Miał być zwykły, prosty do bólu i szybki w robieniu sweter. Zrobił się dosyć szybko, bo w 5 dni. Z tego 2 dni dla kadłubka bynajmniej nie Wincentego, a reszta na rękawy i zdublowane plisy. Turbo doładowaniu pomogła wysoka mizialność włóczki oraz niemiłościwie nam panująca brzydka pogoda w Holandii. Sweter zadebiutował w Belgii, ale w zdjęciowym wyścigu przegrał z okolicznościami przyrody.
Miłość do tej wełenki jeszcze mi nie przeszła. Rzekłabym, że wzrasta z każdym dzierganym oczkiem. Co nie znaczy, że jestem całkiem zadowolona. Z siebie nie jestem zadowolona.
Sweter z założenia miał być prosty jak cep. W tej historii za cepa mogę robić jedynie ja.
Mankiety bez ściągaczy miały się wywijać. Nie wywijają. Dzierganie od góry lubię i nie lubię. Owszem nie ma szycia, raglanowe rękawy wyglądają efektownie, plusem jest też kontrolowanie ilości wełny, ale ciągle jeszcze nie widzę przy tym dzierganiu efektu finalnego i stąd rozjazdy wizji z rzeczywistością oraz błędy. A ja nie lubię robić błędów.
Rękawy robione magic loopem doprowadziły mnie do szału. W pierwszym mimo, że dociągałam włóczkę (a przynajmniej takie miałam wrażenie) zrobiły się po magloopiczne dziury, czy raczej rozciągnięte oczka. Drugi rękaw zatem w obsesji prześwitów dziergałam tak ściśle, że miałam problem z przesuwaniem oczek na drucie. A dziury i tak się pojawiły. O tym, że tak różne dzierganie wpłynęło na różny wygląd rękawów pisać nie muszę. Na szczęście hasło "przyjdzie woda i wyrówna" pomogło (trzymajmy się tej wersji).
Wniosek - każda włóczka jest inna i zrobienie próbki nie daje pełni jej obrazu a atrakcje i tak pojawią się w trakcie pracy. Za każdym razem inne. Coby się nie nudzić i mieć o czym pisać.
![]() |
Prawa strona swetra. |
![]() |
Prawa strona i wywinięte zdublowane mankiety. |
![]() |
Lewa strona prostaka. |
Włóczka - alpaca silk brushed kolor paars znaczy się śliwka. Na sweter zużyłam 4 kłębki. Robiąc sweter do linii bioder i z normalnymi rękawami a nie w wersji dla ciepłoluba z sierocińca sprężyłabym się może w 3. Druty nr 5. Końcówki swetra co to nie chciały się wywijać przerobiłam na ściągacze/plisy w opcji dubble knitting. Jak się uprę to sweter na obydwie strony mogę nosić. Choć jak się znam, to upierać się nie będę. Przy tej włóczce, magicznych loopach oraz dubble knitting pożałowałam, że nie kupiłam knitpro z drewnianymi drutami. Pewnie zmiejszyłoby to ślizgawkę na drutach.
Historia z życia dziergającej (nie odważę się nazwać dziewiarką):
Dzwoni telefon, a że czekałam na ważną rozmowę, to zrywam się z sofy i lecę do biurka.
Z włóczką lecę, ze swetrem lecę, z drutami lecę. O raaany, na druty lecę...
I tu w głowie wyświetla mi się komunikat: o jak dobrze, że drewnianych nie kupiłam.
Uprzedzając pytania - drutom nic się nie stało, swetrowi nic się nie stało, telefon odebrałam (też mu się nic nie stało), strat w ludziach prócz złamanego do trzewi paznokcia nie odnotowano. Można dziergać następnego pierzastego. A propos na drutach i na Loli obecnie:
![]() |
Bzowa babuleńka. |
![]() |
Zielony piórkowy. |