Obserwatorzy

klauzula bezpieczeństwa

Wszelkie mądrości, bzdety i złośliwości na tym blogu, o ile nie zaznaczyłam inaczej podając źródła są moim wymysłem, a nawet własnością. Te niedoświetlone i kiepskie foty też. Zdjęcia z Burd, innych gazet czy książek (o ile nie podaję źródła), są skanami materiałów będących w moim posiadaniu.

Jeśli masz ochotę coś sobie przywłaszczyć to droga wolna. Razem z nimi przygarniasz część moich problemów, traum i niedoświetlenia.

Online

niedziela, 20 marca 2016

O szyciu, życiu, zemście i miłości czyli... The Dressmaker.

Mało co mnie porusza. Przez ponad 40 lat życia wytworzyłam sobie skórę jak pancerz żółwia. Zdarza się jednak, że nawet przez tą skorupę coś się przebije. Tak jest z moim ostatnim odkryciem - australijskim filmem The Dressmaker.  Nie będę streszczać fabuły, nie będę robić opisu i recenzji. Powiem tylko jak w tytule, że to film o szyciu, życiu, miłości i zemście, gdzie śmiech miesza się ze łzami, a pastisz współgra z głęboką refleksją. Chcecie więcej? To zobaczcie. Nie chcecie? Cóż... Zobaczcie mimo wszystko - nie będziecie żałować.

Ten film jest w mojej Top 10. Jeden z najlepszych filmów jakie widziałam.  I nawet  nie chodzi tu o walory artystyczne. Nie jestem krytykiem. Nawet nie chcę nim być. Po prostu są filmy, książki, muzyka, które sięgają tak głęboko, że czy chcesz czy nie - zmieniają Ciebie i Twoje życie.
Skończył się film, przebrzmiała muzyka, zniknęły napisy, a ja poczułam szum. Szum skrzydeł, które wyrastając dodając mocy i odganiając strachy. Niczym skrzydła jazdy husarskiej. Może dlatego, że w tym rozdeptanym skrawku filmowego lustra można zobaczyć refleksje swego życia - strachy, traumy, bóle, nadzieje i marzenia.

Po obejrzeniu  filmu z trudem powstrzymałam się, żeby nie włączyć go od nowa, bo może coś przegapiłam, bo już mi czegoś brakowało, bo chciałam jeszcze... no i ta genialna muzyka (słucham jej non stop od tygodnia i ciągle mi mało), boskie ciuchy (nic nie przebije stylu lat 50-tych) i Kate Winslet, która przeszła samą siebie i osiągnęła tą rolą szczyt... aktorskiej kobiecości.

Tak wiem, nie jestem obiektywna. Mam na punkcie tego filmu  hopla. Na punkcie muzyki mam totalnego hopla. Jeśli ktoś się nie zgadza - jego wola: ot, rzucam rękawiczkę i wzywam na udeptaną ziemię.
Rękawiczka niczym z filmu, co?

Czytałam komentarze, że Liam Hemsworth jako rówieśnik Kate Winslet to pomyłka, ale... kogo to obchodzi? Czy wszystko musi by mierzone, ważone, pod linijkę? Czy trzeba kochać równolatka? Ten film jest przeciwko schematom. Wszelakim.
Jakoś nikomu nie przeszkadza fakt, że w filmie The Revenant  bohater na koniu spada z góry na ogromną sosnę, z sosny zostają wióry, konia szlafia trag, a bohaterowi nic. My hero! Bo gdy chodzi o hamerykańską sieczke ze Leosiem di Caprio wszystko jest cacy. Nawet absurd pierwszej wody.
The Dressmaker nie jest absurdem. Jest melanżem emocji, stylów, marzeń, strachów i nadziei.

I moim zdaniem, wbrew zapowiedziom na afiszach to nie jest film o zemście. Według mnie, Tilly nie planowała zemsty. Wróciła do miejsca, gdzie się wychowywała, by zrozumieć, wyjaśnić wydarzenia z przeszłości. Czarna owca, wyrzucona poza nawias. Dziecko inne, pogardzane, odpychane, "gorsze". Wróciła i chciała wcisnąć się w te małomiasteczkowe schematy. Kiedy pojawiła się "konkurencja" mówi: "i to teraz, gdy prawie mnie polubili". Tak nie mówi ktoś żądny zemsty. Zemsta przychodzi... Bo przyjść musi. No proszę, a miałam nie opisywać.. Zobaczcie sami.

Oficjalna strona filmu - http://www.thedressmakermovie.com.au
Ścieżka dźwiękowa na której znajduje się 25 utworów jest do zdobycia tylko w trzech miejscach jako pliki do ściągnięcia: iTunesCDBaby.com i  Amazon .

Uwiedziona filmem odkryłam, że powstał on na podstawie książki  Rosalie Ham o tym samym tytule. Pewnie ją wyszperam i przeczytam, chociaż "skażenie" filmem może wpłynąć na moją ocenę.


Wczoraj, ponownie obejrzałam ten film z przyjaciółką. Nie byłam rozczarowana, nie byłam znudzona, a przyjaciółce też film się podobał.  Teraz wiem, że następny raz (tak, będzie następny raz) obejrzę film w oryginalnej wersji językowej, bez polskich napisów, aby jeszcze lepiej poczuć jego humor i grę słów.


Łapa do góry która szyjąca widziała już ten film?

11 komentarzy:

  1. No obejrzę na pewno, ale dopiero jutro, dziś w pracy czeka mnie przedstawienie jak babcia podrywa dziadka. Albo odwrotnie. W zależności od babci i dziadka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się zanosi na ciekawe wydarzenie u Ciebie. Liczę na jakąś recenzję.

      Usuń
    2. Było mało ciekawie- pani nie dała się podrywać. Może ze względu na post. Dopiero po świętach się napatrzę

      Usuń
    3. Rozumiem, że to przedstawienie wypadło mało ciekawe, a filmu jeszcze nie widziałaś?

      Usuń
    4. Właśnie jestem po seansie, tylko jedno tak na zakończenie- niektóre śmiecie warto palić wcześniej . Zakończenie przyniosło mi satysfakcję.

      Usuń
    5. Święte słowa. Oud jutra noszę zapałki :))

      Usuń
    6. Święte słowa. Oud jutra noszę zapałki :))

      Usuń
  2. O, to ja na pewno nie przepuszczę okazji, żeby go zobaczyć! Świetna recenzja, najchętniej zorganizowałabym sobie wagary, natychmiast zamknęła się w pokoju i włączyła ten film:))

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie skończyliśmy ze Ślubnym oglądać. Genialny film! Wielkie dzięki za polecenie go.

    OdpowiedzUsuń