po raz ostatni. Pozostają wspomnienia i niewypowiedziane słowa. I to ciągłe pytanie - dlaczego?
"Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
zostaną po nich buty i telefon głuchy
tylko to co nieważne jak krowa się wlecze
najważniejsze tak prędkie że nagle się staje
potem cisza normalna więc całkiem nieznośna
jak czystość urodzona najprościej z rozpaczy
kiedy myślimy o kimś zostając bez niego.
Nie bądź pewny że czas masz bo pewność niepewna
zabiera nam wrażliwość tak jak każde szczęście
przychodzi jednocześnie jak patos i humor
jak dwie namiętności wciąż słabsze od jednej
tak szybko stąd odchodzą jak drozd milkną w lipcu
jak dźwięk trochę niezgrabny lub jak suchy ukłon
żeby widzieć naprawdę zamykają oczy
chociaż większym ryzykiem rodzić się niż umrzeć
kochamy wciąż za mało i stale za późno
Nie pisz o tym zbyt często lecz pisz raz na zawsze
a będziesz tak jak delfin łagodny i mocny
Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą
i ci co nie odchodzą nie zawsze powrócą
i nigdy nie wiadomo mówiąc o miłości
czy pierwsza jest ostatnia czy ostatnia pierwsza."
ks. Jan Twardowski
Moja mama nie żyje już 18 lat. Niedawno zmarła Teściowa. Masz rację, nie wiemy, kiedy widzimy się z kimś po raz ostatni...
OdpowiedzUsuńBardzo mi przykro. Trzeba zatem cieszyć z każdej chwili z bliskimi.
UsuńPrzykro mi, Mag. Nie wiem, czy w temacie śmierci można napisać cokolwiek pocieszającego..
OdpowiedzUsuńChyba niemożna. Może jedynie, że kiedy wyciągnie naszą kartę pozostanie nam wierzyć, że obejdzie się z nami łagodnie.
UsuńZapalę świeczkę. Zapomniałam, jak piękny i mądry jest ten wiersz.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńDziękuję
OdpowiedzUsuńStrasznie mi przykro...
OdpowiedzUsuń